Wyższe ceny biletów lotniczych, spadek popytu na polskich lotniskach i rozwój usług w państwach ościennych – przedstawiciele branży lotniczej nie mają wątpliwości, że wisi nad nimi widmo sporego kryzysu. Powraca temat podwyżek opłat lotniczych, przeciw którym protestowali we wrześniu udziałowcy polskich portów lotniczych. Teraz do szefa Urzędu Lotnictwa Cywilnego piszą m.in. prezes pomorskiego lotniska oraz szef jednego z największych przewoźników, WizzAir.
Choć jeszcze pod koniec września tego roku porozumienie wydawało się być w zasięgu ręki, temat nadal budzi emocje. Wśród nich najwięcej jest obaw – takich, które zgłaszają przedstawiciele samej branży lotniczej. To najprawdopodobniej w ich biznes najmocniej mogą uderzyć skutki podwyżek opłat lotniskowych, które szykuje polski Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Echa protestu z września
Przypomnijmy: jeszcze około dwóch miesięcy temu władze i udziałowcy polskich lotnisk, w tym także Gdyni, Gdańska i Sopotu wyrazili publicznie swój protest przeciwko propozycji podniesienia dwóch typów opłat: terminalowej i trasowej.
Zgodnie z ówczesnymi założeniami planów finansowych Urzędu Lotnictwa Cywilnego, podniesienie ich stawek o odpowiednio 70% i 26% miało uzupełnić pandemiczną lukę w budżecie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, czyli państwowego organu odpowiedzialnego za zarządzanie ruchem lotniczym. W ślad za tym, jak podkreślali przedstawiciele branży lotniczej, szło osłabienie regionalnych lotnisk, droższe bilety lotnicze, uboższa siatka połączeń, a docelowo – przeniesienie usług części przewoźników m.in. na Ukrainę.
Wówczas główni udziałowcy Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy, łącznie z prezydentem Gdyni, Wojciechem Szczurkiem wystosowali w tej sprawie list protestacyjny do premiera Mateusza Morawieckiego.
We wrześniowej konferencji w sprawie planowanych podwyżek opłat lotniskowych w Porcie Lotniczym Gdańsk im. Lecha Wałęsy wziął udział także prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek, który podkreślał wpływ branży lotniczej na rozwój lokalnej gospodarki i turystyki, fot. Kamil Złoch
– Mamy świadomość, że jako mieszkańcy Pomorza i innych części naszego kraju przyzwyczailiśmy się już do tego, że elementem jakości życia w regionach jest także mobilność transportowa, w tym ta oparta na połączeniach lotniczych z naszych portów regionalnych. (…) Mamy przekonanie, że nasz region rozwija się turystycznie i gospodarczo także dzięki połączeniom lotniczym – komentował podczas spotkania z mediami w sprawie listu do premiera RP Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.
Kilka dni później, podczas posiedzenia sejmowej podkomisji stałej do spraw transportu lotniczego zadeklarowano złożenie poprawki do projektu budżetu państwa na 2022 rok – sposobem na rozwiązanie problemu miało być dofinansowanie PAŻP ze środków centralnych.
Niższe niż wcześniej, ale ciągle podwyżki
Niestety, oczy branży lotniczej są znów skierowane na ręce rządzących. Po listopadowej aktualizacji „Planu skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020-2024” nad lotniskami i firmami obsługującymi podniebne połączenia ponownie wisi widmo poważnego kryzysu.
Urząd Lotnictwa Cywilnego pozostaje przy podwyżkach opłat lotniskowych, zmniejszając ich wysokość – aktualnie mowa o 38-procentowym podniesieniu stawek opłat terminalowych (dla lotnisk regionalnych) i 10-procentowym wzroście opłat trasowych. Faworyzowane względem pozostałych, w tym pomorskiego portu lotniczego pozostaje też Lotnisko Chopina w Warszawie, które może liczyć na procentowo mniejsze podwyżki. Polskie stawki byłyby przy okazji wyższe niż te, które obowiązują na zachodzie Europy, a nawet na południu kontynentu – we Włoszech, Grecji czy na Malcie.
Przedstawiciele branży biją na alarm i zabierają głos w formie otwartych listów, tym razem kierowanych bezpośrednio do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Piotra Samsona. Na taki ruch zdecydował się m.in. Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy, którego jednym z głównych udziałowców jest też miasto Gdynia.
– Wszystkie podmioty rynku lotniczego w dalszym ciągu ponoszą straty na prowadzonej działalności. Podwyższanie jakichkolwiek opłat dla użytkowników branży lotniczej w obecnych czasach jest złą decyzją. Decyzja ta skutkować będzie podwyżką cen biletów dla pasażerów, co skutkować będzie spadkiem popytu na usługi lotnicze i osłabieniem polskiego rynku lotniczego na rzecz państw ościennych. W czasie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego osłabianie rynku polskiego jest jeszcze bardziej kuriozalne – pisze w liście do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy.
Potwierdzają się też obawy władz lotnisk i samorządowców dotyczące problemów prywatnych spółek. Jednym z głównych argumentów przeciwko podwyżkom jest mniejsza rentowność połączeń lotniczych, co może w dalszej perspektywie spowodować nawet wycofanie się przewoźników z lokalnego rynku. Zwraca na to uwagę Robert Carey, prezes WizzAir Group, czyli jednej z najpopularniejszych tanich linii lotniczych.
– Skala planowanej podwyżki nadal jest niekonkurencyjna, zwłaszcza wobec faktu, iż poprzednio obowiązujące opłaty były wyższe niż średnia europejska. (…) Istotne jest, aby mieć świadomość, że taki wzrost kosztów opłat lotniczych opóźni odbudowę obszaru połączeń lotniczych w Polsce i będzie szkodliwe dla wzrostu gospodarczego kraju, małych przedsiębiorstw, a w efekcie także dla obywateli – pisze Robert Carey, prezydent Wizz Air Group w swoim liście do prezesa ULC.
Prezydent węgierskiej spółki i prezes pomorskiego lotniska zwracają też uwagę m.in. na osłabienie lokalnych lotnisk, co przekłada się na kondycję regionalnej gospodarki i apeluje o uwzględnienie dofinansowania dla PAŻP z budżetu państwa.
Branża przewiduje, że głównym skutkiem podniesienia opłat w trudnym okresie odbudowy ruchu po pandemii byłyby nie tylko wyższe ceny biletów dla pasażerów, ale też wzmocnienie lotnictwa w państwach ościennych, w tym m.in. na Ukrainie, dokąd część operatorów może w przyszłości przenieść swoją ofertę w poszukiwaniu oszczędności.
Kamil Złoch
UM Gdynia