W ostatnich dniach za sprawą materiału z portel.pl pojawił się ponownie w debacie publicznej problem zgłaszany przez mieszkańców z ulicy Fromborskiej w Elblągu. Chodzi o mało estetyczny widok z okien na śmietniki jakie stoją przy nowo utworzonym Parku Handlowym w Elblągu. Czy jednak tak drobne problemy mieszkańców, a jednocześnie pomysły składane przez miłośników zielonych inicjatyw, powinny być finansowane z budżetu miasta czy też poprzez prywatne inicjatywy miłośników tego zielonego świata?
Zielony budżet propozycją rozwiązania problemów mieszkańców z ulicy Fromborskiej. Czy słusznie?
Zeszłej jesieni na ulicy Fromborskiej został otwarty Park Handlowy w Elblągu. Większość mieszkańców cieszy się z jego powstania, nie jest to męcząca i przygniatająca galeria handlowa, ale przyjemny czas spędzony w sklepach z przerwami na drobny spacer na świeżym powietrzu. Jest też mała gastronomia dzięki czemu można coś zjeść i wypić kawę.
Problem mają jednak mieszkańcy z ulicy Fromborskiej, którzy mieszkają naprzeciwko Parku Handlowego. Przeszkadzają im śmietniki jakie są ustawione z tyłu sklepów, które widzą z balkonów i okien. O sprawie napisał portel.pl:
Widok mało estetyczny (portel.pl)
Reprezentanci obiektu, firma Saller Group, zapowiedziała, że poprawi estetykę obiektu, mają powstać zadaszone wiaty śmietnikowe oraz na elewacji pojawią się elementy dekoracyjne.
Mimo tego na pomoc mieszkańcom z ulicy Fromborskiej ruszyła jedna z nowych Radnych Koalicji Obywatelskiej Karolina Śluz, która w swojej kampanii mocno akcentowała temat Zielonego Budżetu.
Ma ona pomysł by wspólnie z mieszkańcami zgłosić do Zielonego Budżetu pomysł postawienia w tym miejscu roślinnych paneli, które zasłoniłyby ten widok.
Przypomnijmy, że w trakcie kampanii wyborczej Koalicja Obywatelska zapowiedziała, że w skali roku kwota Zielonego Budżetu zostanie zwiększona z 30 tysięcy złotych do 100 tysięcy złotych! Obiecał to zwycięzca 1 tury Pan Michał Missan:
Mamy pomysł na tymczasowe rozwiązanie problemu
Przed nami zbliża się wielki kryzys gospodarczy. Tylko w zeszłym roku jak podał Forbes.pl codziennie z Polski znikało 600 firm dziennie.
Tymczasem w ostatnich latach pojawiła się moda wśród wielu polityków by uszczęśliwiać ludzi zielonymi inicjatywami. Nie jesteśmy tego absolutnie przeciwnikami, tylko czy w czasach kryzysu, gdy mamy problemy z przedszkolami i żłobkami, a ludzie tracą pracę warto wydawać środki miejskie na sadzenie kwiatków czy roślin?
O inicjatywach w Zielonym Budżecie mówiła bowiem nie tylko Karolina Śluz, ale także nowo wybrany Radny Sejmiku woj. warmińsko-mazurskiego Robert Turlej. Pan Robert chciał z Zielonego Budżetu stworzyć krokusowe pole w Parku Modrzewia:
My wpadliśmy dla zaciekawienia tematem na to by śmietniki przy ulicy Fromborskiej zostały zasłonięte przez banery wyborcze dwójki kandydatów z II tury czyli Andrzeja Śliwkę oraz Michała Missana na czas, który wynika z kalendarza wyborczego. Mieszkańcy na pewno odetchnęli by z ulgą na dwa tygodnie. Wyglądałoby to tak.
W tej sprawie wyślemy zapytanie do właściciela obiektu czy byłby skłonny na równych warunkach cenowych przeznaczyć te miejsca na 2 długie banery wyborcze kandydatów.
Co jednak po wyborach? Czy sympatycy zielonych inicjatyw powinni dostawać tak duże środki z budżetu miasta? Oszczędności na banerach wyborczych, więcej zieleni w mieście!
Jeśli Park Handlowy wyrazi na to zgodę wiadomo, że będzie to tylko tymczasowe rozwiązanie. A co po wyborach?
Naszym zdaniem wszyscy Ci co w trakcie kampanii wyborczej tak ładnie wypowiadają się na tematy zieleni w mieście (z całą pewnością znajdzie się sporo takich kandydatów we wszystkich komitetach) powinni w trakcie kolejnych kampanii na samym początku ogłosić, że zamiast wieszać setki banerów na każdym rogu ulicy postanowią wspólnie ponad podziałami zrobić kwietniki na swoich dzielnicach czy parkach… Z całą pewnością nie byłyby to małe fundusze po tym co widzieliśmy w mijającej już kampanii! Niech każdy zrezygnuje chociaż 20-30% tego co wydał na banery wyborcze.
Poza tym naszym zdaniem jeśli w Elblągu jest spora grupa miłośników zielonych zmian to inicjatorzy takich przemian powinni ogłaszać taki projekt w sferze medialno-publicznej i najpierw zachęcać mieszkańców do finansowania takiego projektu w formie prywatnej zbiórki. Jeśli mieszkańcy nie zbiorą takiej kwoty np. na łąkę krokusów w Parku Modrzewia czy panele roślinne przy ulicy Fromborskiej to znaczy, że elblążanie lub mieszkańcy danego osiedla takiej inicjatywy nie chcieli.
Jeżeli natomiast zainteresowanie taką zbiórką okaże się duże, a zabraknie drobnej kwoty by inicjatywę zrealizować to dopiero wtedy miasto może rozważyć czy dorzucić środki z miejskiej kasy.
Podsumowując najpierw inicjatywa prywatna (zbiórki w internecie, zbiórki uliczne, namawianie mieszkańców), a dopiero potem wnioski o brakujące środki z kasy miejskiej.
Co sądzicie o takim pomyśle i postawieniu tak sprawy w dobie kryzysu gospodarczego jaki jest w całej Polsce?