Sylwia Bonio-Kwiecień, Mirosław Szczygłowski, Rafał Tiszer oraz Paweł Połujan – to funkcjonariusze Straży Miejskiej w Gdyni, którzy w środę, 24 maja otrzymali podziękowania i nagrodę z rąk prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka. Funkcjonariusze wykazali się niezwykłym opanowaniem, refleksem i żelaznymi nerwami w dwóch skrajnie trudnych przypadkach związanych z ratowaniem życia, które kilka tygodni temu wydarzyły się w Gdyni.
W środę, 24 maja w Urzędzie Miasta Gdyni odbyło się uroczyste spotkanie, podczas którego prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, dyrektor Urzędu Miasta Rafał Klajnert oraz komendant Straży Miejskiej Andrzej Bień złożyli podziękowania i wręczyli nagrody czworgu strażnikom miejskim.
– Praca strażnika miejskiego to praca, która wymaga rzetelności, dużego przygotowania, wymaga szczególnego wyszkolenia i potem rozliczenia z tego wyszkolenia w postaci egzaminu, ale też praca, w której trzeba być przygotowanym na sytuacje bardzo często zaskakujące. Bardzo dziękuję obecnym tu strażnikom za podjęcia działań w sytuacjach rzeczywiście mocno zaskakujących, ale ono najlepiej obrazuje poziom przygotowania i motywację do pracy w Straży Miejskiej – mówił Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. – Bardzo dziękuję za to zaangażowanie, za błyskawiczną reakcję i bardzo precyzyjne działania. Rzeczywiście sposób zareagowania to nie tylko troska o bezpieczeństwo, ale też budowanie przekonania, że jak dzieją się nadzwyczajne rzeczy w naszym mieście, to są służby i są ludzie, którzy znakomicie sobie z tymi sytuacjami radzą. Jestem bardzo szczęśliwy, że możemy dziś podziękować młodym strażnikom, bardziej doświadczonym strażnikom, którzy spędzili kawał życia w straży miejskiej za tę postawę, za tą służbę. Niech ona też będzie wyrazem podziękowania dla wszystkich funkcjonariuszy straży za codzienną pracę – podsumował i wręczył nagrody finansowe.
Otrzymali je Sylwia Bonio-Kwiecień, Mirosław Szczygłowski, Rafał Tiszer oraz Paweł Połujan z I Referatu Dzielnicowego Straży Miejskiej w Gdyni.
Dziecko przestało oddychać
O tej sprawie pisaliśmy na naszym portalu kilka tygodni temu. Trudno orzec, co by się wydarzyło, gdyby nie szybka pomoc strażników miejskich.
– Z kolegą zjeżdżaliśmy z dyżuru na przerwę, na wysokości ulicy Unruga, na wysokości stacji benzynowej, zobaczyliśmy zbiegowisko ludzi – relacjonował to wydarzenie dla portalu gdynia.pl Rafał Tiszer. – Podjechaliśmy na miejsce, zatrzymała nas kobieta, która powiedziała, że 2,5 – letni chłopczyk nie oddycha i ma zatrzymane krążenie. Z kolegą odebraliśmy tego chłopca od prababci, ułożyliśmy na ziemi, udrożniliśmy mu drogi oddechowe i rozpoczęliśmy resuscytację – dodaje.
Przy 12. uciśnięciu klatki piersiowej dziecku wrócił oddech i krążenie.
– Kolega, który ze mną był, Paweł Połujan, został przy dziecku, by pilnować jego funkcji życiowych, a ja udałem się do radiowozu, by wezwać karetkę pogotowia. To poskutkowało tym, że koledzy, którzy byli w patrolu usłyszeli, że potrzebujemy pomocy, a ponieważ na pokładzie mieli defibrylator, na sygnale ze śródmieścia przyjechali do nas, na Unruga – mówi Tiszer.
Na miejscu okazało się, że defibrylator nie jest na szczęście już potrzebny. Zaraz za patrolem straży na miejsce dotarła wezwana przez Rafała Tiszera karetka pogotowia. Dziecko trafiło pod opiekę personelu medycznego, który przeprowadził dalsze czynności i zawiózł kilkulatka do szpitala. Gdy na drugi dzień strażnik zadzwonił do prababci chłopca, dowiedział się, że dziecko zostało wypisane do domu i nic już nie zagraża jego życiu.
Konie na gigancie
Kolejną niecodzienną interwencją Straży Miejskiej była ta, podczas której należało złapać i zabezpieczyć dwa spłoszone konie, które uciekły z zagrody. O przebiegu akcji opowiedziała nam Sylwia Bonio-Kwiecień, która wraz z Mirosławem Szczygłowskim wzięła udział w tej zaskakującej, ale i niebezpiecznej interwencji.
– Po otrzymaniu zgłoszenia od dyżurnych zastaliśmy na miejscu zastaliśmy dwa konie, biegające po torowisku i pobliskich drogach. Były spłoszone i niespokojne – mówi Sylwia Bonio-Kwiecień.
Miejsce, w którym znajdowały się koniec, to teren, na którym realizowany jest remont torowiska. Znajduje się tam dużo ciężkiego sprzętu, ponadto odbywa się ruch pociągów. Zaniepokojone konie w stresującym środowisku to wyzwanie, któremy musieli sprostać strażnicy miejscy.
– Razem z pracownikami udało nam się te konie zagonić na teren jednej z pobliskich posesji, której właściciele, bardzo mili państwo, zgodzili się zabezpieczyć zwierzęta do momentu odbioru przez właściciela – podsumowuje Sylwia Bonio-Kwiecień.
Zapamiętaj numer: 986
Dzięki czworgu strażnikom i ich umiejętnościom udało się uratować kilka istnień. Przyłączamy się do podziękowań dla strażników i przypominamy, że można się z nimi skontaktować pod numerem 986. Warto zapamiętać te cyfry, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie życie i kiedy przyjdzie nam z nich skorzystać.
Zygmunt Gołąb
UM Gdynia