W ostatnim domowym meczu rundy zasadniczej Trefl Sopot przegrał po dogrywce z Kingiem Szczecin 86:91 (25:16, 15:19, 11:19, 24:21, d. 11:16). Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył Jarosław Zyskowski (18), a piąte double-double w rozgrywkach zanotował Wesley Gordon (15 punktów i 10 zbiórek).
Inauguracyjne punkty rywalizacji zapisał Andrzej, który przymierzył zza łuku. Żółto-czarni utrzymywali prowadzenie, a po dwóch trójkach Dariousa oraz wracającego po kontuzji Jeana odskoczyliśmy na +8 (16:8) i na czas zdecydował się Arkadiusz Miłoszewski. Po przerwie oglądaliśmy wyrównaną rywalizację, ale bardziej satysfakcjonowało to żółto-czarnych, którzy mieli kilka oczek zapasu. Premierową kwartę zakończyliśmy wynikiem 25:16.
Drugie dziesięć minut rozpoczęło siedem punktów z rzędu gości i tym razem o czas poprosił Żan Tabak. Złą serię przerwał Ivica, który popisał się dwiema udanymi akcjami pod koszem. Choć rywale próbowali gonić, to żółto-czarni nie pozwolili im się zbliżyć. Efektowny dunk zanotował Darious, a świetną pracę w obronie wykonywał Strahinja, co pozwoliło nam wrócić do dwucyfrowego prowadzenia (35:25). W końcówce pierwszej połowy King odrobił połowę strat i do szatni schodziliśmy prowadząc 40:35.
Zaledwie 70 sekund trzeciej kwarty wystarczyło szczecinianom, aby doprowadzić do remisu. King poszedł za ciosem i po dwóch celnych wolnych Fayne’a po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie. Na szczęście sopocianie szybko odpowiedzieli – nasze konto w drugiej połowie próbą zza łuku otworzył Michał, a następnie oczka dorzucił Wes. Przez kolejne blisko 2.5 minuty nie potrafiliśmy skutecznie zakończyć swoich akcji, ale rywale także mieli problem ze zdobywaniem punktów, dzięki czemu utrzymywaliśmy prowadzenie. Niestety, szybciej impas przełamali przyjezdni, a seria 8-0 pozwoliła im przejąć inicjatywę. Po 30 minutach gry było 54:51 dla Kinga.
W decydującą kwartę lepiej weszli żółto-czarni! Punkty Zyzia oraz trójka Strahinji i ponownie to Trefl był „z przodu”. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie – King szybko wrócił na prowadzenie, po akcji 2+1 Salumu było 59:58 dla Trefla, a na to trójką odpowiedział Mazurczak. Na parkiecie oglądaliśmy bardzo zacięte zmagania, a żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż trzy oczka. Po akcji „2+1” Jarka to my mieliśmy taki zapas, ale kolejne pięć oczek należało do Borowskiego i to King wyszedł na prowadzenie. Taka „wymiana” trwała aż do 40 minuty. Na 13 sekund przed końcem było 75:73 dla Kinga, ale piłkę mieli gospodarze. Akcję wziął na siebie Strahinja, a jego odważny wjazd pod kosz nieprzepisowo zatrzymał Cuthbertson. Serbski rozgrywający wytrzymał próbę nerwów i bezbłędnie wykonał przysługujące mu rzuty wolne. Rywale nie zdołali na to odpowiedzieć i o ostatecznym rezultacie miała zadecydować dogrywka.
Dodatkowy czas gry zainaugurowała trójka Jovanovicia. Na trzypunktowym prowadzeniu byliśmy też na 120 sekund przed końcem. Wtedy jednak zaczęły się nasze kłopoty. Najpierw faulem technicznym został ukarany Michał Kolenda i musiał opuścić parkiet, gdyż to było jego piąte przewinienie. To samo spotkało Strahinję, a ponadto sędziowie ukarali najpierw faulem technicznym, a następnie dyskwalifikującym trenera Żana Tabaka. Osłabieni żółto-czarni w końcówce nie byli w stanie przeciwstawić się wiceliderowi tabeli i to King cieszył się ze zwycięstwa w Hali 100-lecia.
Trefl Sopot: Jovanović 16 (8 zb.), Gordon 15 (10 zb.), Moten 10, Kolenda 6, Pluta 3 oraz Zyskowski 18, Salumu 12, Radić 6, Freimanis 0, Kulikowski 0
Trefl Sopot SA