Wielki dzień Wendy

Sobota, 29 maja to wielki dzień budowniczego gdyńskiego portu – kulminacja obchodów Roku Tadeusza Wendy w Gdyni. Dziś odsłonięto jego pomnik na ostrodze Mola Rybackiego, odbyła się wycieczka – nagroda w konkursie wiedzy po Porcie Gdynia oraz koncert okolicznościowy „Gdynia – morze dźwięków”.

Wyprężona sylwetka, rozwiane wiatrem poły płaszcza, uważny wzrok wpatrzony w dal. W prawej ręce zwinięte w rulon plany portu, lewa dłoń unosi się lekko ku górze, a noga wysuwa w przód, jakby inżynier miał zaraz coś wskazać palcem i zrobić w tym kierunku krok – taką wizję projektanta i budowniczego gdyńskiego portu będą od dziś znali gdynianie i goście odwiedzający miasto.

To wizja stworzona przez toruńskiego rzeźbiarza Macieja Jagodzińskiego-Jagenmeer we współpracy z żoną Anetą Jagodzińską-Jagenmeer, absolwentów Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

– Wizjoner, ruch, wiatr – to przede wszystkim chciałem pokazać na pomniku i myślę, że się udało – mówi chwilę po odsłonięciu pomnika artysta. – Było trudno, ale jako że współpracuję z moją małżonką Anetą, a ona dysponuje dość niezwykłym talentem, więc o tyle było nam łatwiej. Trudności pochodziły głównie stąd, że ilość materiału dokumentacyjnego, fotograficznego nie była zbyt obszerna. Ale na podstawie tego materiału, który mieliśmy, wydaje mi się, że uchwyciliśmy ten najważniejszy rys charakterologiczny dojrzałego już budowniczego. Nie wiem na ile ta wizja okazała nam się spójna, ale chcieliśmy przedstawić go w momencie wahania, zastanawiania się, uchwycić dokładnie ten punkt.

Z opinią artysty zgadza się obecna podczas sobotniej uroczystości dwójka członków jury konkursu na projekt pomnika – wnuczka inżyniera Hanna Wenda-Uszyńska i historyk sztuki Jacek Friedrich, który składając rzeźbiarzowi gratulacje mówi, że każdy chce obecnie robić rzeźby ekspresywne, ale że jest to niezmiernie trudne, nie zawsze się udaje. W przypadku pomnika Wendy udało się bardzo dobrze.

Hanna Wenda-Uszyńska przyjechała na odsłonięcie pomnika dziadka z córką Samantą z Warszawy, gdzie mieszkają. Druga wnuczka inżyniera Wendy Krystyna Rykowska przyleciała na uroczystość specjalnie ze Stanów Zjednoczonych. To bardzo ważne chwile dla potomkiń Tadeusza Wendy.

– Czuję się cudownie zmęczona, szczęśliwa, dumna. Patrząc na tego mojego dziadka, który tutaj stoi patrząc w dal, na swój port, to cieszę się, że ta moja praca nie poszła na marne, że dziadek wyszedł z cienia i że znalazł sobie ten kawałeczek miejsca w ukochanej Gdyni z widokiem na port i na zawsze będzie tutaj stał dla potomnych. Widać na pomniku tą jego zadumę, spokój i mądrość. To wszystko zostało tak pięknie oddane przez artystę – mówi wzruszona Hanna Wenda-Uszyńska, która odsłoniła pomnik dziadka przy dźwiękach syren statków wraz z prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem.

– To dzień historyczny. Dokładnie sto lat temu w Gdyni wbito pierwszą łopatę pod budowę portu. I dzisiaj odsłaniamy pomnik jego budowniczemu – Tadeuszowi Wendzie. Człowiek – bohater czasów pokoju, wielki budowniczy. Myślę, że ten pomnik będzie już na wieczność przypominał gdynianom i wszystkim Polakom tą niezwykłą postać i ten wielki wysiłek, jakim była budowa portu w Gdyni, która zadziwiła Polaków i cały świat – mówi Wojciech Szczurek.

Barwne odsłonięcie pomnika z udziałem przebranych w stroje sprzed 100 lat statystów, wojskowej asysty honorowej i licznych gości, którzy składali pod pomnikiem kwiaty, było pierwszym punktem programu Dnia Wendy. Oprócz prezydenta Gdyni władze samorządowe reprezentowała także Joanna Zielińska, przewodnicząca Rady Miasta Gdyni, a władze państwowe m.in. senator Sławomir Rybicki i Poseł na Sejm RP Marek Rutka. Obie delegacje – miejska i państwowa złożyły wspólnie wieniec kwiatów.

W drugiej części dnia odbyła się unikalna, autokarowa wycieczka – nagroda w konkursie wiedzy „Śladami Tadeusza Wendy po Porcie Gdynia”, która zawiodła zwycięzców do niedostępnych na co dzień zakamarków gdyńskiego portu.

Natomiast w Muszli na placu Grunwaldzkim odbył się koncert „Gdynia – morze dźwięków”, który przeniósł słuchaczy w czasy Tadeusza Wendy. A to za sprawą orkiestry pod dyrekcją Ariela Ludwiczaka, która wykonała polskie i światowe standardy z lat 20. i 30. XX wieku. Takiej muzyki słuchało się podczas budowy portu w Gdyni.

Przemysław Kozłowski
Fot. Karol Stańczak
UM Gdynia

Poprzedni artykułGdynia dla dzieci
Następny artykułGdańsk: ekoKajak – sprzątanie Śródmieścia
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze