Mroczna tajemnica Sprawy Elbląskiej

– Józef Olejniczak przed śmiercią przekazał mi duchowy testament do elblążan, by nigdy nie zapomnieli o tragedii reemigrantów z Francji oraz ich katach z bezpieki – powiedziała Grażyna Wosińska, autorka książek o Sprawie Elbląskiej, podczas spotkania w siedzibie Elbląskich Patriotów.

Mija 73 lata od pożaru hali nr 20 w Zakładach Mechanicznych im. gen. Świerczewskiego w Elblągu. Komunistyczna władza za podpalenie skazała niewinnych ludzi, przeważnie reemigrantów z Francji. Do dziś nie doczekali się sprawiedliwości. Nie ukarano winnych.

Biegli na usługach komunistycznej władzy

Zaraz po pożarze, który wybuchł 17 lipca 1949 roku, Ubecy mieli cele przepełnione „sabotażystami”, ale to im nie wystarczyło. Wybrali takich biegłych, którzy stwierdzą „naukowo”, że halę podpalono. Żaden z nich nie miał nic wspólnego z pożarnictwem, ale za to byli na usługach komunistycznej władzy.

– Dwaj saperzy, elektryk, a reszta to mechanicy. Ale byli sprawdzeni przez władzę i pewni. Za jednego z nich ręczył sam gen. Jurij Wiaczesławowicz Bordziłowskij, szef oddziałów inżynieryjnych i saperskich Wojska Polskiego oraz płk rezerwy Eugeniusz Zadrzyński, wiceszef Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego w 1945 i 1946 roku

– wyliczała Grażyna Wosińska

Skazani kartą przetargową władz

Na podstawie protokółu biegłych i wymuszonych torturami zeznań w procesie głównym zapadły trzy kary śmierci na Jeanie Bastardzie, Andrzeju Skrzesińskim i Alojzym Janasiewiczu.

– Kar śmierci nie wykonano ponieważ ci trzej mężczyźni stali się kartą przetargową w ręku komunistycznej władzy: Bieruta i Bermana, w rozmowach z ambasadorem Francji w Polsce

– wyjaśniała autorka książek o Sprawie Elbląskiej.

Dwie ofiary śmiertelne

Nie oznacza to jednak, że nie było ofiar śmiertelnych. Henryk Zając nie wyszedł żywy z więzienia. Jego naczelnik twierdził, że w celi o trzeciej nad ranem 6 lipca 1952 roku popełnił on samobójstwo. – To morderstwo – uważali współtowarzysze niedoli, m. in. Józef Oleniczak.

Zabójca lub zabójcy nie zostali ukarani do dziś. Józef Waszkiewicz, sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego miał inne zdanie niż naczelnik więzienia. W swoich wspomnieniach napisał:

W dzień po wyroku, gdy był sam w celi powiesił się – tak brzmiała treść notatki służbowej w aktach sprawy. Był jeszcze wypis z aktu zejścia i nic poza tym. Nie badano tej sprawy, nawet nie przesłuchano strażnika, który notatkę służbową sporządził.

Natomiast w przypadku, na pewno samobójczej śmierci 42-letniej Janiny Kaczmarczyk (też ze Sprawy Elbląskiej), przeprowadzono od razu dokładne śledztwo prokuratorskie w 1950 roku. Kobietę z więzienia skierowywano na trzymiesięczne leczenie psychiatryczne. Potem wróciła do więzienia i popełniła samobójstwo.

Dzień Pamięci o Pionierach Elbląga prześladowanych przez Bezpiekę

Grażyna Wosińska przypomniała, że skazani i prześladowani w Sprawie Elbląskiej zaraz po wojnie przyjechali do naszego miasta, w bardzo trudnych warunkach dźwigali Elbląg z gruzów, uruchamiali m. in. Stocznię nr 16 (późniejszy Zamech), elektrownię, szkolnictwo, pocztę, służbę zdrowia.

Także poinformowała, że w rocznicę śmierci Henryka Zająca – 6 lipca jest Dniem Pamięci o Pionierach Elbląga Zamordowanych i Prześladowanych przez Bezpiekę.

– Tego dnia o godzinie 10.00 co roku zapraszam na spotkanie przed pomnikiem „Ofiar Sprawy Elbląskiej”. Pierwsze już się odbyło

– mówiła prelegentka.

Na zakończenie Jacek Gierwatowski z Elbląskich Patriotów zaprosił na spotkanie Śladami „Elbląskich” Powstańców Warszawskich.

– O ich losach opowie Grażyna Wosińska, dziennikarka historyczna. Spotkajmy się

przy Krzyżu Katyńskim na Cmentarzu Agrykola 30 lipca godz. 16.00

– zapraszał Jacek Gierwatowski.

Poprzedni artykułPlanujesz ślub? – odwiedź Arboretum Wirty
Następny artykułXXX Jubileuszowe Dni i Noce Szczytno 2022
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze