Europejski projekt współpracy międzynarodowej pomiędzy pięcioma organizacjami kulturalnymi: Gdańskim Teatrem Szekspirowskim (lider projektu) oraz organizacjami partnerskimi – Teatrem An Grianan z Letterkenny (Irlandia), Cooltour z Ostravy (Czechy), RaTaTam z Reykjaviku i Parrabboli z Londynu zakończył się w grudniu 2020.
Filmowe efekty przedsięwzięć realizowanych przez Gdański Teatr Szekspirowski można oglądać na Youtube Teatru TUTAJ.
Informacje o działaniach projektu we wszystkich krajach partnerskich dostępne są na ShakingtheWalls.eu
29 listopada 2020 w ramach projektu Shaking the Walls, zaprezentowaliśmy islandzki spektakl “Suss!” czyli “Ciii”, zrealizowany na bazie 200 godzin wywiadów z ofiarami i sprawcami przemocy domowej przez grupę teatralną RaTaTam z Reykjaviku. Po spektaklu odbyła się dyskusja z twórcami oraz polską ekspertką, psycholog Martą Typa z Centrum Praw Kobiet w Gdańsku. Poniżej prezentujemy jej refleksje dotyczące projektu:
Jak pokazuje wiele badań, przemoc interpersonalna była i jest powszechnym zjawiskiem. Wpisuje się w agresywną stronę człowieka, tę, o której wolelibyśmy zapomnieć; nie mówić, zamieść pod dywan, bo przecież nie zawsze tę agresję widać na zewnątrz. Co za tym idzie, próbuje się uciszyć te osoby, które cierpią, bo ich cierpienie boli także innych ludzi – jest po prostu niewygodne. Jakże łatwiej jest spojrzeć na nie sceptycznie, stereotypowo, w sposób uogólniony, od strony działań jakiejś lewicowej partii, czegoś nienormalnego, co przecież „mnie nie dotyczy, na szczęście”. Tym bardziej, kiedy dotyka dorosłej osoby – no jak zdrowa, świadoma osoba, może sobie na coś takiego pozwolić! Spektakl SUSS! w bardzo prosty, ale też bezpośredni sposób pokazuje jak bardzo zawiłe jest to zjawisko. Że nie da się go włożyć w sztywne ramy i po prostu zapomnieć. Szczerze, a czasem i groteskowo wskazuje jak bardzo jest ono nieoczywiste, indywidualne, cykliczne, zależne od otoczenia; jak pomimo pewnych oczywistości trwa sobie w najlepsze i tym, których dotyka na długo zamyka usta.
W istocie, to co należy robić, by przeciwdziałać przemocy to sprawiać, by nie była anonimowa. By nie była „jakimśtam zjawiskiem”, by nie była lewicową ideologią, która promuje kobiety. Naświetlać indywidualne historie, uwrażliwiać, empatyzować, dawać głos tym, którzy „suss!” słyszą od lat. Spojrzeć realistycznie na to, że to co indywidualne, leży także po stronie obywateli i państwa, które powinno przemoc zwalczać skutecznie. Czasami jedna dobrze opowiedziana historia, może uratować komuś życie.
Było mi niezmiernie miło reprezentować fundację Centrum Praw Kobiet, rozmawiać z tak niezwykłą reprezentacją tego dzieła – Gudmundurem Thorvaldssonem i Philipem Parrem. To, co jednak odczuwałam w trakcie dyskusji prowadzonej przez Dorotę Brzezińską, to był także smutek, wywołany chyba zwyczajną zazdrością. Choć spektakl daje nadzieję i jego skutki w samej Islandii prowadzą w stronę światła i lepszego jutra pod względem tego, jak to powinno wyglądać.. Mam poczucie, że w Polsce żyję w alternatywnej rzeczywistości, która nieustannie się uwstecznia, niwelując ciężką pracę i każdą historię, która przez lata była opowiadana publicznie.
Fundacja Centrum Praw Kobiet od ponad 26 lat stara się zwrócić uwagę na osoby najbardziej zagrożone pod względem uszkodzenia ciała i utraty życia – czyli kobiety i ich dzieci. I od 26 lat mówi dokładnie to samo – oto indywidualne historie, oto czego potrzebują. I wystarczy pstryknięcie palcem politycznym, by to, na co ciężko pracujemy, nie miało znaczenia. Po dziś dzień toczymy walkę, nie tylko o to, by przemoc naświetlać i zwalczać, ale żeby osoba, która zdecyduje się o niej powiedzieć, nie musiała zostać za nią paradoksalnie ukarana. Poczułam dyskomfort, że to, co jest teraz, to trochę więcej niż samo „suss!”. To przemoc kulturowa i instytucjonalna w czystej postaci. W gruncie rzeczy to właśnie ruchy feministyczne jako pierwsze w historii naświetliły zjawisko i indywidualną perspektywę. Tylko, że w krajach skutecznie z nią walczących działo się to . 30 lat temu… I zadziałało. Co musi się stać u nas, nie wiem. Mamy dostęp do internetu, kultury, spektakli, mamy rosnącą świadomość, protesty na ulicach po zakazaniu aborcji. A obok niej, ciemne chmury, pełne agresji, wyparcia, ataku na to, co ma nieść ukojenie cierpiącym, nienawiść motywowaną czymś więcej niż niewiedzą. Jesteśmy podzieleni, z pełną świadomością konsekwencji, które taki podział ze sobą niesie. A Polki, tak bardzo waleczne i pokonujące przemoc każdego dnia, leczymy z życia w przemocowej Polsce.
I tak szłam z tego spektaklu do domu, z jednej strony pełna energii i nadziei, z drugiej dyskomfortu wywołanego tym, co wiem i znam ze swojej pracy na co dzień. I pomyślałam sobie, że pewnej zmiany i tak żadna siła nie zatrzyma. Że choćbyśmy się zabunkrowali sto metrów pod ziemią europejską, ludzie nie przestaną drążyć tematu. I że jestem jedną z tych osób, które mogą coś zmieniać i moja praca realnie ma znaczenie. Że jestem młodą Polką, że niby co ja tam wiem, ale jednak wiem swoje, tak jak tysiące innych osób codziennie walczących ramię w ramię, by tę przemoc jednak zauważyć tak jak trzeba. Że mamy rację, nie damy się tej przemocy i nikt nas uciszać nie będzie, że nie jesteśmy w tym sami. I zza ciemnych chmur w mojej głowie, wyszło słońce. I za to Wam, z całego serca, dziękuję.
Marta Typa, psycholog, Centrum Praw Kobiet w Gdańsku
Gdański Teatr Szekspirowski