W trzecim spotkaniu rozgrywanym w przeciągu 7 dni Trefl Sopot przegrał w ERGO ARENIE z Kingiem Szczecin 77:82 (8:22, 21:12, 19:25, 29:23). Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Karol Gruszecki, który notując 15 oczek i 10 zbiórek zapisał na swoim koncie pierwsze double-double w żółto-czarnych barwach.
Spotkanie 11. kolejki dobrze rozpoczęli goście. Za trzy trafili Cleveland Melvin i Michael Fakuade, a dodatkowo ten drugi wykończył jeszcze akcje spod kosza. Trefl potrafił odpowiedzieć tylko za sprawą TJ Hawsa i po trzech minutach gry szczecinianie prowadzili 8:2. Gracze ubrani w borodowo-czerwone koszulki skutecznie bronili, a główną postacią po raz kolejny był Fakuade, który po pięciu minutach gry miał już na swoim koncie dwa bloki. Za sprawą Michała Kolendy i Pawła Leończyka żółto-czarni zminimalizowali straty do czterech oczek (8:12), ale kolejne minuty należały do Kinga. Dwa trafienia z linii rzutów wolnych Thomasa Davisa, a później jego „trójka” dała przeciwnikom dziewięć punktów zapasu. Na nieco ponad minutę przed końcem pierwszej kwarty w ERGO ARENIE „zastrajkowała” tablica wyników, ale przerwa na naprawienie usterki nie wybiła przyjezdnych z rytmu. Po 10 minutach King prowadził 22:8.
Początek drugiej kwarty nie był udany w wykonaniu obu drużyn, które w trakcie trzech minut zdobyły zaledwie po dwa punkty. Impuls do odrabiania strat dał żółto-czarnym Karol Gruszecki, który pierwszy raz w rywalizacji Trefla z Kingiem trafił za trzy. Po chwili piłkę w koszu umieścił Dominik Olejniczak i przewaga zmniejszyła się do dziewięciu oczek. (15:24) O czas poprosił trener Łukasz Biela. Po powrocie na parkiet dwie szanse z linii rzutów wolnych miał Cleveland Melvin, ale dwukrotnie się pomylił. Inaczej było w przypadku Michała Kolendy, który zapisał na swoim koncie pierwszą trójkę. Szczecinianie odpowiedzieli za sprawą wolnych Schenka i Melvina, który tym razem był bezbłędny, lecz gracze Trefla grali coraz lepiej. Za trzy trafił Łukasz Kolenda, a kiedy dwie akcje po przechwytach wykończyli kolejno Martynas Paliukenas i Darious Moten, sopocianie mieli już tylko trzy oczka straty! (25:28) Wydawało się, że kwestią czasu jest całkowite odrobienie różnicy dzielącej oba zespoły, ale wtedy goście dość niespodziewanie trafili dwukrotnie zza linii 6.75 metra i ponownie King miał dziewięć punktów przewagi. Nie zdemotywowało to jednak żółto-czarnych. Dobre akcja TJ Hawsa oraz punkty po zbiórce w ataku Karola Gruszeckiego były ostatnimi w pierwszej połowie. Na przerwę drużyny schodziły przy prowadzeniu Kinga, ale już tylko 34:29.
Start trzeciej kwarty był łudząco podobny do tego, co działo się w pierwszej kwarcie spotkania. King dobrze grał w obronie, a do tego dołożył świetną skuteczność w ataku. W ciągu pierwszych pięciu minut trzeciej kwarty szczecinianie nie spudłowali nawet jednego rzutu – goście czterokrotnie trafili za trzy, trzy razy z pomalowanego i dwa razy z linii rzutów wolnych. Dwadzieścia punktów zdobytych przez rywali przy dziewięciu gospodarzy dało Kingowi aż szesnaście oczek zapasu. (38:54) Żółto-czarni ponownie musieli walczyć o odrobienie strat. Udało im się to częściowo pod koniec trzeciej kwarty, lecz na dziesięć minut przed końcową syreną to King wciąż miał jedenaście punktów przewagi – 48:59.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od skutecznych akcji Dominika Olejniczaka i Thomasa Davisa. Żółto-czarni walczyli o odrobienie strat, ale King nie odpuszczał. Nawet kiedy za trzy trafił Paweł Leończyk, goście potrafili odpowiedzieć za sprawą Michaela Fakuade. O czas poprosił Marcin Stefański i przyniosło to oczekiwane rezultaty. Najpierw solową akcję przeprowadził TJ Haws, a następnie ten sam zawodnik przejął piłkę i popędził w kontrze umieszczając ją w koszu. Do odrobienia Treflowi zostało tylko sześć punktów! (64:70) Nie czekał długo trener Biela, który po chwili wykorzystał przerwę na żądanie. Po powrocie na parkiet ciężar gry w zespole szczecińskim wziął na siebie rozgrywający, Jakub Schenk. Zdobytych pięć punktów, przy dwupunktowej odpowiedzi Hawsa, dało Kingowi prowadzenie 75:66 na dwie i pół minuty przed końcem rywalizacji. Gospodarze wciąż się nie poddawali. Dwie udane akcje Michała Kolendy i Trefl przegrywał tylko 71:75. Niestety, tak jak i w całym spotkaniu, tak i pod koniec meczu, różnicy nie udało się nadrobić. Kolejne wykorzystane rzuty osobiste oraz skuteczne akcje w „pomalowanym” pozwoliły Kingowi na dość spokojne dowiezienie korzystnego rezulatu do ostatniej syreny meczu. Siedmiodniowy maraton spotkań domowych Trefl zakończył porażką z „Wilkami Morskimi” 77:82.
Trefl Sopot: Karol Gruszecki 15 (10 zb.), TJ Haws 13, Michał Kolenda 12, Paweł Leończyk 11, Darious Moten 7 oraz Dominik Olejniczak 8, Martynas Paliukenas 6, Łukasz Kolenda 5, Witalij Kowalenko 0
King Szczecin: Jakub Schenk 22, Thomas Davis 21, Cleveland Melvin 17, Michael Fakuade 15, Adam Łapeta 2 oraz Mateusz Bartosz 3, Dominik Wilczek 2
Trefl Sopot SA