Poseł Jacek Protas to niezwykle doświadczony polityk i samorządowiec znający nasz region jak mało kto. Radny miejski, starosta, marszałek województwa, obecnie poseł, a już niedługo może europoseł. Czy dostrzega potencjał rozwojowy województwa warmińsko-mazurskiego? Czy nasz region może być bogaty? – spytamy w poniższym wywiadzie. Będzie też o sprawach krajowych i europejskich.
Należy Pan do najbardziej doświadczonych polityków naszego regionu. Był Pan radnym miejskim Lidzbarka Warmińskiego, starostą lidzbarskim, marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego, a teraz jest Pan posłem. Który etap wspomina Pan najlepiej?
Jestem z krwi i kości samorządowcem, stąd praca w Radzie Miasta, a następnie na stanowisku starosty czy marszałka województwa, zawsze bardzo mocno mnie angażowała i bardzo miło wspominam te czasy. Samorządowcy mogą przekładać swoją aktywność na wymierne efekty. Pozostawiają po sobie konkretne inwestycje – choćby kilometry dróg, wyremontowane szkoły czy nowe parki i place zabaw – które każdego dnia służą tysiącom mieszkańców. To jest sól każdego samorządu. Ja jestem dumny z tego, że na każdym etapie swojej pracy coś po sobie zostawiłem, więc naprawdę świetnie wspominam ten czas. Kulminacją mojej kariery samorządowej było sprawowanie funkcji marszałka województwa przez 8 lat.
Pamiętam, że był Pan wówczas bardzo aktywny również poza regionem.
To prawda. W czasie gdy byłem marszałkiem, pełniłem też funkcję Prezesa Związku Województw RP, a więc przewodniczyłem stowarzyszeniu, które skupia wszystkich marszałków i wszystkie województwa. O interesy Polski i regionu dbałem również w Brukseli. Mam bowiem za sobą prawie 9 lat pracy w Komitecie Regionów UE – to taki parlament samorządowców z wszystkich krajów Unii Europejskiej.
Opiniuje on akty prawne, które pojawiają się na poziomie Parlamentu Europejskiego czy Komisji Europejskiej i które mają związek z samorządem bądź dotykają administracji i spraw lokalnych.
Działa Pan aktywnie w polityce wojewódzkiej i krajowej od lat 90-tych. Warmińsko-Mazurskie, choć dalej boryka się z problemem dużego bezrobocia, wizualnie zmieniło się nie do poznania przez te lata. Jakie inwestycje i zmiany uznaje Pan za szczególnie ważne? Która jest Panu szczególnie bliska?
Tych inwestycji było bardzo wiele, wspomnę o najważniejszych. Zaczynając od Elbląga, na pewno wymieniłbym program „Pętla Żuławska”, bo jest to przedsięwzięcie, które ożywiło turystycznie cały basen Zalewu Wiślanego, o czym od lat marzyliśmy. Zalew Wiślany powinien przyciągać turystów nie mniej niż Mazury, jednak z powodu braku infrastruktury tak nie było. „Pętla Żuławska” była pierwszym krokiem w dobrym kierunku.
Duży nacisk kładłem też zawsze na zabezpieczenie przeciwpowodziowe, stąd setki milionów złotych zainwestowane w czasie, gdy byłem marszałkiem województwa. Te działania powinny być teraz kontynuowane przez rząd, a niestety nie są i odczuwamy tego skutki.
Z kolei wśród inwestycji, z których mieszkańcy korzystają na co dzień na pewno warto wymienić basen miejski przy ul. Moniuszki, tak chętnie odwiedzany.
Jestem dumny, że zmodernizowaliśmy 400 km dróg wojewódzkich. Nie jesteśmy bogatym regionem, a byliśmy w czołówce Polski.
Wyróżniające inwestycje miały miejsce także w Olsztynie, czego przykład może stanowić wybudowana od podstaw Filharmonia Warmińsko-Mazurska. Świetnie został też wykorzystany potencjał olsztyńskich jezior, w tym tłumnie odwiedzanego jeziora Ukiel.
Mam wrażenie, że gdy był Pan marszałkiem to właśnie inwestycje w rozwój szeroko rozumianej turystyki były na pierwszym planie.
Na pewno należały do tych najważniejszych, wystarczy tylko wspomnieć lotnisko regionalne w Szymanach. Dzięki dużemu unijnemu projektowi dzisiaj mamy nowoczesny port lotniczy z najpiękniejszym terminalem jaki znam. Jest oknem na świat dla całego naszego regionu, a liczba korzystających z niego pasażerów stale rośnie. W coraz większym stopniu służy też ono biznesowi.
Nieco mniejszym, choć również ważnym przedsięwzięciem było zbudowanie na mazurskich jeziorach sieci ekomarin przystosowanych do odbierania nieczystości z jachtów. Wybudowaliśmy kilkanaście, a trzeba drugie tyle. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie one powstaną.
