Pszczoły w mieście. Jak założyć własną pasiekę

Pszczoły to niezwykle pożyteczne owady. Ich obecność jest nie do przecenienia. Bez owadów zapylających rośliny nie byłoby życia na Ziemi. Gdynia zdaje sobie z tego sprawę, zachęcając do zakładania własnych pasiek w ogrodach czy na dachach budynków. Jak rozpocząć swoją przygodę z pszczelarstwem? Praktycznymi poradami dzieli się Wojciech Albecki – doświadczony pszczelarz, który opiekuje się ulami na dachu Urzędu Miasta.

Pasieka znajdująca się na dachu Urzędu Miasta Gdyni to dom czterech pszczelich rodzin z rasy Buckfast. W szczycie sezonu znajduje się tam od 50 tysięcy do nawet 100 tysięcy owadów.

Obecny sezon – tak, jak i poprzedni – jest dla gdyńskich pszczół bardzo pracowity. Z dwóch miodobrań, które odbyły się w tym roku, udało się uzyskać aż 130 kilogramów miodu.

Złoty, słodki przysmak to z pewnością dodatkowa zaleta posiadania własnych uli. W Gdyni istnieje możliwość założenia własnej pasieki. Regulują to przepisy, które w drodze uchwały podjęła Rada Miasta.

Prowadzenie pasieki to wymagające zadanie. Warto odpowiednio się do tego przygotować. O praktyczne porady na ten temat poprosiliśmy doświadczonego pszczelarza Wojciecha Albeckiego, który w swojej działalności m.in. opiekuje się pszczołami z dachu gdyńskiego magistratu.

– Swoją przygodę z pasiecznictwem najlepiej zacząć pod okiem innych doświadczonych pszczelarzy. Można również korzystać z zasobów internetu, ale trzeba to robić z rozwagą i krytycznie. Często opierając swoją wiedzę jedynie na filmikach, zamieszczanych w sieci, można trafić na zły tor. Nie brakuję bowiem osób, które swoje błędne spostrzeżenia bez jakiegokolwiek sprawdzenia puszczają w wirtualny świat. Warto również sięgnąć do literatury pszczelarskiej w formie tradycyjnej. Niejako biblią dla każdego pszczelarza jest pozycja „Gospodarka pasieczna” autorstwa Wandy Ostrowskiej – mówi Wojciech Albecki, wiceprezes Zarządu Rejonowego Koła Pszczelarzy w Gdyni.

W Gdyni specjalistów i doświadczonych pszczelarzy można znaleźć stosunkowo łatwo. W mieście funkcjonuje Rejonowe Koło Pszczelarzy, które jest członkiem Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Gdańsku. Gdyńskie koło działa w formie stowarzyszenia. Zebrania odbywają się cyklicznie co miesiąc – zawsze w pierwszy piątek miesiąca o godzinie 17:00 w Gdyńskim Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul. 3 Maja.

Ważne, by przed założeniem pasieki sprawdzić, zasobność okolicy w roślinność. Ważne by było tam jak najwięcej kwitnących roślin, aby pszczoły miały z czego zbierać nektar i pyłek. Jednak, jak podkreśla Wojciech Albecki, niezmiernie ważne jest, aby nie „przepszczelić okolicy”.

– Będąc na spacerze lub jadąc rowerem po najbliższej okolicy, musimy się zorientować, czy są jakieś ule w okolicy. Tu służy pomocą Związek Pszczelarski – znakomita większość pszczelarzy gdyńskich się zna i wielu z nich wie, gdzie i kto ma ule – tłumaczy Wojciech Albecki.

Zakładając pasiekę, trzeba się liczyć również z kosztami, które na początku trzeba ponieść. Zakup nowego ula, to około 600 zł. Do tego rodzina pszczela około 500 zł. Trzeba mieć również podstawowe narzędzia, ramki, strój pszczelarski czy węze, czyli plastry wosku z odciśniętymi kształtami komórek pszczelich. Jednak korzyści płynące z posiadania własnych uli są nie do przecenienia.

– Własną pasiekę warto założyć dla przyjemności obcowania z przyrodą oraz dla satysfakcji zebrania własnego wyśmienitego miodu. Pszczoły w mieście to nie jest konkurencja – jak obecnie podkreślają niektóre środowiska niemające rzetelnej wiedzy o pszczelarstwie – dla innych zapylaczy. Jest wręcz na odwrót – to pszczoły wyspecjalizowały się w zbieraniu nektaru i pyłku z określonych grup roślin i nie są żadnym zagrożeniem dla innych zapylaczy, a wręcz są im pomocne – mówi Wojciech Albecki.

Jak przekonuje pszczelarz, pszczoły zapylają kwiaty w okresie, gdy inne zapylacze są dopiero w fazie wczesnego rozwoju po zimowli. Istnieją także rośliny, do z których pszczoły miodne ni skorzystają ze względu na cechy morfologiczne, takie jak np. długość języczka. Sprawia to, że rośliny te pozostaną nietknięte, a nektar i pyłek zebrać będą mogły motyle, trzmiele czy inne owady.

Mieszkańcy miast zastanawiają się czy powstały w zurbanizowanym środowisku miód będzie zdrowy i wolny od zanieczyszczeń. Jak przekonuje Wojciech Albecki – nie ma się czego obawiać. Miód lepszy pod walorami bioróżnorodności od monokultur rolniczych. Ciężko jednak pozyskać miody odmianowe, czyli np. stricte akacjowy, lipowy bądź gryczany, gdyż pszczoły zbierają z wszystkiego i finalny produkt jest na ogół wielokwiatowy.

– Aby obalić mit miodu z ołowiem ze spalin samochodowych, w ubiegłym roku Referat Ekorozwoju UM Gdyni zlecił przeprowadzenie badań na zawartość metali ciężkich w pozyskanych miodach z pasieki na dachu Urzędu Miasta, którą się opiekuję. Badania te wykazały jedynie na progu oznaczalności zawartość ołowiu, która była stukrotnie poniżej dopuszczalnej normy dla miodów. Pozostałych metali ciężkich jak Arsen, Kadm i Rtęć nie wykryto – wyjaśnia Albecki.

Zgodnie z przepisami w Gdyni na posesji, która leży w granicach miasta, można trzymać do 8 rojów pszczół miodnych. Pasieki powinny znajdować się w odpowiedniej odległości od innych zabudowań lub – w przypadku konstrukcji stawianych na dachach – okien. W obu przypadkach należy zachować minimum 15 metrów odstępu. Aby zminimalizować obawy i ryzyko związane z użądleniami przez pszczoły, do hodowli w Gdyni dopuszcza się tylko te linie i gatunki owadów, których utrzymywanie jest dozwolone na terenie województwa pomorskiego.

Paweł Kukla
UM Gdynia
fot. Weronika Rozbicka

Poprzedni artykułRowerowa jazda na orientację
Następny artykułKreatywni stawiają na Gdynię
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze