W środę o godz. 17:30 siatkarze Trefla Gdańsk rozegrają decydujący mecz ćwierćfinałowy z Jastrzębskim Węglem. Pierwszy mecz, również na wyjeździe, wygrali 3:2 gdańszczanie, ale w ERGO ARENIE to rywale zwyciężyli bez straty seta. Zawodników Trefla po powrocie z południa Polski dopadły jednak problemy zdrowotne i do sobotniego spotkania zespół przystępował mocno osłabiony. Obecnie jest już trochę lepiej, choć wirus cały czas daje o sobie znać. Trefl na Górny Śląsk udał się bez Dawida Pruszkowskiego, który w nocy z poniedziałku na wtorek poczuł się zdecydowanie gorzej. Mimo wszystko „gdańskie lwy” cały czas wierzą w awans do najlepszej czwórki PlusLigi.
Dla Trefla Gdańsk koniec rundy zasadniczej i początek fazy play-off oznaczały cztery mecze w osiem dni. Co więcej trzy pierwsze spotkania, rozegrane w pięć dni, kończyły się dopiero po tie-breakach. Po tych meczach drużynę dopadły problemy zdrowotne. Po fenomenalnej wygranej 3:2 na terenie mistrza Polski gdańszczanie z wielkim entuzjazmem podchodzili do drugiego meczu fazy play-off – w Wielką Sobotę w Gdańsku – ale wiedzieli, że niestety kilku kolegów nie czuje się w pełni na siłach. Przed meczem 5 zawodników miało objawy chorobowe, a po spotkaniu okazało się, że kolejnych dwóch ma podwyższoną temperaturę. Wszyscy się przebadali i wiadomym jest, że nie jest to COVID, ale jak się okazuje drużyna boryka się z równie zaraźliwym wirusem. Obecnie jest już trochę lepiej, ale Trefl nie mógł się udać do Jastrzębia-Zdroju w komplecie. – Stan zdrowotny wydaje się być trochę lepszy niż w sobotę. Niestety do Jastrzębia nie pojechał z nami Dawid Pruszkowski, który w ostatnim momencie poczuł się zdecydowanie gorzej. Przed sobotnim meczem wiedzieliśmy, że pięciu zawodników miało objawy chorobowe, po meczu jeszcze dwóch graczy zgłosiło wyższą temperaturę. Ja również przez dwa dni czułem się zdecydowanie gorzej. Nie da się ukryć, że mierzymy się z jakimś wirusem i cały czas daje on o sobie znać. Wczoraj mieliśmy jeden trening, ale nie wszyscy mogli w pełni trenować, dzisiaj jedziemy już prawie w komplecie do Jastrzębia i mam nadzieję, że po południu uda nam się zrobić normalny trening w hali Jastrzębskiego Węgla – mówi trener Michał Winiarski.
Mimo wszystko zespół cały czas wierzy, że w środę może wygrać i awansować do najlepszej czwórki ligi. – Do Jastrzębia jedziemy z myślą, żeby walczyć i dać z siebie wszystko. Sytuacja, z którą się mierzymy nie jest komfortowa, w normalnych warunkach pewnie staralibyśmy się o przełożenie meczu, ale są play-offy i oczywiście nie jest to możliwe. Myślę, że Jastrzębie miało podobne problemy zdrowotne przed meczami z Kędzierzynem, gdy również byli chorzy. Niestety, jesteśmy w takiej sytuacji, a nie innej, ale nie mamy na to wpływu. Możemy tylko i wyłącznie myśleć o tym, że jutro o 17:30 wszystkie problemy należy zostawić z boku i zagrać jak najlepsze spotkanie, cały czas wierząc w awans do najlepszej czwórki – mówi szkoleniowiec Trefla.
Pierwszy gwizdek środowego meczu rozbrzmi o 17:30. Jeśli gdańszczanie wygraliby to spotkanie, znajdą się w najlepszej czwórce PlusLigi i następnie rywalizować będą ze zwycięzcą pary PGE Skra Bełchatów – Indykpol AZS Olsztyn (decydujący mecz we wtorek o 17:30). Niezależnie od przeciwnika pierwsze spotkanie półfinałowe odbywałoby się w sobotę na wyjeździe, a w ERGO ARENIE drużyny spotkałyby się we wtorek 26 kwietnia. Rywalizacja półfinałowa, tak jak ćwierćfinały, toczyć się będzie do dwóch zwycięstw. Jeśli to jednak Jastrzębski Węgiel awansuje do czwórki, gdańszczanie grać będą o 7. miejsce z GKS-em Katowice. W tej rywalizacji będziemy mieć do czynienia z dwumeczem z ewentualnym złotym setem. Pierwszy mecz odbyłby się w weekend w Katowicach, a w ERGO ARENIE drużyny spotkałyby się w środę 27 kwietnia.
Transmisja środowego meczu z Jastrzębia-Zdroju w Polsacie Sport.