Kiedy pierwsze osoby uciekające przed wojną w Ukrainie przyjechały do Gdyni, centra sąsiedzkie działające w ramach Przystani niemal natychmiast były gotowe na nowe wyzwania. To m.in. zapewnienie schronienia i bezpieczeństwa tym, którzy potrzebują wsparcia. Animatorzy pracują dzień i noc, by sprawić, aby atmosfera i warunki w domach sąsiedzkich chociaż trochę przypominały te panujące w domu. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania wolontariuszy – osób, które dobrowolnie poświęcają własny czas i energię, by pomagać innym. To właśnie oni sprawiają, że w punkty pobytowe dla uchodźców funkcjonują sprawniej.
Od początku ataku Rosji na Ukrainę, 24 lutego, codziennie przyjeżdża do Polski kilka, kilkanaście tysięcy osób poszukujących schronienia. Część z nich wyrusza w dalszą podróż, część po jakimś czasie decyduje się wracać do Ukrainy, część zostaje w Polsce. To wszystko zależy od indywidualnych decyzji. Część osób przyjeżdża do Gdyni, gdzie czekają na nich różne formy wsparcia, w tym m.in. możliwość zatrzymania się w tymczasowych punktach pobytowych w Przystaniach.
– Gdyńskie punkty pobytu zorganizowano w miejscach, w których są do warunki. Przystanie dysponują nie tylko salkami, w których mogliśmy zaaranżować tymczasowe sypialnie, ale także są wyposażone w węzły sanitarne oraz kuchnie. Znajdują się zwykle także blisko przystanków komunikacji miejskiej, więc łatwo do nich trafić. Dzięki temu to miejsca, w których można nie tylko przenocować, ale także odnaleźć się w niełatwej sytuacji: załatwić formalności związane z pobytem, znaleźć pracę i nowe mieszkanie. Nasi goście mogą zostać tu oczywiście tak długo, jak będzie taka potrzeba, każda sytuacja jest inna, ale z założenia to tymczasowe miejsca pobytu – mówi wiceprezydent Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji.
Tymczasowość wiąże się więc z rotacją osób przebywających w Przystaniach. Do tej pory takie punkty pobytowe funkcjonowały w Przystani Lipowa 15, Przystani Opata Hackiego 33, Przystani Chylońska 237 oraz w Przystani Śmidowicza 49. Dziś funkcjonują w tych dwóch ostatnich.
– Początkowo cała praca związana z dostosowaniem Przystani i ich funkcjonowaniem w nowej formie wykonywana była przez animatorów Domów Sąsiedzkich oraz w miarę możliwości, pracowników innych działów Laboratorium Innowacji Społecznych. Od samego początku także mieszkańcy i mieszkańcy udowadniali, że można na nich liczyć w każdej sytuacji. Część z nich zdecydowała się na wsparcie działań w postaci regularnego wolontariatu. Nie sposób oczywiście wymienić wszystkich, ale wszystkim bardzo dziękujemy. To dzięki zaangażowaniu sąsiadów i sąsiadek punkty pobytowe działają sprawniej. To takie przełożenie idei sąsiedzkości na praktykę – mówi Dobrosława Korczyńska-Partyka, kierowniczka Działu Przestrzeni Społecznych w Laboratorium Innowacji Społecznych.
Wolontariusze nie tylko wspierają gości Przystani na wiele różnych sposobów – od pomocy w zaaklimatyzowaniu się, przez pokazanie najbliższej okolicy, po uzyskanie oodpowiedzi na wszystkie pytania. Często także reagują bieżące i nagłe potrzeby, związane m.in. z opieką medyczną. Wolontariusze pomagają także w nauce języka polskiego, wspierają przy szukaniu dobrych ofert wynajmu mieszkania, czy zorientowaniu się w możliwościach spędzenia czasu wolnego.
– Sam przyjechałem do Polski z Mołdawii kilka lat temu. Moje kuzynostwo z Ukrainy, które jest dla mnie jak rodzeństwo, przyjechało się tu uczyć i także mi to zaproponowali. Gdynia jest naprawdę pięknym miastem. O wolontariacie w Przystani, o tym, że uchodźcy potrzebują wsparcia, dowiedziałem się w szkole. Od razu się zgłosiłem do pomocy, bo wiedziałem, że szczególnie potrzebne są osoby znające język ukraiński i rosyjski. Od tamtej pory pomagam w tłumaczeniu rozmów, załatwianiu spraw osobistych i formalnych. Miałem okazję m.in. przetłumaczyć wypowiedź Prezydenta Gdyni, który przyjechał do Przystani na wielkanocne śniadanie. I to jest coś, co będę wspominał długo – mówił Mihail Moldovan, wolontariusz z Przystani Chylońska 237.
Śniadanie wielkanocne w Przystani Chylońska 237. Mihail Moldovan stoi pierwszy z prawej // fot. Magdalenia Śliżewska
– Pracuję bardzo blisko, więc wiedziałam, kiedy przyjechali pierwsi uchodźcy. Nie mogłam siedzieć bezczynnie wiedząc, że za ścianą są ludzie, którzy przeżywają prawdziwe tragedie i potrzebują pomocy. Utworzyłyśmy z koleżankami grupę wolontariuszek i zaczęłyśmy działać. Najtrudniejszy był pierwszy wspólny spacer, kiedy po raz pierwszy zetknęłyśmy się z ich trudnymi doświadczeniami. Jako wolontariusze staramy się poznać potrzeby, ale nie narzucać się, każdy z nich przeżywa wojnę inaczej. Jednej osobie pomoże rozmowa i wspólnie wypita herbata, ktoś inny będzie potrzebował pomocy w dostaniu się do lekarza, dzieciom organizujemy zajęcia plastyczne, komuś innemu dobrze zrobi po prostu spokój. Najważniejsze to być. Cieszę się, że mieszkańcy Przystani doceniają naszą pracę i poświęcony im czas. Uśmiech na ich twarzach sprawia nam dużą przyjemność i jest oznaką wdzięczności dla nas. I nic nie będzie się z tym równać – mówi Monika Jankowska-Górska, wolontariuszka w Przystani Chylońska 237.
Osoby, które chciałyby włączyć się w działania Przystani oraz wspierać przebywające tam osoby uchodźcze, powinny kontaktować się z animatorami Domów Sąsiedzkich. Wystarczy przyjść i porozmawiać.
Aleksandra Dylejko
UM Gdynia