Hit w Hali 100-lecia dla Anwilu

W spotkaniu 28. kolejki Energa Basket Ligi Trefl Sopot przegrał z Anwilem Włocławek 73:81 (22:14, 17:25, 15:21, 19:21). Do rywalizacji żółto-czarni przystąpili znacznie osłabieni – z powodu urazów nie zagrali Garrett Nevels, Cameron Wells, Jean Salumu i Rolands Freimanis.

Start meczu należał do Strahinji – jego dwie celne próby dały nam prowadzenie 4:0. Włocławianie na pierwsze trafienie czekali przez 150 sekund. Do połowy kwarty sopocianie utrzymywali się „z przodu”, ale w 6. minucie – po trafieniu spod kosza Sandersa – Anwil doprowadził do remisu 9:9. To nie zdeprymowało podopiecznych Żana Tabaka. Nasi zawodnicy szybko odpowiedzieli serią 6-0 i na premierowy czas zdecydował się Przemysław Frasunkiewicz. Po przerwie przedłużyliśmy naszą passę do jedenastu punktów z rzędu. Popularne „Rottweilery” przełamali impas po jednym celnym wolnym Sandersa, po czym odrobili jeszcze cztery oczka. Ostatnie słowo inauguracyjnej kwarty należało jednak do Andrzeja. Jego przebojowa akcja pozwoliła nam prowadzić 22:14.

Andrzej zakończył pierwszą kwartę, ale także rozpoczął drugą – tym razem nasz rozgrywający przymierzył za trzy i wróciliśmy do jedenastopunktowej przewagi. Finaliści FIBA Europe Cup nie poddawali się. Zespół Przemysława Frasunkiewicza zanotował run 7-0, w związku z czym Żan Tabak poprosił o swoją premierową przerwę. Po trójce Kamila Łączyńskiego goście tracili już tylko oczko. Zły fragment przełamał rzutem zza łuku Andrzej, za trzy trafił też Strahinja, lecz włocławianie szybko odpowiadali i – niestety – po raz pierwszy udało im się wyjść na prowadzenie (35:36). Do końca kwarty drużyny toczyły zaciętą batalię. Ostatnim akcentem pierwszej połowy były rzuty wolne Josipa Sobina. Zawodnik Anwilu wykorzystał jeden z nich, co oznaczało remis 39:39!

Po zmianie stron punktowanie zainaugurowali rywale, a konkretnie Greene, którzy przymierzył za trzy. Anwil w kolejnych minutach utrzymywał prowadzenie, a po akcji „2+1” Sobina oraz kolejnej trójce dobrze nam znanego Phila zbudował najwyższe wówczas prowadzenie – było 43:52. Przerwę wziął Żan Tabak, ale przyjezdni nie zatrzymywali się i powiększali różnicę. Impas dopiero w 28 minucie przerwał Jarek, a to rozpoczęło kolejną serię – tym razem w wykonaniu żółto-czarnych! Do końca trzeciej kwarty punkty zdobywali wyłącznie sopocianie, co pozwoliło nam odrobić osiem oczek. Na 10 minut przed końcem goście prowadzili 60:54.

W czwartą kwartę także lepiej weszły „Rottweilery”. Pięć punktów Petraska, trójka Sandersa i trafienie Greene’a sprawiły, że ponownie Anwil był na +14. W takiej sytuacji o przerwę musiał poprosić trener Tabak. Po wskazówkach chorwackiego szkoleniowca jeszcze raz ruszyliśmy do odrabiania strat. Akcje duetu Strahinja-Michał zbliżyły nas na -5, ale wtedy trójką odpowiedział Greene. Niedługo później trafił też Sobin i włocławianie ponownie mieli dwucyfrową przewagę. Naszą drużynę próbował jeszcze poderwać Zyzio, ale na skuteczną pogoń było już za późno. Anwil udanie zrewanżował się za porażki w pierwszej rundzie Energa Basket Ligi i półfinale Suzuki Pucharu Polski.

Trefl Sopot: Jovanović 19 (8 as.), Zyskowski 18, Pluta 8, Gordon 6, Moten 2 (10 zb.) oraz Radić 8, Kolenda 7, Kulikowski 5, Malesa 0

Trefl Sopot SA

Poprzedni artykułBez bramek w Nidzicy
Następny artykułCentrum Tańca Promyk – jesteśmy dla Ciebie!
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze