Jest płodny w swej twórczości prawie jak Agatha Christie i skuteczny w tropieniu sekretów niczym Herkules Poirot, detektyw stworzony przez najbardziej znaną na świecie autorkę kryminałów. Arkadiusz Brzęczek wydał niedawno czwartą już część „Sekretów gdyńskich kamienic”, na stronach której odkrywa kolejne nieznane miejskie historie.
Jak mówi przysłowie „Co rok, to prorok”, tak niemal równo 12 miesięcy od ukazania się poprzedniej części książki, zrodziły się „Sekrety gdyńskich kamienic IV”, autorstwa znanego promotora gdyńskiej historii, kultury i architektury. Arek Brzęczek od wielu lat o Gdyni pisze i opowiada podczas spotkań, ale przede wszystkim w czasie spacerów, które prowadzi po mniej i bardziej znanych zakątkach miasta. Penetrując miasto i rozmawiając z jego mieszkańcami trafia na jego sekrety i zadziwiające historie.
Nad najnowszą częścią „Sekretów” pracował wiosną tego roku. Tym razem niezwykle pomocne okazały się duże ilości prywatnych fotografii, które oglądał podczas pracy nad książką i które pokazały, jak bogate są i niewykorzystane domowe zasoby gdynian.
– Gdynianie sprawdzili się kolejny raz w czasie układania moich kolejnych rozdziałów. Ta ilość dobrej energii, którą wyzwoliło samo napisanie tej książki zaowocowała kolejnymi sekretami odsłoniętymi na łamach wydawnictwa. Najwięcej mojej uwagi przyciągnęło siedemnaście kamienic postawionych przy ulicy Świętojańskiej. Napisałem oczywiście nowy rozdział o Bankowcu, i o domu, w którym mieszkam przy alei Piłsudskiego, odkryłem nieznaną realizację mojego ulubionego architekta Stanisława Ziołowskiego, a także włączyłem się jednym tekstem w ochronę niszczejącej kamienicy, wspaniale położonej przy ul. Urszulanek – mówi autor.
W najnowszej publikacji Brzęczek opisał także Hotel Gdynia (dziś Hotel Mercure Gdynia Centrum), nieodłącznie związany z trwającym właśnie Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych, którego autor jest stałym bywalcem, a także legendarnymi rautami w kultowym, podziemnym klubie Piekiełko. W „Sekretach” znajdziemy również tajemnice przedwojennego biurowca ZUS-u, znanego przez lata w mieście jako budynek PLO, a dziś mieszczącego Urząd Miasta Gdyni.
– Odkryłem ponadto budynki, które stoją w tym samym miejscu, a jednak przed wojną były zarejestrowane przy innej ulicy, albo miały inny numer. Historie towarzyszące ich powstaniu są niezwykle bogate. Nasycone ludzkimi losami, często tragediami, czasem zbrodniami, a na pewno sekretami. Kolejny raz z wielką radością odkrywałem miejsca, gdzie współtworzyli nasze miasto gdyńscy Żydzi – opowiada Arek Brzęczek i dodaje, że dla napisania czwartych „Sekretów” nieodzowne okazały się dla niego trzy budziki.
Pierwszy to ten, który dzwonił i pozwalał mu pisać od bardzo wczesnego świtu, kiedy głowę miał najświeższą, a ciszę najgłębszą. Drugi Budzik to szczeniak jego syna Tomasza, którym czasem się zajmował. Pies Budzik pozwalał na spacerach odświeżyć autorowi umysł, napełniając go tlenem i na kilka chwil oderwać się od architektury, sekretów i często dramatycznych losów ludzkich. Opowieść o trzecim Budziku znajdziecie w książce, którą Brzęczek zadedykował takim czytelnikom, którzy:
„Gdy nią oddychają.
Gdy nią żyją.
Ci wspaniale czują,
że Gdynią żyją…”
W kiążce wydanej przez Polska Press znalazły się opisy 46 kolejnych gdyńskich budynków, ale stanowią one głównie tło dla pokazania historii ludzi, którzy tworzyli Gdynię.
Przemysław Kozłowski
fot. Arkadiusz Brzęczek
UM Gdynia