ORP Generał Tadeusz Kościuszko powrócił dziś z półrocznej misji NATO do Gdyni. Fregata rakietowa typu Olivier Hazard Perry zawinęła do macierzystej jednostki Dywizjonu Okrętów Bojowych 3. Flotylli Okrętów w Porcie Wojennym Gdynia. Na wracających marynarzy czekały wzruszone tłumy, witając ich kwiatami, balonami i transparentami. Wsparcie rodzin i najbliższych jest bardzo ważną rzeczą w służbie marynarza i żołnierza – mówił kontradmirał Mirosław Jurkowlaniec.
Na nabrzeżu w Porcie Wojennym Gdynia zebrał się duży tłum – rodziny i bliscy marynarzy, którzy pół roku temu wypłynęli na misję, podczas której ORP Generał Tadeusz Kościuszko wykonywał zadania w składzie Stałego Zespołu Okrętów NATO Grupa 1 (Standing NATO Maritime Group 1, SNMG-1). Wpłynięcie do portu nieco się przeciągało, wśród zebranych rosło napięcie. Gdy okręt wreszcie pojawił się w porcie, w górę wystrzeliły balony, kwiaty, falujące ręce, transparenty. Twarze oczekujących rozjaśniły uśmiechy, zalśniły w słońcu łzy wzruszenia. Kiedy marynarze zeszli na ląd i przedefilowali wzdłuż nabrzeża, mogli zrobić coś, na co czekali długie miesiące – rzucić się w objęcia najbliższych, przytulić stęsknionych.
– Zwracam się teraz do rodzin i najbliższych, bo to dzięki ich wsparciu mogliście te zadania wykonywać na jak najwyższym poziomie. Myślę że ta bliskość z rodzinami, czasami mentalna, bo zasięgu nie ma na morzu i nie można się połączyć telefonicznie, ale ta mentalna, która jest, i to jak was tutaj żegnali i wiecie, że mocno na was tutaj czekali, pozwoliła wykonać te zadanie wzorowo. A my ze swojej strony oddajemy waszych najbliższych, całych zdrowych i bezpiecznych. Dziękuję! Naprawdę wsparcie rodzin i najbliższych jest bardzo ważną rzeczą w służbie marynarza i żołnierza – mówił do marynarzy i ich bliskich kontradmirał Mirosław Jurkowlaniec, szef Zarządu Morskiego – zastępca Inspektora Marynarki Wojennej.
Jak podkreślał w mowie powitalnej kontradmirał Jurkowlaniec, zadanie marynarzy ORP Kościuszko zostało wykonane wzorowo według najwyższych władz natowskich. Zgodził się z nim dowódca okrętu komandor porucznik Łukasz Zaręba.
– Misja bardzo udana. Głównym naszym zadaniem było uczestnictwo w stałym zespole NATO w grupie SNMG-1, dowodzonej przez niemieckiego admirała Thorstena Marxa i wypełnianie zadań, które zostały nam wydawane przez dowództwo w Wielkiej Brytanii. Początkowa faza polegała na zgrywaniu sił, później uczestnictwo w ćwiczeniach, a na samym końcu w życiu realnym monitorowanie sytuacji w rejonie Cieśnin Duńskich Morza Bałtyckiego i Północnego – przemieszczania się jednostek rosyjskich. Po tych 6 miesiącach, które okręt spędził na morzu wypełniliśmy zadania wszystkie wzorowo, załoga jest w pełni zgrana z zespołem natowskim, w tej chwili jesteśmy gotowi na każde zadanie, które zostanie nam postawione. Okręt też sprawował się wzorowo – powiedział w zwięzłych, żołnierskich słowach dziennikarzom dowódca ORP Kościuszko po zejściu na ląd.
W ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego „Kościuszko”, załoga okrętu wraz z komponentem lotniczym (śmigłowiec SH-2G) odbyła wspólnie z sojusznikami z NATO intensywne szkolenie morskie, uczestnicząc w kilkunastu międzynarodowych ćwiczeniach morskich. Fregata Kościuszko przepłynęła w sumie 30 tys. mil morskich, ochraniając m.in. amerykański lotniskowiec USS Gerald R. Ford.
Przemysław Kozłowski
Fot. Przemysław Kozłowski
UM Gdynia