Inwestując w turystykę, mocno rozbudowaliśmy naszą bazę hotelową, która niegdyś, powiedzmy sobie szczerze, była dość uboga. Powstało około 25 nowych hoteli, zwłaszcza 4- i 5-gwiazdkowych, które są po prostu niezbędne dla przyciągnięcia turystów. Przykładem takiego hotelu 4-gwiazdkowego jest Hotel Elbląg, który znacznie podniósł usługi hotelarskie w tym mieście.
Wreszcie nie można zapomnieć o kompleksowym programie rozwoju wokół Kanału Elbląskiego i modernizacji samego Kanału, który jest jedną z najbardziej spektakularnych atrakcji w naszym województwie.
Te inwestycje na pewno zmieniły region, ale wiele wyzwań jeszcze przed nami. Czy z biednego regionu mamy szansę stać się bogatym, który pokochają turyści z Polski i świata? Gdzie upatruje Pan kluczowe szanse rozwoju?
Zawsze powtarzam moim rozmówcom w Polsce i za granicą, że w województwie warmińsko-mazurskim Europa się zaczyna, a nie kończy. Jesteśmy Europejczykami i poziomem życia chcemy dorównać Europie Zachodniej. Jesteśmy ambitni, pracowici i gotowi wykorzystywać swój potencjał. Trzeba nam tylko na to pozwolić i odrobinę pomóc, bo przez lata byliśmy zaniedbywanym regionem, nie było tutaj inwestycji. Poza tym granica z Rosją nadal nas ogranicza, a nie stymuluje. Jaki potencjał widzę?
Wskazaliśmy specjalizacje naszego regionu, jedną z nich jest produkcja mebli czy, szerzej, przetwórstwo drzewne. Należymy do europejskich liderów w tej branży i musimy zrobić wszystko, by tę mocną pozycję utrzymać.
Drugą gałęzią gospodarki jest rolnictwo i przetwórstwo rolno-spożywcze, szczególnie z uwzględnieniem mleka. Pod tym względem w Europie też jesteśmy w czołówce, stale się rozwijamy i wykorzystujemy swój potencjał.
Trzecia nasza mocna specjalizacja to turystyka, zwłaszcza wodna, której możliwości jednak nie wykorzystujemy w stu procentach. Musimy robić wszystko, żeby ograniczyć sezonowość turystyki w naszym regionie, stąd też inwestycje w hotele premium oraz inwestycje w uzdrowiska. Do tej pory uzdrowisko było tylko w Gołdapi, a są plany na więcej. Mamy piękny krajobraz, czyste powietrze, tylko trzeba zbudować odpowiednią infrastrukturę, a ludzie będą chcieli do nas przyjeżdżać przez cały rok.
Wrócę jeszcze do polityki. Co najbardziej ucieszyło Pana w sprawowaniu mandatu Posła, a czym jest Pan najbardziej zawiedziony w trwającej kadencji Sejmu?
Cieszę się z tego, że w Sejmie zajmuję się sprawami samorządu terytorialnego, czyli tym na czym się znam, czym żyję. Jestem wiceprzewodniczącym komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Powierzono mi też funkcję ministra ds. samorządu terytorialnego w gabinecie cieni stworzonym przez PO. Jestem przewodniczącym rady programowej Platformy Obywatelskiej, odpowiadałem za napisanie samorządowego programu partii. Podczas jesiennych wyborów byłem szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej na poziomie krajowym. Krótko mówiąc: kocham to, co robię i pod tym względem realizuję się w parlamencie. Natomiast negatywnie zaskoczyło mnie to, że większość sejmowa zrobiła z posłów maszynki do głosowania. Do minimum ograniczona jest dyskusja, decyzje podejmowane są w ciągu paru godzin. Wszystkie zasady dobrego tworzenia prawa i prawidłowego procesu legislacyjnego są regularnie łamane, a to rodzi dużą frustrację i zniechęcenie, bowiem posłowie nie mają tak naprawdę wiele do powiedzenia. To w dużym stopniu dotyczy posłów PiS, którzy muszą głosować tak, jak ich prezes karze. Także jeśli ustawa im się nie podoba.
Jak ocenia Pan sytuację wewnętrzną w kraju? Po strajkach młodych lekarzy, niepełnosprawnych, rolników, przyszedł teraz czas na nauczycieli. Dlaczego w Polsce coraz częściej dochodzi do buntów społecznych i czy jest szansa by to zatrzymać?
W mojej ocenie obecna władza nie radzi sobie z zarządzaniem krajem. Wprowadza pseudoreformy, które powodują duży bałagan i zniechęcenie różnych grup społecznych. Przykładem jest chociażby reforma, a raczej deforma systemu oświaty, zupełnie niepotrzebna. Efektem tych działań stał się strajk nauczycieli, którzy bardzo rzadko posuwali się do takiego aktu desperacji. Postanowili oni walczyć nie tylko o swoje dochody i o swoją godność, ale również o racjonalne podejście do budowania całego systemu oświaty.
