Wojna w Ukrainie rozdziela rodziny, zmusza do opuszczenia swoich domów i szukania schronienia w innym kraju. W Gdańsku powstało kolejne miejsce, w którym bezpieczne schronienie znajdzie nawet 200 osób. O tym, czego dzisiaj najbardziej brakuje w Ukrainie mówili prezydenci Gdańska, Gdyni, Sopotu i wicemarszałek pomorski, którzy wrócili z roboczej wizyty we Lwowie.
Dawny budynek szkoły przy ulicy Wita Stwosza otworzył już swoje drzwi dla uchodźców z Ukrainy. Podczas czwartkowej konferencji prasowej Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska i Przemysław Guzow, dyrektor Gdańskich Nieruchomości opowiedzieli o przygotowaniu obiektu na przyjęcie osób, które zmuszone były opuścić swoje domy.
– Robimy to po to, żeby zachować ludzką godność i pomóc tym wszystkim, którzy uciekają przed straszną wojną. Są to matki i dzieci, które mam nadzieję u nas w Gdańsku, i tutaj na Wita Stwosza, znajdą godne miejsce, żeby odpocząć i pomyśleć co dalej z życiem – mówiła prezydent Aleksandra Dulkiewicz.
– Takie miejsca, jak to, powstają w Gdańsku, Gdyni i Sopocie. Jest to jednak kres naszych możliwości i powinniśmy zrobić wszystko, by wspomóc naszych braci na Ukrainie, by ten dramat się nie powiększał. Tym bardziej, że każdy ma prawo do życia we własnym, wolnym kraju. W Ukrainie jest ogromna wola walki i wola zemsty za to, co spotkało i spotyka ich kobiety i dzieci. Od nas oczekują, że nie będzie pustych gestów – mówił Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. Stąd też apel Samorządów dla Polski, by jednoznacznie zaprzestać handlu z Rosją, transportów dóbr TIRami, handlu ropą (kolejne statki wpływają, by Orlen mógł wziąć ropę), kupowania gazu. To będą konkretne koszty dla nas wszystkich, ale przewozy naprawdę można realizować w kierunku Ukrainy, a nie w kierunku Białorusi i Rosji. Nie oglądajmy się na innych, Polska powinna skończyć z hipokryzją.
Przy ulicy Wita Stwosza kilka dni, dzięki intensywnym pracom wielu ludzi, stworzono bezpieczne schronienie dla osób w rożnym wieku. Gdańskie Nieruchomości, które na potrzeby uchodźców przygotowały budynek po dawnej szkole, do dyspozycji mieszkańców oddali pokoje mieszkalne oraz pełne zaplecze socjalne. W budynku urządzona została sala zabaw dla dzieci, sala do nauki z pracownią komputerową, pralnia i pomieszczenia do wypoczynku. Na ogrodzonym terenie do dyspozycji mieszkańców jest siłownia zewnętrzna, wkrótce pojawi się także niewielki plac zabaw dla najmłodszych.
– Przez tydzień pracowaliśmy intensywnie w systemie całodobowym. W godzinach pracy, wieczorami i całe noce. Przygotowaliśmy to w taki sposób, żeby nie były to tylko miejsca do noclegu. Są tu dwie sale do wypoczynku, przygotowujemy też dodatkowo salę z dostępem do Internetu, w której znajdzie się kilka stanowisk. Dzięki temu osoby przebywające w tym miejscu będą mogły się kontaktować ze światem, załatwiać niezbędne formalności czy składać wymagane wnioski – powiedział podczas konferencji dyrektor Przemysław Guzow.
W pomoc uchodźcom od początku aktywnie włączają się także wolontariusze Gdańskich Nieruchomości. Dary, zebrane w pierwszej zbiórce dotarły już do Ukrainy, teraz poza codziennymi obowiązkami służbowymi, zaangażowali się także w organizację miejsca dla uchodźców. Każdego popołudnia kilkanaście osób pojawia się na miejscu aby sprzątać, aranżować i wprowadzać domowy klimat w odświeżone wnętrza. Nadal organizują też zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy, które przydać się mogą mieszkańcom aby już wkrótce przyjąć pierwszych potrzebujących.
Spotkanie z merem Lwowa Andriejem Sadowym
W konferencji prasowej wzięli udział także wicemarszałek pomorski Leszek Bonna, Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, którzy w środę, 16 marca spotkali się we Lwowie z merem Andriejem Sadowym.
– Ostatnie trzy tygodnie to przede wszystkim dramat walczącej o niepodległość Ukrainy, ale także budowania każdego dnia solidarność w Polsce, w Europie, na świecie. Wczoraj poczuliśmy, jak bardzo ta solidarność i pomoc Ukrainie jest potrzebna. Spotkanie na zaproszenie mera Andrieja Sadowego było bardzo poruszającym doświadczeniem. Zobaczyliśmy, jak żyje Lwów, jak przygotowuje się do działań wojennych, które w każdej chwili mogą dotknąć to miasto. Mogliśmy też zobaczyć, jak na co dzień pracuje administracja samorządu lwowskiego. Codzienne alarmy powodują, że urząd przenosi swoja pracę do schronów. Mieliśmy okazję porozmawiać o bardzo konkretnych potrzebach, o koniecznej pomocy tu i teraz. Wielki hub humanitarny utworzony we Lwowie wymaga wsparcia dzisiaj. Mer Sadowy stwierdził, że Europa musi przejść do działań, że do Lwowa nie napłynęło jeszcze ani jedno euro pomocy. Codziennym rytmem pracy mera Sadowego jest uroczystość, na która zostaliśmy zaproszeni. On wychodzi ze swojego gabinetu, by oddawać hołd poległym żołnierzom odprowadzanym na cmentarz. Matki płaczą, ale mężczyźni już nie płaczą – zaciskają pięści, by walczyć o Ukrainę. – mówił Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.
Urząd Marszałkowski przygotował 50 miejsc w pomorskich szpitalach dla rannych obrońców Ukrainy, samorząd województwa przygotowuje także wysyłkę sprzętu medycznego i urządzeń szpitalnych do Lwowa.
– Z racji tego, że samorząd województwa skupia zasoby połowy służby zdrowia w naszym województwie, miałem za zadanie rozpoznać potrzeby naszych braci Ukraińców i Lwowian w tym zakresie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ukraińska służba zdrowia niedomaga, tak samo, jak nasza dawno temu. My zdefiniowaliśmy dwa obszary, w których możemy nieść pomoc. Obszar pierwszy, bardzo ważny i taki, w którym powinniśmy zareagować natychmiastowo to leczenie ran pola walki. Widzieliśmy żołnierzy, którzy są leczeni w komunalnym szpitalu miejskim prowadzonym przez miasto Lwów. Widzieliśmy, jak wielkie są potrzeby, chociażby w wyposażeniu tego szpitala w specjalistyczne opatrunki, czy też systemy próżniowe do odsysania ran. Wspólnie postanowiliśmy, że w tym kierunku będziemy organizować tę pomoc. Drugi kierunek, który ustaliliśmy i nie chciałbym, żeby kiedykolwiek do niego doszło to wyodrębnienie w naszych zasobach około 50 łóżek o profilu chirurgiczno–ortopedycznym, wraz z trzema salami operacyjnymi, na których moglibyśmy operować osoby ranne, leczyć i przywracać je do zdrowia. Oczywiście wiąże się to ze skomplikowanym procesem logistycznym, ale mam nadzieje, że do takich sytuacji nie dojdzie – mówi Leszek Bonna, wicemarszałek województwa pomorskiego.
Prezydent Gdańska poinformowała o przekazaniu dwóch autobusów komunikacji miejskiej na rzecz lwowskiego samorządu. Prezydenci apelowali także o zwiększenie działań pomocowych dla Ukrainy.
– Jak mówi mer Andriej Sadowy, dziennie potrzebuje miliona dolarów, żeby wyżywić ludzi, którzy uciekli przed wojną i szukają we Lwowie schronienia. My jako samorządowcy jesteśmy najbliższej potrzeb mieszkańców, zapytaliśmy jak konkretnie moglibyśmy pomóc. Jedno zdanie szczególnie zapadło mi w pamięć. „Ja nie chcę, żeby już ktokolwiek pomagał mi na ZOOMie. Niech wreszcie ktoś mi konkretnie pomoże. Niech przyjdzie pomoc europejska.” Ta pomoc jest im naprawdę bardzo potrzebna – powiedziała prezydent Aleksandra Dulkiewicz. – Razem z innymi samorządowcami szukamy możliwości pomocy. Potrzebne są m.in. autobusy komunikacji publicznej, bo te, które mieli u siebie w większości oddali na front. Wczoraj zadeklarowałam, że dwa autobusy komunikacji publicznej wyjadą z Gdańska, żeby służyć ludziom we Lwowie.
Daniel Stenzel
Urząd Miejski w Gdańsku