Drodzy Elblążanie, mój kontrkandydat po raz kolejny zamiast rozmawiać merytorycznie wybrał inwektywy. Tym razem zaatakował mnie, bo za szybko odpowiedziałem na pytanie Pawła Rodziewicza i poparłem jego postulaty Nowego Elbląga, by… ostatecznie odnieść się do nich kopiując moją odpowiedź.
Dobre postulaty należy popierać, a nie zastanawiać się nad nimi przez wiele dni, miesięcy czy lat, aby dojść do jedynych słusznych wniosków.
Szanowni Elblążanie,
chcę być prezydentem, który będzie łączył ludzi z różnych środowisk, mających różne poglądy. Stąd moje poparcie postulatów Nowego Elbląga. Naszym wspólnym mianownikiem powinien być rozwój miasta, realizacja śmiałych przedsięwzięć i dobra przyszłość Elbląga.
Argumentacja drugiej strony opiera się na popieraniu postulatów „możliwych do zrealizowania”. Byłaby ona zapewne słuszna, gdyby opierała się na wiarygodności.
Niektórzy mieli ponad lat aby zorganizować:
– pogotowie stomatologiczne,
– wieloletni plan rozwoju mieszkalnictwa,
– plażę miejską,
– pełnomocnika ds. kobiet,
– kartę mieszkańca,
– punkt konsultacyjny dla mieszkańców i wiele innych rzeczy (ze względów humanitarnych nie będę wymienił innych postulatów).
Współrządząc przez lata z Witoldem Wróblewskim, które z tych obietnic zrealizował mój kontrkandydat?
Odpowiem: ŻADNEJ!
Najwyraźniej przejął nawyki od swojego szefa, pana Wróblewskiego. No cóż, większość elblążan ma już świadomość, że w razie ewentualnej wygranej moj kontrkandydat będzie kontynuatorem polityki Witolda Wróblewskiego.
A kto wie, może pan Witold ponownie zjawi się u pańskiego boku w razie wygranej?