Poza tym politycy PiS dużo opowiadają o wzroście gospodarczym, szkoda tylko, że tak wielu ludzi tego wzrostu nie odczuwa. Pieniądze w różny sposób są marnotrawione, nie trafiają do tych, którzy powinni być ich beneficjentami, stąd też tyle protestów.
Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego, w których ubiega się Pan o mandat. Faworytami do wygrania wyborów są Koalicja Europejska oraz PiS. Obydwa środowiska różnią się w wizji postrzegania roli Polski w Unii Europejskiej. Czy może Pan wskazać najważniejsze różnice?
Nasi ojcowie i my sami przez wiele lat walczyliśmy o to, żeby być częścią kultury Europy Zachodniej. Kiedy wyzwoliliśmy się spod pazurów Związku Radzieckiego, rozpoczął się proces zbliżania do UE, którego szczęśliwy finał nastąpił 1 maja 2004 roku. 15 lat później widzimy, ile pozytywów nam ta decyzja przyniosła. Otwarte granice, swobodny przepływ pracowników, nasze produkty sprzedawane są bez cła na całym wielkim europejskim rynku – to na pewno sprzyja rozwojowi gospodarczemu. Mamy również możliwość uczenia się i studiowania na najlepszych uczelniach europejskich. Setki miliardów euro przez te 15 lat trafiły do Polski na modernizację. Bez tych środków o wiele trudniej byłoby nam rozwijać kraj i zbliżać się do standardów zachodnioeuropejskich.
Od PiS odróżnia nas to, że my nadal chcemy być częścią zachodniej cywilizacji, zachowując jej standardy, jeśli chodzi o instytucje demokratyczne, np. niezależność sądów, prokuratur, mediów, swobodę wypowiadania się. Chcemy mieć mocny i konstruktywny głos w Europie.
Natomiast PiS dąży do tego, żeby nas z Unii Europejskiej wyprowadzić. Nie szanuje przepisów, traktatów, nawet tych podpisanych przez ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To wszystko dzieje się niestety ze szkodą dla Polski. Już dzisiaj projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027 zakłada obniżenie nakładu dla Polski o 23%. Dla mnie jest to kwota nie do przyjęcia. Wierzę, że po wygranych wyborach nowy polski rząd utworzony przez Koalicję Europejską nie dopuści do tego, byśmy ponieśli tak duże straty.
Mało kto wie, ale w latach 1986-1987 był Pan trenerem koszykówki w klubie Wybrzeże Gdańsk. Czy doświadczenie sportowe pomaga w polityce? Polska reprezentacja w tym roku dostała się po raz pierwszy od wielu lat na mistrzostwa świata w koszykówce, które odbędą się w Chinach. W grupie zagramy z Wybrzeżem Kości Słoniowej, Wenezuelą i Chinami. Wybiera się Pan na to wydarzenie? Jak ocenia Pan szanse Polaków?
Sport jest bardzo ważny dla kształtowania psychiki, charakteru, tężyzny fizycznej. Gry zespołowe uczą współpracy, wyrozumiałości, systematyczności, pracowitości, odporności na ból i stres, a więc umiejętności, które powinien posiadać każdy dorosły człowiek. Sam byłem sportowcem, później przez wiele lat pracowałem jako trener. Do dzisiaj mile wspominam współpracę z młodymi ludźmi, którzy obecnie pełnią ważne funkcje w społeczeństwie.
Bardzo się cieszę, że polska reprezentacja po tylu latach awansowała do mistrzostw świata. Nikt nie dawał im szans, kiedy zobaczyliśmy w jakiej grupie przyszło nam rywalizować, ale okazuje się, że mieliśmy dobrego trenera i świetny zespół bez wielkich gwiazd. Do Chin się nie wybiorę, ale będę oczywiście kibicował. Cieszę się bardzo, że nasza koszykówka wróciła do elity. Myślę, że na MŚ mamy szansę powalczyć o wyjście z grupy, a później kto wie…
Ze światem koszykówki bardzo mocno kojarzony jest również lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. W latach 90-tych był on prezesem Śląska Wrocław, który odnosił sukcesy na arenie krajowej oraz godnie reprezentował nas w europejskich pucharach. W mistrzowskim Śląsku Wrocław i w reprezentacji Polski grał Maciej Zieliński, który początki kariery miał w AZS Olsztyn. Obecnie w kadrze gra inny reprezentant naszego regionu, Przemysław Zamojski, który z kolei pierwsze szlify koszykarskie zdobywał w Truso Elbląg. Nasz region jak widać to kuźnia wybitnych polskich koszykarzy.
Dziękujemy za rozmowę