Silne wiatry dały nam się w styczniu mocno we znaki. Teraz wietrzna pogoda powraca, a wraz z nią temat erozji orłowskiego klifu. Niemal po każdym sztormie podnoszą się głosy, że nabrzeże należy umocnić betonowym falochronem. Stanowisko w tej sprawie zajęli dyrektorzy trzech trójmiejskich instytucji naukowych, zajmujących się badaniami morza. Mają oni odmienne zdanie na temat przyszłości klifu, sugerując, że powinien on pozostać wolny od ingerencji człowieka.
Ostanie silne wiatry spowodowały sztorm i cofkę na Bałtyku. Efekty wyraźnie widoczne są w Orłowie, gdzie morze zabrało plażę i podmyło klif, o czym informowaliśmy na początku lutego.
Teraz silne porywy wiatru powracają. Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego już w czwartek po południu wystosowało komunikat ostrzegający przed sztormem o sile nawet do 9 stopni w skali Beauforta. To jednak nie koniec. Kumulacja ma nastąpić w weekend, a dokładnie w sobotę.
Mieszkańcy Gdyni i obserwatorzy tych zjawisk obawiają się, że kolejne porywiste wiatry znów „zabiorą” nam część ikonicznego klifu przy plaży w Orłowie.
Po raz kolejny powraca dyskusja na temat zabezpieczenia linii brzegowej w tym miejscu. Zdaniem wielu inżynierów należy go chronić betonową opaską. Przykładu takiej konstrukcji nie musimy daleko szukać – jest nią np. niezwykle popularny wśród gdynian bulwar Nadmorski im. Feliksa Nowowiejskiego. Inni z kolei sugerują montaż podwodnych falochronów. Miałyby one osłabić ciągnące w stronę klifu morskie fale i tym samym ustabilizować erozję.
Odmienne stanowisko w tej sprawie zajęli dyrektorzy trzech instytucji naukowych badających morze:
- dyrektor Mariusz Sapota – Instytut Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Gdyni,
- dyrektor Piotr Margoński – Morski Instytut Rybacki – Państwowy Instytut Badawczy w Gdyni,
- dyrektor Jan Marcin Węsławski – Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie.
W piśmie czytamy:
– Orłowski klif jest jedną z krajobrazowych ikon polskiego wybrzeża i pewnie najczęściej fotografowanych morskim krajobrazem Trójmiasta. Od lat 1930-tych jest chroniony jako Rezerwat Przyrody, a od czasu wstąpienia Polski do UE jest częścią obszaru Natura 2000 (siedliskowego i ptasiego). U jego podnóża znajduje się inny chroniony prawem UE obiekt – kamienne rafy porośnięte bogatym zbiorowiskiem roślin i zwierząt morskich. Rekomendacja z 1993 r. wydana przez najważniejszą międzynarodową organizację zajmującą się środowiskiem Bałtyku (Helcom) mówi o ochronie naturalnych procesów brzegowych wszędzie tam, gdzie nie ma konieczności ochrony ważnych dóbr kultury lub infrastruktury.
Dyrektorzy przywołują także badania naukowe, które przez wiele lat prowadzone były przez rozmaite instytucje na obszarze orłowskiego klifu. Wnioski – jakie z nich płyną – mówią, że erozja klifu następuje nie od strony morza, a lądu. Powodują ją opady deszczu, mróz i zachodni wiatr. Bałtyk zabiera jedynie osuwający się z lądu materiał, co de facto sprawia, że orłowski klif jest właśnie tak widowiskowy. Powstrzymanie tego procesu przez montaż falochronu sprawi, że z czasem klif przeobrazi się w jedynie lekko pochylone zbocze.
– Proces cofania się brzegu morskiego nie jest nieskończony – klif w końcu sam sobie usypie falochron naturalny, z grubszego materiału (głazy), którego nie zabiorą fale. Każda ingerencja inżynierska w brzeg powoduje lawinę konsekwencji dla naturalnych procesów przepływu wody, falowania i transportu rumowiska. Progi podwodne chronią obszar tylko bezpośrednio za nimi, za ostatnim progiem pojawia się znów zwiększona erozja. Żeby utrzymać plażę na miejscu, trzeba by serię progów budować aż do portu w Gdańsku – czytamy w piśmie.
Wystosowany dokument dyrektorzy puentują, przypominając sytuację, jaka miała miejsce dwadzieścia lat temu. Wtedy to po licznych jesiennych sztormach i wypłukaniu plaży w Orłowie mieszkańcy wyrazili zaniepokojenie przyszłością klifu. W odpowiedzi instytuty naukowe przeprowadziły ankietę wśród osób spacerujących po plażach Trójmiasta. Kwestionariusz prezentował trzy wizje orłowskiego klifu – zabudowaną, ustabilizowaną podwodnymi falochronami oraz wolną od ingerencji człowieka. Każda miała opisane swoje wady i zalety, a ankietowani mieli wskazać preferowany przez siebie krajobraz. Dyrektorzy sugerują, że być może warto takie badanie powtórzyć.
Pełną treść stanowiska dyrektorów Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego, Morskiego Instytutu Rybackiego oraz Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk przeczytać można na stronie www.mir.gdynia.pl.
Ankieta jaką przed dwudziestoma laty wystosowano do mieszkańców spacerujących po Trójmiejskich plażach // fot. materiały MIR (www.mir.gdynia.pl)
Paweł Kukla
UM Gdynia