Zmiany w Kodeksie Wyborczym to spora bolączka i koszty dla samorządów bo to one będą odpowiadać za transport do lokali wyborczych

W naszym stałym cyklu „od lewego do prawego” tradycyjnie zadajemy pytania lokalnym politykom z różnej strony sceny politycznej na ten sam temat. Tym razem spytaliśmy o to czy wybory w Polsce będą uczciwe oraz jak ocenić można populistyczne wydatki rządu w roku wyborczym. Poniżej odpowiedzi udzielił Poseł Zbigniew Ziejewski, PSL – Trzecia Droga.

Kończy się powoli tzw. prekampania wyborcza. Już wkrótce Polacy zadecydują kto zwycięży w nowym rozdaniu politycznym. W związku z trwającym rokiem wyborczym wśród obywateli narasta wiele pytań na które chcielibyśmy poznać Państwa zdanie.

Pytania do najnowszego cyklu brzmią:

1) Od dawna obowiązywała niepisana zasada, że nie powinno się dokonywać zmian w Kodeksie wyborczym tuż przed wyborami. Jak oceniają Państwo zmiany jakie wprowadziła partia rządząca przed nadchodzącymi wyborami? Chodzi m.in. o zmiany dla głosujących z najmniejszych miejscowości lub też dla komisji wyborczych zagranicą. Czy zmiany wpłyną na frekwencje w wyborach czy też mogą wprowadzić więcej chaosu niż pożytku?

2) Finanse… W roku wyborczym zazwyczaj partie rządzące próbują hojniej obdarować swoich obywateli by zyskać głosy potencjalnych wyborców. PiS w tym roku zaproponował wprowadzenie 800 plus, podwyżki emerytur czy ponownie podwójną podwyżkę pensji minimalnej oraz wprowadził kredyt 2% by pomóc rodzinom chcącym kupić własne M. Niestety często takie rządowe wyborcze obietnice mogą sporo kosztować w kolejnych latach, gdy nie ma pewności, że będzie dalej rządziło to samo ugrupowanie. Czy nie powinno wprowadzić się takiej zasady, że wszelkie duże kategorie i zmiany wydatków państwowych obciążających budżet na lata powyborcze powinny być zakazane do czasu rozstrzygnięcia wyborów? Wszystko po to by nowy rząd, który wyłoni się po wyborach nie musiał obejmować budżetu, który często jest po prostu populistyczny, a nie ma podstaw w realności… Jak oceniają Państwo politykę gospodarczą PiS w ostatnich 8 latach?

Zmiany w Kodeksie Wyborczym to spora bolączka i koszty dla samorządów bo to one będą odpowiadać za transport do lokali wyborczych

Wszystkie zmiany, mające na celu zwiększenie frekwencji wyborczej, są pozytywne. Jednak konstytucjonaliści mówią wprost, że te zmiany zostały wprowadzone za późno. Tryb legislacyjny zmian w Kodeksie Wyborczym został zakończony przez senat w lutym, a najpóźniej 14 sierpnia Prezydent RP zarządzi wybory do Sejmu i Senatu.

Uważam więc, że wprowadzenie zmian w Kodeksie Wyborczym tuż przed nadchodzącymi wyborami było nieodpowiednie. Przestrzeganie zasady, że nie powinno się dokonywać istotnych zmian w przepisach wyborczych przed wyborami, zapewnia stabilność i przewidywalność procesu wyborczego. Zmiany dotyczące głosowania z najmniejszych miejscowości oraz komisji wyborczych zagranicą mogą wprowadzić zamieszanie i spowodować dezorientację wśród wyborców, co może wpływać na frekwencję wyborczą.

Trybunał Konstytucyjny orzekł wyraźnie: „swoistym minimum (…) powinno być uchwalanie istotnych zmian w prawie wyborczym co najmniej sześć miesięcy przed kolejnymi wyborami, rozumianymi nie tylko jako sam akt głosowania, lecz także jako całość czynności objętych tzw. kalendarzem wyborczym.

Konieczność zachowania co najmniej sześciomiesięcznego terminu, w którym nie są dokonywane ważne zmiany w prawie wyborczym jest przejawem poszanowania art. 2 Konstytucji.

Z tego wyroku wynika wprost, że tegoroczne zmiany w Kodeksie Wyborczym są niezgodne z Konstytucją ze względu na termin, w jakim zostały uchwalone. Czy zmiany te będą skuteczne? Trudno mi wyrokować, dzień wyborów da nam odpowiedź na to pytanie. Z pewnością jest to kolejna bolączka dla samorządów, bo to one będą odpowiadały za transport obywateli do lokali wyborczych. To duży proces logistyczny, wymagający odpowiedniego planowania transportów, ale również niemały koszt, ponoszony przez lokalne władze. W związku z tym obawiam się, że wprowadzenie takich zmian paradoksalnie może przyczynić się do obniżenia frekwencji w wyborach oraz stworzenia większej liczby problemów i chaosu w ich organizacji..

W pierwszym półroczu liczba niewypłacalności polskich przedsiębiorstw wzrosła o 142 % rok do roku. Musimy pamiętać, że dobrobyt Państwa bierze się z pracy, a nie zasiłków

Obietnice wyborcze są dziś elementem kampanii politycznych. Mają na celu zdobywanie głosów wyborców. Wszystkie partie polityczne powinny dążyć do rzetelności i odpowiedzialności w swoich obietnicach, a wyborcy powinni być świadomi, że realizacja postulatów może być uzależniona od sytuacji gospodarczej kraju. Uważam, że wprowadzanie licznych wyborczych obietnic przez partie rządzące, zwłaszcza w roku wyborczym, może spowodować nadmierne obciążenie budżetu państwa w kolejnych latach. Zasada ograniczenia wydatków państwowych uchwalanych w roku wyborczym do czasu rozstrzygnięcia wyborów jest warta rozważenia, aby zapewnić bardziej odpowiedzialne podejście do finansów publicznych.

Co do oceny polityki gospodarczej PiS w ostatnich 8 latach, nasza partia uznaje, że ocena ta może być przedmiotem różnych perspektyw i dyskusji. Istnieją aspekty polityki gospodarczej, które są doceniane, jak również aspekty, które budzą wątpliwości i wręcz krytykę. Ważne jest, aby kontynuować dialog i współpracę między różnymi ugrupowaniami politycznymi w celu osiągnięcia konsensusu w kluczowych kwestiach gospodarczych, aby zapewnić trwały i zrównoważony rozwój kraju.

Tymczasem PiS stawia na rozdawnictwo publicznych pieniędzy. Oczywiście państwo powinno zaopiekować się tymi obywatelami, którzy z różnych przyczyn nie są w stanie zgromadzić środków na minimum egzystencjalne. Ale jako przedsiębiorca odnoszę wrażenie, że niebezpiecznie dążymy w kierunku promowania lenistwa, a nie ciężkiej pracy. Pamiętajmy, że dobrobyt bierze się z pracy, a nie z zasiłków. Dlatego do ustawy wprowadzającej 800+ złożyliśmy poprawkę, aby waloryzację świadczenia otrzymywały rodziny, w których minimum jedna z osób pracuje. Było to najuczciwsze rozwiązanie, które nie zyskało uznania większości sejmowej.

Niedawno w Sejmie RP prezes NIK, Marian Banaś, oceniał zeszłoroczny budżet. Ponad 200 miliardów złotych Prawo i Sprawiedliwość rozdało w różnego rodzaju funduszach rządowych, nad którymi parlament nie ma kontroli. Te 200 miliardów złotych to zobowiązania zaciągnięte poza budżetem, które wszyscy będziemy musieli spłacać z naszych podatków. Jako posłowie już od dawna nie mamy kontroli nad tym, jak wydatkowane są środki publiczne.

Niepokojące są dane, jakie publikują instytucje finansowe. Łączna liczba niewypłacalności polskich przedsiębiorstw w I półroczu 2023 r. wynosiła 2528, co stanowi wzrost o 142% względem I półroczna ubiegłego roku. To pokazuje, że przedsiębiorcom coraz trudniej jest funkcjonować na rynku. Zmiany podatkowe, jak chociażby brak możliwości odliczania składki zdrowotnej od dochodu, sprawiają, że obciążenia fiskalne pożerają wręcz owoce ciężkiej pracy.

Poseł Zbigniew Ziejewski, PSL- Koalicja Polska

POZNAJ ODPOWIEDZI POLITYKÓW Z INNYCH PARTII POLITYCZNYCH

Poprzedni artykułSkrajną naiwnością jest oczekiwać od PiS stosowania innych zagrywek niż te, które poznaliśmy przez 8 lat ich rządów
Następny artykułPolicjanci przejęli znaczną ilość narkotyków
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze