„Mewa” dołączyła do „Albatrosa” i „Kormorana”. Kolejny z nowych polskich niszczycieli min oficjalnie wszedł do służby pod biało-czerwoną banderą. Marynarka Wojenna uroczyście powitała okręt ORP „Mewa” przy nabrzeżu Pomorskim w Gdyni, prezentując go też mieszkańcom, a jego przyszła załoga cieszy się z poprawek i usprawnień, które udało się wdrożyć dzięki doświadczeniom z użytkowania poprzednich jednostek.
To trzecia taka uroczystość, którą świętuje polska Marynarka Wojenna w ciągu ostatnich kilku lat. W 2017 roku w Gdyni do służby wszedł ORP „Kormoran”, dwa lata później – ORP „Albatros”, a teraz przyszła pora na niemal bliźniaczą jednostkę tego drugiego, czyli ORP „Mewa”.
Wszystkie z nich to nowoczesne niszczyciele min, które w przyszłości będą zabezpieczać wody Bałtyku (i nie tylko), choć najnowszy to także delikatnie usprawniona wersja swoich poprzedników, czerpiąca z dotychczasowych doświadczeń i sugestii ich załóg.
Setki marynarzy i obserwatorów. Tak zadebiutowała „Mewa”
Uroczyste, pierwsze wciągnięcie bandery na nowy okręt rozpoczynający służbę w Marynarce Wojennej odbyło się we wtorkowe południe przy nabrzeżu Pomorskim w Gdyni. To tutaj pojawiły się wszystkie trzy ze wspomnianych jednostek, a razem z marynarzami, przedstawicielami Ministerstwa Obrony Narodowej, morskiego rodzaju sił zbrojnych, samorządu, instytucji publicznych i firm stoczniowych ceremonii przyglądali się także mieszkańcy.
W końcu jest z czego się cieszyć, bo od dzisiaj polscy marynarze będą korzystać z nowej jednostki, tak potrzebnej szczególnie w realiach międzynarodowych, w których funkcjonujemy już niemal od roku. Wcześniej, przed grudniem 2022 roku, gdy jednostka została przekazana Marynarce Wojennej, przeszła już kilkumiesięczne próby, które przetestowały działanie jej najważniejszych elementów, urządzeń i systemów – oczywiście zakończone pomyślnie.
– Cieszę się, że podobne uroczystości na przestrzeni ostatnich lat odbywały się w Gdyni kilkukrotnie, a polskie siły morskie zyskały w tym czasie kilka nowych jednostek. Bandera to jednocześnie symbol przynależności okrętu do państwa, znak, że jest on integralną częścią i będzie wypełniać nie tylko militarne, ale także dyplomatyczne zadania – powiedział podczas uroczystości w Gdyni generał Wiesław Kukuła, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych.
– Dzięki staraniom i wysiłkowi wielu ludzi realizujemy kolejny element procesu modernizacji Marynarki Wojennej. (…) Wcielenie do Marynarki Wojennej tak nowoczesnego okrętu stawia nasz rodzaj sił zbrojnych w czołówce europejskich sił morskich – podkreślił wiceadmirał Jarosław Ziemiański, inspektor Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
Od dziś oficjalnie ORP „Mewa” jest zatem częścią gdyńskiego 13. Dywizjonu Trałowców, który podlega pod 8. Flotyllę Obrony Wybrzeża.
– Uroczystość bardzo symboliczna, ale też ważna dla Gdyni – miasta morskiego, związanego z gospodarką morską, z Marynarką Wojenną. W bardzo trudnych czasach, jakimi są czasy wojny w Ukrainie, zwiększanie obronności państwa, zwiększanie potencjału Marynarki Wojennej to coś, co daje nam poczucie bezpieczeństwa, bardzo namacalnego, ale też mamy świadomość tego, że Marynarka Wojenna ma bardzo ważne cele także w czasach pokoju: ochronę interesów gospodarczych, zabezpieczenie portów, zabezpieczenie także tej infrastruktury, która powstanie na Bałtyku, jaką są wiatraki – zaznaczył przy okazji ceremonii Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.
Technologia, która zabezpieczy akweny
Czym dokładnie będzie zajmować się załoga nowego okrętu? Główne zadania, zgodnie z przeznaczeniem jednostki, to przede wszystkim poszukiwanie, klasyfikacja, identyfikacja i zwalczanie min morskich – podobnie jak w przypadku wspomnianego „Albatrosa” i „Kormorana”.
Poza tym „Mewa” będzie też odpowiedzialna za inne cele: rozpoznanie torów wodnych, przeprowadzanie jednostek przez akweny zagrożenia minowego, samo stawianie min oraz zdalne sterowanie samobieżnymi platformami przeciwminowymi.
Już dziś wiadomo, że nowy okręt polskiej Marynarki Wojennej będzie działać głównie w polskiej strefie ekonomicznej, ale też w ramach misji w specjalnych grupach taktycznych na Morzu Bałtyckim i Północnym – przede wszystkim pod szyldem zespołu okrętów NATO, EU, bądź wielonarodowych sił koalicyjnych.
– Pewne doświadczenia czerpiemy z „Kormorana”. Między 602 a 603 różnicy w zasadzie nie ma, to okręty bliźniacze, natomiast różnimy się od naszego prototypu, czyli od 601. Różnice są od bardzo drobnych, technicznych, po te widoczne na rufie, czyli chociażby pojazdy podwodne, jakie w tej chwili posiadamy. (…) Zmiany, które zaistniały na jednostkach 602 i 603 wynikają z doświadczeń zebranych przede wszystkim przez załogę „Kormorana”, czyli 601. Największą zmianą jest sonar holowany. Jest to sonar kanadyjski i to największa różnica jakościowa, bo zapewnia nam bardzo wysokiej rozdzielczości obraz dna morskiego, ale w czasie rzeczywistym – mówił o nowym okręcie jego dowódca, komandor podporucznik Bartosz Blaszke.
Oddanie ORP „Mewa” do użytku jest też o tyle ważne, że sam okręt został zbudowany na Pomorzu. Od momentu symbolicznego palenia blach (pierwsze działania, które inaugurują budowę nowej jednostki), które odbyło się w jeszcze w połowie 2019 roku prace nad budową nowego niszczyciela min toczyły się pod nadzorem konsorcjum stworzonego przez Stocznię Remontową Shipbuilding z Gdańska i gdyńskie PGZ Stocznię Wojenną oraz Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej.
Nieco inaczej niż u poprzedników
Jednostka o numerze burtowym 603 powstała na bazie projektu typu „Kormoran II” i ma 58,5 metra długości. Jej wyporność to 830 ton, zanurzenie – maksymalnie do 2,7 metra. Okręt ma także klasę lodową określaną symbolem L-3 i może rozwinąć maksymalną prędkość sięgającą nawet 15 węzłów. ORP „Mewa” jednorazowo może przepłynąć nawet do 2500 mil morskich, bo tyle wynosi jej oficjalny zasięg.
Ciekawostką dla fanów Marynarki Wojennej i militariów jest też na pewno jego uzbrojenie i wyposażenie. Na pokładzie znalazło się miejsce m.in. dla 35-milimetrowej armaty AM-35K czy zintegrowanej głowicy obserwacyjno-śledzącej ZGS-35K. Do dyspozycji załogi pozostają też trzy wielkokalibrowe karabiny maszynowe 12,7 mm (WKM-Bm) i dwa specjalne stanowiska dla operatorów przenośnych wyrzutni rakiet typu Grom.
Technologia nowego niszczyciela min to także okrętowy system zarządzania walką SCOT-M, sonary i cztery pojazdy podwodne, które pomogą zarówno podczas badania morskiego dna, jak i w czasie gotowości bojowej.
Warto dodać, że to nie koniec planów polskiej Marynarki Wojennej na poszerzanie floty niszczycieli min – w połowie 2022 roku MON zawarło umowę na budowę kolejnych trzech jednostek tego typu. Mają być gotowe na przełomie 2026 i 2027 roku, z tym, że zasilą dywizjon, który stacjonuje w porcie w Świnoujściu.
Kamil Złoch
UM Gdynia