„Gjinjenje” – nowa płyta Kiev Office

To już dziewiąty album gdyńskiej grupy, osadzonej w tradycji Gdyńskiej Sceny Alternatywnej. Wydawnictwo – concept album opowiadający o Słowińcach, wsparło miasto Gdynia. O najnowszej płycie opowiada nam lider Kiev Office – Michał Miegoń, muzyk i przewodnik po rodzinnym mieście.

O czym jest płyta „Gjinjenje” i co znaczy ten tyutuł?

Michał Miegoń: – „Gijnjenje” to z kaszubskiego „zanikanie”. Jest to album muzyczny poświęcony Kaszubom Nadłebskim, którzy są też znani jako Słowińcy. To lud, który zamieszkiwał tereny okolic Kluk, Smołdzina, Rowów. Zamieszkując odludne, bagniste tereny, wykształcili własną kulturę, własne legendy, jednocześnie utrzymując kontakt ze światem zewnętrznym. Nie będąc do końca pustelnikami, jednocześnie stanowili swoistą enklawę, dość introwertyczną, prosto żyjącą społeczność, która na skutek kapryśnie wiejącego wiatru historii finalnie całkowicie zniknęła z pejzażu okolic jezior Łebsko i Gardno. Wpierw zanikł język – stopniowo, wieki temu, kaszubską i słowińską mowę wypierał język niemiecki (m.in. odmiana plattdeutsch). Potem, po 1945 roku, tych, którzy pamiętali jeszcze mowę przodków, uznano za Niemców i wysiedlano. Ostatni z pozostałych w Klukach SłowińcówHerman Koetsch, zmarł tragicznie pod koniec lat 80-tych XX wieku.

Dlaczego tak gdyński zespół podjął temat Słowińców?

– Jako Kiev Office fascynuje nas historia lokalna. Na pierwszych albumach była to eksploracja Gdyni, jej mitologii, legend ulicznych, celebracja lokalnego patriotyzmu. Przy okazji ostatniej płyty zaczęliśmy spoglądać szerzej na region, w kontekście bogatego drzewa genealogicznego naszych rodzin, które zahaczało i o powiat pucki, okolice Czerska czy też właśnie… Smołdzina. Z krainy Słowińców wywodzi się rodzina perkusisty i grafika zespołu, Krzysztofa Wrońskiego. Nasze wizyty w Smołdzinie stały się zarzewiem pomysłu na pierwszy album, który porusza tą tematykę na gruncie muzycznym i tekstowym. To nasz hołd dla tego ludu ale i krzyk niezgody na to, co spotkało Kaszubów Nadłebskich – niesłuszne wykluczenie, ostracyzm, w końcu pozostawienie kultury na pewną śmierć. Po Słowińcach pozostał jedynie skansen – prężnie działające i kultywujące pamięć o ludności Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach

Skąd czerpaliście o nich wiedzę?

– Wiemy, iż w okolicy Hamburga żyją do dziś potomkowie Słowińców, którzy jednak nie są skorzy do wspominania rodzinnych historii. Pamiętajmy, że to bolesna i trudna historia. Historia Słowińców jest doskonale udokumentowana, zarówno dzięki badaczom niemieckojęzycznym jak i polskim. Wiele z legend, na które powołujemy się w tekstach na płycie zostało fonetycznie spisane. Istnieją nagrania głosów mieszkańców. Prace nad albumem wymagały wiele pracy archiwistycznej, mnóstwo kwerend, natomiast była to praca owocna – chcieliśmy jak najlepiej oddać realia lingwistyczne i kulturowe tej ludności.

Na płycie są zamieszczone także wypowiedzi. Kto to mówi?

– Wypowiedzi nieżyjących już Słowińców takich jak Herman Koetsch pochodzą z archiwalnych materiałów filmowych oraz radiowych i stanowią ostatnią pamiątkę po języku autochtonów – taśma filmowa oraz szpulowa zachowały autentyczne fragmenty wrażliwości tej społeczności oraz jej losów. Utwory są m.in. po kaszubsku.

Czy to współczesny kaszubski, czy słowiński język?

– Cały album powstał jako swojego rodzaju koncept. Myślę, że to także pokłosie tego, iż dorastaliśmy na muzyce progresywno-rockowej, gdzie idea płyty narracyjnej była czymś naturalnym. Stąd też pierwsze utwory są legendami Słowińskimi, później pojawia się język Plattdeutsch z czasów reformacji, potem język Polski. Podążamy muzycznie losami Słowińców od ich pradziejów związanych ze świętą dla Kaszubów górą Rowokół aż po relacje osadników, którzy zajmują dawne domostwa społeczności rdzennej. Słowiński, który nieco różni się od kaszubskiego jest zaliczany do martwych języków. Kaszubi będą potrafili zrozumieć część języka, natomiast są w nim zarówno subtelne, jak i radykalne różnice w wielu słowach. 

Jak powstawały teksty?

– Teksty powstawały zarówno w języku polskim, a później były tłumaczone na obce języki – plattdeutsch i kaszubski/słowiński, a niektóre, pisane przez Macieja Bandura, były pisane od razu w kaszubskim języku. Co ważne, część z tekstów napisali goście, czy to wywodzący się z krainy Słowińców Hubert Kurkiewicz, który stworzył poruszający utwór poświęcony repatriacji Słowińców „Mimo utraty sił” czy Maja Domachowska z formacji Kwiaty, wcielająca się w rolę mieszkanki jednego z dawnych budynków społeczności.

To wasz 9 album i drugi koncepcyjny po „Nordowi Môl”, który stał się concept albumem przypadkowo. W przypadku „gjinjenje” to już zamysł? W tym kierunku póki co chcecie iść?

– Mamy już kilka kaszubsko-języcznych utworów, które pewnie w tym roku wydamy jako mini-album. To też suplement tej płyty i ostatnich naszych koncertów, chcielibyśmy latem opublikować nowy materiał. Gdzie nas poprowadzi muzyczna przyszłość, zobaczymy. Tworzymy dźwięki i płyty z potrzeby serca i cieszymy się, że odzew na naszą, bądź jak bądź, dość hermetyczną tematykę wykracza poza słowo „hermetyczność” – w tym większość krajowych radiostacji regularnie gra nasz kaszubsko-języczny materiał.

Jak muzycznie byś określił ten album?

– Na naszą nową płytę padają określenia „lingwistyczno-biblioteczny post-punk”, ale nadal myślimy że jest to po prostu Kiev Office. Czujemy się częścią Gdyńskiej Sceny Alternatywnej – niektórzy określają ją Trójmiejską Sceną Alternatywną, ale wśród gdyńskich formacji przeważa przestrzeń, morska melancholia. Jesteśmy lokalnymi gitarowymi bardami regionalnymi, tylko ostrzej grającymi. Na pewno inspirowaliśmy się przestrzeniami. Płytę tworzyliśmy częściowo w Gdyni w moim studiu Sound 8, częściowo w Smołdzinie, dzięki uprzejmości Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Smołdzinie. Te ostatnie sesje nagraniowe w terenie stanowiły o nastroju i klimacie płyty. Był to deszczowy, dżdżysty czas, a spacerując po torfowiskach namacalnie doświadczaliśmy nastroju krainy Słowińców i ich historii.

Nowy jest też wydawca – Sound 8.

– Sound 8 to moja działalność dźwiękowa i producencka, po współpracy z wieloma świetnymi wytwórniami odważyłem się na krok wydania albumu samemu. Kosztowało to mnóstwo pracy logistycznej, jednak dzięki wsparciu miastu Gdynia i Wydziałowi Kultury Urzędu Miasta Gdyni udało się wydać ten album w naszej wymarzonej formie graficznej i fizycznej, bez jakichkolwiek kompromisów wizualno-artystycznych. Dzięki temu powstał pierwszy w historii fonografii album w języku słowińskim.

Jak długo pracowaliście nad płytą?

– Nagrania trwały około pół roku, jednak sam proces produkcji, dogrywek gości, trwał kolejne pół roku. Było to spowodowane zarówno pandemią, jak i delikatną materią muzycznego materiału, który wciąż doprecyzowywaliśmy tradycyjnym instrumentarium. 

Jakie są sposoby na jej wysłuchanie? Gracie ją już na koncertach?

– Album jest dostępny na www.kievoffice.bandcamp.com oraz we wszystkich mediach streamingowych. Jeśli ktoś chciałby dostać album fizycznie wystarczy się skontaktować z nami na kievofficeband@yahoo.com lub na naszym Facebooku. Niebawem ogłoszenie trasy koncertowej – zapraszamy na www.facebook.com/kievoffice – na początku marcu ogłaszamy nowe daty!

Kiev Office a.d. 2022:

  • Michał Miegoń – wokal, gitara basowa, gitara
  • Maciej Bandur – głos, instrumenty tradycyjne, bęben szamański
  • Krzysztof Wroński – perkusja
  • Marcin Lewandowski – gitara basowa, gitara, perkusjonalia

Gościnnie na albumie wystąpili m.in. Tadeusz Kulas (Raz Dwa Trzy), KurkiewiczKonstanty Kostka (m.in. Klawo), Paweł Przyborowski i Maja Domachowska (Kwiaty), Joanna Kucharska (Lonker See) czy Mateusz Bartoszek (Żurawie).

Przemysław Kozłowski 
UM Gdynia

Poprzedni artykułIrański film „Ballada o białej krowie”
Następny artykułNowy cykl „Spotkania z ludźmi kina”
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze