Dziś 11 kwietnia, wyjątkowo w tym roku z racji świąt Wielkanocnych upamiętniono ofiary katastrofy smoleńskiej sprzed 13 lat. Doszło wtedy do katastrofy, gdzie zginął Prezydent Polski ś.p. Lech Kaczyński i jego delegacja. Od tego dnia minęło dziś równo 4747 dni. Dla większości z nas były to ważne osobowości z życia publicznego, dla najbliższych po prostu Tata, Mama, Mąż, Żona czy Syn i Córka. Czy wyszliśmy z tej katastrofy jako naród bardziej zjednoczeni, czy skłóceni? Czy mimo upływu tak dużej ilości dni wiemy coś więcej na temat tej katastrofy?
Był 10 kwietnia 2010 roku, sobota, większość Polaków rozpoczynała tradycyjnie kolejny weekend. Jedni już po piątkowych szaleństwach, inni, leniuchując w sobotni poranek, otrzymali od mediów przekaz, iż samolot z prezydentem RP rozbił się w lesie w Smoleńsku. Jednak ani obywatele, ani 96 uczestników podróży nie przypuszczało, że wydarzy się najgorsze. Śmierć Prezydenta RP wraz z małżonką, cały najznakomitszy kwiat polskiego dowództwa wojskowego, oraz wielu polityków i działaczy z różnych opcji politycznych wydawało się informacją nie do pojęcia. Ponadto obsługa samolotu, piloci, lekarze, oraz młode stewardessy, każdy z nich miał osobną historię i podróż swojego życia. Czy tragedia czegoś nas nauczyła czy obnażyła wszelkie wady naszego społeczeństwa?
W pierwsze dni byliśmy wyjątkowo silni jako Naród. Niestety, od kiedy pojawiły się pierwsze grupy protestujących przeciwne Krzyżowi czy też pochowaniu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu stało się najgorsze. Od tamtych pierwszych kłótni w Polsce nastąpiło olbrzymie podzielenie społeczeństwa. Niestety ten podział jaki wtedy nastał w naszym kraju trwa po dziś dzień. Kilka tygodni temu widzieliśmy to doskonale przy ataku na świętego Jana Pawła II. Każdy osadził się w okopach i nie widzi żadnej płaszczyzny do dialogu czy zrozumienia argumentów drugiej strony, nie mówiąc już o przyznaniu, że mogę się mylić.
Co gorsze jako naród nie umiemy nawet wspólnie walczyć o pełne wytłumaczenie tej katastrofy smoleńskiej. Do tej pory nie odzyskaliśmy nawet wraku samolotu od Rosjan. Nie ma nawet w tej kwestii zgody ponad podziałami i takiej wspólnej walki o to by wrak z tej tragedii znalazł się w Polsce. W dobie tego jak Rosjanie postępują obecnie na Ukrainie spojrzenie na katastrofę daje nutę refleksji zwłaszcza jak patrzy się na to całe zło i podziały jakie po katastrofie wypłynęły w narodzie i na ulice polskich miast…
Kto bowiem normalny, o zdrowych zmysłach mógł wpaść na tak bezczelne w tamtym czasie akcje typu utwory „Gdzie jest Krzyż” czy wymyślać hasła o zimnym piwie Lech…
W całej tej dyskusji na temat stanu naszego kraju i hipotez katastrofy szkoda tych, którzy nie mają już możliwości udziału w tych dyskusjach. Ich podróż życiowa zakończyła się 10 kwietnia 2010 i zarysowała trwały ślad w narodzie tylko na kilka dni. Z całą pewnością Ci, którzy odeszli nie zasługiwali na tak krótką chwilę refleksji wśród rodaków, którzy dali się wzajemnie skłócić i podzielić … w każdym temacie. Smutne, że nie widać żadnych perspektyw aby znaleźć cokolwiek co Polaków może łączyć… Dzieli nas tak tragiczna w skutkach katastrofa smoleńska, dzieli nas pamięć o świętym Janie Pawle II, dzieli nas historia Solidarności i Lecha Wałęsy, dzieli nas podejście do Unii Europejskiej… a na ostatnim Mundialu nawet podzieliła nas piłka nożna wbrew hasłu PZPN „Łączy nas Piłka”… Czy naprawdę więzy społeczne od czasu katastrofy smoleńskiej przerwały się raz na zawsze?! Czy stać nas na jakąś społeczną refleksję?
Poniżej utwór, który został nagrany w dniu katastrofy przez Doniu „Czarna Sobota”, oddający nasze emocje tego dnia.