Za nami debata budżetowa jaką mieliśmy okazję śledzić w czwartek 28 grudnia. Zarówno Radni Miasta jak i Prezydent Elbląga mówią, że coraz trudniej o środki w budżecie. Dlaczego więc do tej pory władze miasta co rok boją się podjąć reformy w tych działach budżetu Elbląga? – m.in. tą sprawę poruszył podczas konferencji prasowej Stefan Rembelski, pełnomocnik inicjatywy referendalnej w Elblągu.
Nie ma na inwestycje, jest na wzrost wydatków na urzędników i oświatę!
Budżet miejski na 2023 rok został uchwalony bez większej i głębokiej dyskusji pomiędzy Radnymi w Radzie Miasta. W czasie gdy Elbląg na 2023 rok ma zaplanowane zaledwie 26 milionów złotych na inwestycje władze miasta zwiększają wydatki o 17 % na Administrację Publiczną (dział 750) oraz o 8 % na Oświatę i Wychowanie (dział 801).
Warto tylko dodać, że te obydwa działy w budżecie w rubryce wydatki stanowią 44,84 %. To kolosalna kwota, która sięga setek milionów złotych. Dlaczego więc władze miasta zamiast tu znaleźć wolne środki reorganizując system urzędniczy lub oświatowy unikają rozmowy na ten temat jak diabeł święconej wody.
Stefan Rembelski podczas konferencji przedstawił bowiem proste liczby z innych miast. Dla przykładu każdy elblążanin na utrzymanie administracji przeznacza ok. 559 złotych, z kolei koszt utrzymania oświaty w mieście to 2374 przypadający na każdego elblążanina.
W Wałbrzychu dla przykładu miasta porównywalnego do Elbląga (koszt utrzymania administracji wynosi 525 złotych na 1 mieszkańca, koszt utrzymania oświaty to tylko 1649 złotych na 1 mieszkańca). Z kolei w niedalekim Tczewie koszt utrzymania administracji to 384 złote, a koszt utrzymania oświaty to 1911 złotych w przeliczeniu na mieszkańca Tczewa.
W Radomiu (też byłe miasto wojewódzkie jak Elbląg) koszt utrzymania administracji to 384 złotych na mieszkańca, utrzymanie oświaty to 1638 złotych na mieszkańca.
To w tych działach jako miasto możemy znaleźć potężne środki by uwolnić środki, które będą pracowały na rozwój i zwiększenie potencjału naszego miasta. Wystarczy odpowiednia analiza kosztów w tych dziedzinach.
Komisarz musiałby podejmować wiele trudnych decyzji, które by bolały wiele środowisk, ale ten etap trzeba przejść. Jak w każdej chorobie trzeba wyciąć coś z naddatkiem, by nie było wznowienia choroby. W dłuższej perspektywie dałoby to asumpt do wzrostu i rozwoju gospodarczego Elbląga. Komisarz będzie musiał podejmować trudne decyzje, których nie podejmie ani opozycja, ani koalicja, niezależnie od tego, kto do władzy dojdzie.– tłumaczył podczas konferencji prasowej Stefan Rembelski odpowiadając na pytanie czy referendum ma sens i ewentualna obecność komisarza w mieście.
Grupa referendalna z szacunkiem dla elblążan i trwającej zbiórki podpisów
Stefan Rembelski, pełnomocnik grupy referendalnej, poinformował, że wg. stanu na 23 grudnia udało się zebrać ponad 7 tysięcy podpisów. Potrzebnych jest ponad 8,7 tysięcy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum.
Jako grupa inicjatorów podjęliśmy decyzję, aby temu procesowi nie przeszkadzać, nie podkręcać go w sposób nieuprawniony podając do chwilę wyniki, aby nie wywierać presji, by decyzje mieszkańców były świadome. To, co idzie dobrze, niech idzie dobrze – powiedział Stefan Rembelski.
Grupa referendalna nie będzie więc prowadzić akcji zbiórek ulicznych, ani wywierać niepotrzebnej presji bezpośredniej na mieszkańcach. Grupa referendalna od początku wybrała zasady spokojnej zbiórki podpisów kontaktując się z tą grupą mieszkańców, którzy sami wyrażają chęć poparcia referendum w skutek informacji medialnych. Przedstawiła też szereg merytorycznych argumentów z którymi mieszkańcy mogą się zapoznać by podjąć świadomą decyzję czy Elbląg zmierza w dobrym kierunku.
Elbląg dalej chce się zadłużać…
Uchwalając budżet miasta na 2023 rok sporo mówiło się o tym, że władze miasta robią wszystko by oddłużać miasto w kolejnym roku. Poza jednak uchwaleniem budżetu na 2023 rok stworzono i uchwalono również dokument Wieloletniej Prognozy Finansowej na lata 2023- 2034 rok. Tam już jednak tak wesoło z oddłużaniem nie jest.
W dokumencie napisano, że w 2024 roku gmina planuje uzyskać instrumenty dłużne na 21 mln, a w 2025 roku na 9 mln zł. Jakbyśmy nie definiowali tego terminu, to instrumenty dłużne oznaczają, że zaciągniemy dług. Czy to będą obligacje czy kredyty, nie ma to znaczenia. Warto pamiętać, że przy wysokich stopach procentowych będą to długi zaciągane przy znacznie wyższym oprocentowaniu niż to miało miejsce w latach poprzednich – zwracał uwagę Stefan Rembelski, przedstawiciel grupy referendalnej.