Najpierw sprawdzian „w polu”. Potem przysięga

14.03.2023 Braniewo. 4WMBOT Pętla taktyczna żołnierzy 4WMBOT, egzamin podsumowujący 16 dniowe szkolenie podstawowe. fot. DWOT

Pętla taktyczna to najważniejszy sprawdzian podczas szesnastodniowego szkolenia podstawowego żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Jej zaliczenie uzależnione jest nie tyle od doskonałej wiedzy poszczególnych żołnierzy w sekcji, ile od umiejętności współdziałania i wspierania się w postawionych zadaniach.

Ten dzień – dzień, w którym odbyła się pętla taktyczna – zaczął się dla żołnierzy szkolących się w kompanii szkolnej 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej wcześniej niż zwykle. Każdy z nich musiał zapakować niezbędne rzeczy do dużego plecaka, zabrać ze sobą karimatę i śpiwór, rzeczy na przebranie. Na szczęście pogoda wyjątkowo dopisała – po mroźnych i śnieżnych dniach, później opadach deszczu, w dzień pętli było ciepło, sucho i bezwietrznie.

Pakowanie, śniadanie i w drogę

Żołnierze przystępujący do pętli szkolą się od 2 marca w obiektach 43 Batalionu Lekkiej Piechoty w Braniewie. 17 marca, podczas Wojskowych Targów Służby i Pracy, złożą uroczystą przysięgę w Olsztynie. Nim to się jednak stanie – czekał ich sprawdzian. Pętla taktyczna.

Wszystko zaczęło się od podstawowych umiejętności. Trochę wysiłku – czyli transport skrzynki z amunicją na czas czołgając się, nieco umiejętności manualnych – czyli rozkładanie karabinka i ładowanie amunicji na czas, później zapoznanie się z mapą i przypomnienie sobie korzystania z busoli i wyznaczania kierunku marszu.

Po zaliczeniu tych wszystkich punktów żołnierze w poszczególnych kilkuosobowych sekcjach wsiedli na wojskowego Jelcza. Kolejny przystanek to pas ćwiczeń taktycznych pod Braniewem.

Pierwszy kontakt ogniowy

Terytorialsi musieli wysiąść w obcym im terenie. Na podstawie mapy z wyznaczonymi punktami, do których muszą dotrzeć, dowódca wskazał kierunek marszu. Ruszyli grząską drogą w szyku ubezpieczonym.

Każdy w sekcji ma swoje zadanie – pierwszy idzie saper, za nim są strzelcy, dowódca i radiotelefonista, medycy. Każdy w ciągu kilku godzin marszu i podczas stawianych zadań ma okazję wykazać się swoimi umiejętnościami. Każdy musi też obserwować swój sektor.

Nagle padły strzały. To pierwszy kontakt ogniowy. Żołnierze padają na ziemię, rozpoczynają ostrzał i wycofywanie się – czyli zerwanie kontaktu. Ten element działań jest wiele razy ćwiczony a komenda „roluj w tył” jest dobrze znana.

Dalej w drogę z duchem

Pas ćwiczeń taktycznych pod Braniewem to wyjątkowo trudny teren. Tutaj szkolą się także czołgiści z braniewskiej brygady pancernej. Szerokie tereny są porozjeżdżane przez czołgi i bojowe wozy piechoty. Tworzące się kałuże sięgają do pasa. Aby dotrzeć do celu trzeba kluczyć, omijać rozlewiska, zmagać się z błotem. Poruszanie się w nieznanym terenie wymaga ciągłego spoglądania na mapę i weryfikowania kierunku marszu. Zdarzają się pomyłki i trzeba wracać…

Bo choć nad każdą sekcją czuwa instruktor – zwany „duchem” – to jego rolą nie jest pomaganie, czy wskazywanie kierunku marszu. Czuwa jedynie nad bezpieczeństwem żołnierzy i ocenia ich umiejętności w czasie marszu.

Po przećwiczeniu procedury „hak” i stworzeniu bazy czas na kolejny punkt. Tym razem to chwila odpoczynku. Jest czas na zjedzenia suchych racji żywnościowych, podgrzania w chemicznym podgrzewaczu ulubionego spaghetti po bolońsku.

Od szkicu do pierwszej pomocy

Następny punkt to szkic sytuacyjny. Żołnierze bacznie patrzą na to, co rozpościera się przed nimi. Muszą zaznaczyć charakterystyczne punkty (dozory), obserwować pobliską drogę, przejeżdżające pojazdy, określić odległości.

Później przekraczają drogę metodą kropelkową, idą w szyku sierżant i reagują na kolejny kontakt ogniowy. Dodatkowo muszą wykazać się umiejętnością prowadzenia ognia w masce przeciwgazowej.

Ostatni punkt pętli to zakładanie stazy taktycznej na czas. Najpierw trzeba doczołgać się do rannego, wydobyć stazę i założyć ją we właściwym miejscu, a następnie dokładnie docisnąć. Wszystko na czas i pod bacznym okiem doświadczonego instruktora.

Po zaliczonym zadaniu – koniec pętli. Na twarzach żołnierzy widać satysfakcję, przybijają sobie „piątki”, zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że dobra sekcja to zespół, w którym każdy może liczyć na każdego.

Blisko 60 inspirujących, pełnych pasji ludzi. Na co dzień wykonują różne zawody. Są w różnym wieku, mają różne historie i rozmaite pasje, ale łączy ich jedno – chcą żyć w bezpiecznym kraju, chcą się sprawdzić, realizować marzenia, rozwijać i nauczyć czegoś nowego. Motywacji ich decyzji o wstąpieniu w szeregi WOT jest wiele.

Na szkolenie przyprowadziły mnie marzenia. Czuję się tu bardzo dobrze, odnajduję się. Zanim pochwaliłam się rodzinie o moich planach, najpierw, tak po cichu, złożyłam dokumenty, ale rodzina bardzo mnie wspiera. Mój syn, z którym często rozmawiam jest ze mnie dumny i za każdym razem powtarza „Mama dasz radę”. Przed szkoleniem zaczęłam więcej biegać, chodzić, ćwiczyć, by podnieść poziom sprawności fizycznej. Jako kobiety w wojsku nie czujemy żadnego dyskomfortu, wszyscy mamy wyrównane szanse, stajemy wszyscy w jednym szeregu. Mam taką dewizę na swoje życie: na co dzień w szpilkach i garniturze, w weekendy trepy i w mundurze – szer. Małgorzata Krupińska ze Szczytna, która od 20 lat pracuje w banku.

Szkolenie w WOT to osiągnięcie nowego celu w życiu. Cieszę się, że mogłam spełnić marzenie, bardzo dobrze się tu czuję. Dzień przed złożeniem dokumentów do służby poinformowałam o zamiarze szkolenia moich rodziców. Byli w szoku, ale wspierają mnie i mogę na nich liczyć. Na początku było trudno, ale teraz wszyscy się przyzwyczailiśmy do harmonogramu dnia. Przysięga będzie zwieńczeniem trudu szkolenia. Rodzina już zaproszona. Na pewno będą dumni, ale przede wszystkim ja jestem dumna z siebie – szer. Sylwia Kur ze Szczytna, pracownik recepcji na siłowni.

Służbą wojskową interesuję się od dziecka. Mój dziadek był spadochroniarzem, z czego jestem bardzo dumna i chcę kontynuować te tradycje wojskowe. Szkolenie i wojsko to moje miejsce. Myślę, że zostanę tu bardzo długo. Rodzice bardzo mnie wspierają i są ze mnie dumni – szer. Sandra Zadroga z Bartoszyc, najmłodszy żołnierz 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej, uczennica szkoły wojskowej.

Na szkoleniu znalazłam się ze względu na chęć sprawdzenia siebie, jako kobiety w mundurze. Początkowo moi bliscy byli zdziwieni, że podjęłam decyzję o rozpoczęciu służby wojskowej, ale teraz są dumni i mogę liczyć na ich wsparcie. Decydując się na szkolenie byłam w pełni świadoma, że będę mogła pogodzić moje życie prywatne ze służbą. Początkowo miałam problem, by zmienić tryb życia, ale teraz już każdy z nas nabrał tej dyscypliny wojskowej. Zakres zajęć jest naprawdę szeroki, uczymy się zarówno musztry, jak działań na polu walki – szer. Marta Chełkowska z Nowego Miasta Lubawskiego, studentka filologii angielskiej.

Szkolenie podstawowe to idealne miejsce, by się sprawdzić, podnosić swoje kwalifikacje i wykonywać nowe zadania. Złożenie dokumentów do służby to był impuls. Podjęłam decyzję, poinformowałam męża i dzieci. Rodzina bardzo dobrze się zorganizowała, mimo, że mam dwie córki, w tym jedną pięcioletnią to jestem spokojna, bo wiem, że dadzą sobie radę, podczas gdy ja realizuję się na szkoleniu – szer. Anna Nowoczyn koordynator sprzedaży z Olsztyna.

Szkolenie podstawowe tzw. „szesnastka” bardzo mi się spodobało, wszystko jest przygotowane idealnie, instruktorzy potrafią przekazać wiedzę i są zaangażowani. Ten czas będę wspominał przez całe życie. Dużo się tutaj nauczyłem w bardzo przyjemnej atmosferze i każdemu kto chce przeżyć „prawdziwą przygodę” i służyć naszej Ojczyźnie, bardzo polecam takie szkolenie – szer. Jakub Nadolski z Morąga.

Szkolenie podstawowe było dla mnie pełne nowych doświadczeń. Jednym z największych zaskoczeń z całą pewnością jest to, jak szybko minął mi ten czas. Zdaje się, że ledwie wczoraj stałem na pierwszej zbiórce, jeszcze w cywilnym stroju, narzekając, że trzeba stać i czekać, a dziś już nawet marsz krokiem defiladowym podczas zajęć z musztry zdaje się przyjemny. Trudno wymienić wszystko czego się nauczyłem podczas szkolenia, na każdych zajęciach na strzelnicy byłem coraz celniejszy, moje buty każdego dnia były coraz czystsze i nawet mój krok w marszu wygląda już prawie jakbym był żołnierzem. Na koniec nie można jeszcze nie wspomnieć o wsparciu, zwłaszcza merytorycznym, świetnych instruktorów, bez których szkolenie nie byłoby takie ciekawe, a ja nie byłbym w połowie tak dobrze wyszkolony – szer. Wiktor Rafał Wojtyna z Elbląga.

Szkolenie było intensywne, a jednocześnie bardzo skuteczne. Najbardziej podobały mi się ćwiczenia na strzelnicy – szer. Sebastian Gach z Giżycka.

Tekst: szer. Wojciech Andrearczyk/Monika Jabłońska-Buder, zespół prasowy 4W-MBOT

Poprzedni artykułMasz pomysł? Złóż wniosek na dotację
Następny artykułWokół najnowszego tomu „Rocznika Elbląskiego”
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze