„Wspólne działanie albo wspólne wymieranie” – pod takim hasłem na placu Kaszubskim zebrał się dziś Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Data nie jest przypadkowa – ONZ-owska konferencja klimatyczna COP26 jest prawie na półmetku. Młodzi mają obawy, że zlot wielkich tego świata w Glasgow to kolejny „greenwashing”, czyli zielone mydlenie oczu. Dlatego wychodzą na ulice.
I mają ku temu podstawy. W poniedziałek na lotnisku w Glasgow wylądowało wiele prywatnych odrzutowców, którymi dotarli na konferencję klimatyczną możni tego świata, zamiast skorzystać z pociągów i lotów rejsowych. W sumie na COP26 przyleciało 400 takich emitentów dwutlenku węgla, który odpowiada za ocieplenie klimatu.
Politycy i biznesmeni będą radzić w Szkocji na temat zmian klimatycznych. Konferencja potrwa do 12 listopada. W czasie obrad padną różne deklaracje. Niektóre już padły – Polska, jak zapowiedziała minister klimatu Anna Moskwa, zobowiązała się odejść od węgla do 2049 roku. To krok naprzód, bo do tej pory nasz kraj nie deklarował oficjalnie, kiedy to nastąpi. Tylko że to jest właśnie owe zielone mydlenie oczu, o którym mówią ekolodzy i Młodzieżowy Strajk Klimatyczny (MSK), bo nasze państwo powinno odejść od węgla w latach 30. XXI wieku, a nie pod koniec lat 40., jak państwa rozwijające się.
– Jesteśmy na ulicach po raz kolejny. Dlaczego dzisiaj? W Glasgow trwa właśnie szczyt klimatyczny, a my widzimy i słyszymy doniesienia o tym, jak bardzo nic się tam nie ustala. Słyszymy ciągle te same frazesy, puste słowa, obietnice, ale nic się nie dzieje. Dlatego jesteśmy tutaj dzisiaj, żeby im przypomnieć, że dla nas to ważne i jeśli oni nic z tym nie zrobią, to nie wiemy, co nas czeka. Po pierwsze trzeba traktować kryzys klimatyczny, jak każdy inny kryzys, a na razie kłócimy się z faktami i to jest problem. Jednak Młodzieżowy Strajk Klimatyczny nie jest od tego, żeby mówić politykom, co mają robić. Jest po to, żeby powiedzieć: Spójrzcie na to, zajmijcie się tym, to jest wasza rola, a my się martwimy – mówi Alina, która przyszła dziś na plac Kaszubski wraz z dzisiątkami innych młodych ludzi.
Aktywiści MSK wzywają decydentów do podjęcia natychmiastowych działań. Jak argumentują, już teraz jesteśmy w klimatycznym kryzysie i grozi nam katastrofa. Według najnowszego raportu IPCC (Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu) klimat ocieplił się do tej pory o 1,09°C. Jesteśmy o krok od przekroczenia punktów krytycznych, które sprawią, że kryzys klimatyczny zacznie sam się napędzać. Brak jakichkolwiek działań doprowadzi do ocieplenia przekraczającego bezpieczną granicę 1,5°C.
MSK przyświecają hasła: „Wspólne działanie albo wspólne wymieranie” oraz „Ramię w ramię”. W walce o bezpieczną przyszłość i sprawiedliwą transformację konieczne jest bowiem współdziałanie i zaangażowanie najróżniejszych grup społecznych. Dlatego też organizatorzy demonstracji na placu Kaszubskim zaprosili do udziału w niej prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka. Bo choć swoje główne postulaty kierują do władz centralnych, to liczą na wspólne działanie na rzecz łagodzenia skutków zmian klimatycznych oraz edukację na szczeblu lokalnym.
– Ci młodzi ludzie mówią w imieniu nas wszystkich. Podkreślają, jak ważna jest sprawa wielkiej batalii, którą musimy stoczyć na całym świecie, o to, by zatrzymać katastrofę klimatyczną, zachować planetę przyjazną człowiekowi, by także kolejne pokolenia mogły tu bezpiecznie żyć. Myślę, że w czasie szczytu klimatycznego, który właśnie trwa, istotne jest mówienie głośno o tym, że w kwestiach klimatu ważne są zarówno decyzje podejmowane na szczytach władzy, przez głowy państw i parlamenty, jak i to, że każdy z nas w wymiarze lokalnym ma na to wpływ. Jeżeli wyobrazimy sobie, że w w wielu miejsacach na świecie dokonuje się oddolna zmiana, to realny wpływ na środowisko jest niezwykle istotny. Jestem zbudowany postawą młodego pokolenia i bardzo wdzięczny, że tak głośno walczą o klimat – mówi prezydent Wojciech Szczurek.
Przypomnijmy, że gdyński samorząd od lat wspiera działania proklimatyczne i proekologiczne. Było tak, gdy latem 2019 roku prezydent Wojciech Szczurek i wiceprezydent Michał Guć wyszli przed Urząd Miasta wesprzeć strajkującego na rzecz klimatu jedenastoletniego Mateusza Kalinowskiego. Z kolei wiosną bieżącego roku prezydent Gdyni wraz z Joanną Zielińską – przewodniczącą Rady Miasta Gdyni podpisali na molo w Orłowie przygotowaną przez WWF petycję do premiera Morawieckiego, by Polska realizowała międzynarodowe zobowiązania i wypełniała rekomendacje dotyczące ochrony środowiska morskiego. W tym przypadku możemy wierzyć, że nie jest to greenwashing.
– Jakość środowiska w mieście od dawna jest priorytetem dla władz samorządowych. Od dwudziestu lat prowadzimy działania wspierające wymianę nieekologicznych pieców. Chcemy je wyeliminować w zasobie komunalnym w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat. Transport, który jest w Gdyni bardzo wygodny i punktualny, to transport elektryczny. To nie tylko trolejbusy, ale elektrobusy oraz niskoemisyjne pojazdy. Powstają nowe parki, jak Park Centralny, czy parki kieszonkowe. Tych działań jest bardzo wiele. Wszystkie muszą mieć jeden wspólny mianownik. Kiedy podejmujemy jakąś decyzję – zmieniamy przestrzeń czy np. podnosimy jakość komunikacji w mieście – jednocześnie zawsze musimy patrzeć, jak wpłynie to na jakość środowiska i klimat – dodaje prezydent Gdyni.
Demonstracje Młodzieżowego Strajku Klimatycznego odbywają się w piątki, za przykładem Grety Thunberg. Kolejnej akcji możemy spodziewać się wkrótce. I tak aż do skutku.
Przemysław Kozłowski
fot. Magda Śliżewska
UM Gdynia