Ostatnie tygodnie to prawdziwy wysyp bohaterów wśród pracowniczek i pracowników firm i spółek związanych z transportem publicznym w naszym mieście. Motornicza, kierowcy oraz dyspozytor, nie wahali się ani chwili i wbrew biernej postawie innych, udzielali pierwszej pomocy potrzebującym. Pomoc nieśli też funkcjonariusze policji, którzy wspólnie z pracownikami miejskich służb ratowali ludzkie życie. Wszystkim im, za godną naśladowania postawę podziękował dziś Piotr Borawski, zastępca prezydenta ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu.
– Myślę, że świadomość, że komuś uratowało się życie, sama w sobie jest już takim wewnętrznym, moralnym wyróżnieniem. Ale pozwólcie Państwo, że w imieniu całego naszego miasta, w imieniu mieszkanek i mieszkańców, bardzo serdecznie Wam podziękuję. Chciałbym pogratulować Wam godnej podziwu postawy i Waszego bohaterstwa. Bardzo się cieszę i jestem niezwykle dumny, że wśród naszych pracowników i funkcjonariuszy różnych służb są ludzie tacy jak Wy – odważni i wrażliwi na los drugiego człowieka. Pokazaliście jak należy się zachować w trudnych, wymagających zimnej krwi sytuacjach. Jesteście wzorem do naśladowania dla innych – mówił podczas spotkania Piotr Borawski zastępca prezydenta ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu.
Razem uratowali pasażera
Dyspozytor Centrali Ruchu ZTM w Gdańsku Lech Chodkowski, pracownik Nadzoru Ruchu BP Tour Paweł Szafrański oraz policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku post. Aleksandra Stelmach i post. Adam Rządkowski uratowali mężczyznę, który zasłabł na przystanku autobusowym we Wrzeszczu. Do zdarzenia doszło w styczniowy poranek. Od rana dyspozytor ruchu CR, pracownik Nadzoru Ruchu BP Tour oraz patrol policji prowadzili kontrole maseczkowe przy dworcu PKP w Gdańsku Wrzeszczu. W pewnym momencie na jednym z przystanków zasłabł starszy mężczyzna. Funkcjonariusze Policji podeszli do niego i zaczęli sprawdzać tętno. Wkrótce dołączył do nich dyspozytor Centrali Ruchu. Rozpoczęto resuscytację. Po podłączeniu defibrylatora, urządzenie dało sygnał, że konieczna jest dalsza resuscytacja, puls mężczyzny był bowiem słabo wyczuwalny. Po około 20 minutach na miejsce przyjechał Zespół Ratownictwa Medycznego i przejął poszkodowanego. Mężczyzna trafił do szpitala.
Kierowcy gotowi nieść pomoc
Jadący po pasażerów pan Lech Duszyński z firmy Gucio (jeden z przewoźników realizujących przewozy na zlecenie Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku) zobaczył kobietę pochyloną nad leżącym na chodniku mężczyzną, jak się okazało jej mężem, który nie dawał oznak życia. Pan Leszek bez wahania wybiegł z samochodu i niezwłocznie rozpoczął resuscytację. W drodze była już karetka pogotowia ratunkowego. Mężczyznę udało się uratować. Trafił do szpitala. Lekarze przekazali żonie, że postawa kierowcy busa uratowała życie jej męża.
W podobnej sytuacji znalazł się pan Paweł, kierowca autobusu linii 117 z firmy BP Tour. Jako pierwszy zareagował na widok leżącej na przystanku starszej kobiety udzielając jej pomocy. Sam, podkreśla, że to był normalny ludzki odruch i nie czuje, by zrobił coś wielkiego.
Bohaterowie za sterami gdańskich autobusów i tramwajów
Kobieta nie dawała żadnych oznak życia, ale pani Agnieszka motornicza GAiT postanowiła o nią zawalczyć. I walczyła. Uparcie. Wyczerpną kilkunastominutową reanimacją panią Agnieszkę zastąpił dopiero przybyły na miejsce instruktor z Zespołu Utrzymania Ruchu GAiT pan Mariusz. Choć puls nie wracał nie zaprzestali reanimacji do czasu przejęcia kobiety przez służby ratownicze. Nie uważa, że zrobiła coś wielkiego. Dla niej było to – jak podkreśla – oczywiste. Ale, jak się okazuje, to co oczywiste dla niej i pana Mariusza instruktora ZUT GAiT, który włączył się w reanimację kobiety zaraz po przybyciu na miejsce, takim oczywistym dla innych już nie było. Wsparcia w tej trudnej sytuacji, pomimo prośby, odmówiło pani Agnieszce dwóch mężczyzn – przechodzień i przejeżdżający tamtędy kierowca.
Z kolei w grudniu kierowca Gdańskich Autobusów i Tramwajów, reanimował na pokładzie autobusu pasażera, który stracił przytomność, a później przestał oddychać. Pan Mariusz reanimował mężczyznę nieprzerwanie do czasu przejęcia go przez służby ratunkowe. „To także dzięki niemu ten człowiek żyje. Proszę przekazać to kierowcy” – z taką informacją jeszcze tego samego dnia zadzwonił zespół ratownictwa medycznego.
Kierowcy i motorniczowie GAiT wielokrotnie już nieśli pomoc, gdy podczas kursu – w pojeździe, na ulicy, czy przystanku dostrzegli osobę potrzebującą wsparcia. Tamowali krwotoki, nieśli pomoc osobom w ataku padaczki, pomagali do czasu przyjazdu pogotowia. Ale było i tak, że autobus miejski podjeżdżał wprost pod drzwi szpitala – kierowca nie tracąc czasu odwiózł tam kobietę, która straciła przytomność. Na swoim koncie kierowcy i motorniczowie mają też obywatelskie interwencje. Z powodzeniem brali udział w akcjach poszukiwania osób zaginionych, w tym niepełnosprawnego chłopca, czy starszej kobiety. Interweniowali, gdy para kompletnie pijanych rodziców podróżowała z małym dzieckiem, gdy za kierownicą samochodu siedział kierowca pod wpływem alkoholu. Jesteśmy z nich dumni!
Jędrzej Sieliwończyk
Urząd Miejski w Gdańsku