Wkrótce kończy gdyńską „filmówkę”, ma konkretny pomysł na swój film i chce opowiedzieć szczerą historię uzależnionego hazardzisty. Jest scenariusz, są aktorzy – na razie brakuje tylko funduszy. Piotr Pluta z Gdyńskiej Szkoły Filmowej zbiera pieniądze na realizację „Takiego szczęśliwego dnia” i przepustkę do świata filmu.
Najtrudniejsze zawsze są początki – zgodzi się z tym niemal każdy artysta, a szczególnie ten, który na swoje pierwsze dzieło potrzebuje budżetu wykraczającego poza możliwości. Do czego przydaje się natomiast internet, jeżeli nie do poszukiwania ludzi, którzy mogą poprzeć twórczą wizję i pomóc w drodze do celu? Tym schematem kieruje się Piotr Pluta, przyszły absolwent Gdyńskiej Szkoły Filmowej, który szykuje się do nakręcenia swojego pierwszego filmu.
Młody reżyser kończący gdyńską „filmówkę” ma już prawie wszystko – ciekawy pomysł, dopracowany scenariusz z interesującym bohaterem, wizję scenografii, niezłą obsadę aktorską i chętnych członków ekipy.
Prawie wszystko, bo poszukuje jeszcze najważniejszego – pieniędzy na realizację swojego ambitnego planu. Budżet swojej dyplomowej etiudy wycenił na 10 tysięcy złotych, a w zebraniu środków ma pomóc internetowa zbiórka na popularnym portalu, gdzie twórca liczy na wsparcie fanów kina. Zaufało mu już kilkanaście osób, które wpłaciły ponad 1,5 tysiąca złotych.
Pieniądze są potrzebne przede wszystkim na zorganizowanie planu zdjęciowego, czyli przygotowanie elementów scenografii i rekwizytów, wynajem odpowiednich miejsc zdjęciowych, a także postprodukcja i tak prozaiczna kwestia, jak transport filmowego sprzętu.
Krótki film o… hazardzie
Artystyczna wizja Piotra Pluty to dzień z życia nałogowego hazardzisty. „Taki szczęśliwy dzień” – tak jeszcze na roboczym etapie zatytułował swój krótkometrażowy film, którego akcja będzie skoncentrowana na losach mężczyzny uzależnionego od gier hazardowych. Jak podkreśla młody reżyser, chce w ten sposób poruszyć istotny problem społeczny. W Polsce żyje około 400 tysięcy czynnie uzależnionych, a skutki ich nałogu odczuwa łącznie 6 milionów osób – ich przyjaciół, bliskich i partnerów oraz partnerek.
– W swoim filmie chciałbym pokazać w pigułce życie 40-letniego Tomasza, który mimo zaniedbań rodzinnych wierzy, że wszystko może odwrócić. Wystarczy wygrać tylko jeden raz. Bo czy może być coś szczęśliwszego dla hazardzisty niż wygranie ogromnej sumy pieniędzy? W swoim filmie chciałbym poruszyć temat szczęścia i tego, czym ono jest – wyjaśnia w opisie zbiórki Piotr Pluta.
Już na etapie przygotowań student Gdyńskiej Szkoły Filmowej zorganizował ciekawą obsadę, która gwarantuje dobrą grę aktorską. Do obsady głównej roli udało się zaangażować Piotra Polaka – aktora stołecznego Teatru Nowego, którego szersza publiczność może kojarzyć przede wszystkim z jednej z kluczowych ról w „Człowieku z magicznym pudełkiem” Bodo Koxa czy polskiej wersji słynnego sitcomu „The Office”. W „Takim szczęśliwym dniu” mamy zobaczyć także Dobromira Dymeckiego, który coraz częściej pojawia się na kinowych ekranach w polskich pełnometrażowych produkcjach („Prime time”, „Cicha ziemia”, „Wszystko dla mojej matki”, „Kamerdyner”).
Młody reżyser zapowiada też udział Klary Bielawki, która na co dzień występuje na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie (do tej pory drugoplanowe lub epizodyczne role m.in. w „Jak pokochałam gangstera”, „Bo we mnie jest seks”, „Zupie nic”, „Fudze” czy serialach „1983” i „Pajęczyna”).
Za produkcję pierwszego filmu Piotra Pluty będzie odpowiedzialna Agata Mierzwa, scenografię przygotuje Kalina Gałecka, a odpowiedzialność za zdjęcia będzie spoczywać na barkach Michała Wiśniowskiego.
Sam Piotr Pluta kończy studia w Gdyńskiej Szkole Filmowej, choć wcześniej życiowe wybory pokierowały go na kierunek związany z… biotechnologią. Pochodzi z Lublina, wcześniej pracował w studiu castingowym, udzielał się także artystycznie jako twórca adaptacji teatralnych, które były wystawiane na deskach teatrów w Bydgoszczy i w Łomży.
Dyplomy podbijają świat
Dlaczego warto wspierać młodych twórców w ich pierwszych „poważnych” projektach? Produkcje, które realizują w ramach dyplomu to nie tylko próbka filmowego rzemiosła, ale często także pełnoprawne, niosące za sobą sporą wartość artystyczną krótkie metraże. Niejednokrotnie etiudy, które przygotowywali absolwenci Gdyńskiej Szkoły Filmowej były z powodzeniem prezentowane na festiwalach filmowych nie tylko w całej Polsce, ale także zagranicą, gdzie zdobywały uznanie jurorów i publiczności.
Wśród studenckich dzieł rodem rodem z gdyńskiej „filmówki” warto wymienić chociażby „Między nami” Macieja Millera, które zdobywało nagrody m.in. na Busan International Short Film Festival, Millennium Docs Against Gravity Film Festival czy Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Ethnocineca” we Wiedniu.
Nominację do słynnej „Złotej Palmy” w Cannes, a także do gdyńskich „Złotych Lwów” dla krótkiego metrażu i kilka innych wyróżnień zdobył też „Koniec widzenia” Grzegorza Mołdy – dziś młody reżyser przygotowuje się już do premier swoich dwóch pełnometrażowych produkcji, które zobaczą widzowie tegorocznego FPFF. Międzynarodowa publiczność spośród etiud „made in Gdynia” doceniała też między innymi „TAK.BLISKO” Marka Głuszczaka, „Casting” Katarzyny Iskry czy „Dzień babci” Miłosza Sakowskiego.
Kamil Złoch
UM Gdynia