Spacer w lesie, śpiew ptaków i… nielegalne wysypisko wśród drzew? Nikt nie chce natrafić na taki widok, ale na szczęście można pozbyć się go w łatwy sposób – reagując i zgłaszając leśne śmieci przez smartfonową aplikację Nadleśnictwa Gdańsk. Leśnicy przypominają o jednej z opcji, która jest dostępna w ich narzędziu. W przypadku lasów komunalnych sprawę można zgłaszać strażnikom miejskim.
Powoli w nasze okna zagląda już wiosna i zachęca do coraz częstszych spacerów. Na łonie natury, niestety, oprócz pozytywnych wrażeń można też natrafić na przykre niespodzianki pozostawione przez innych – dzikie wysypiska śmieci. To worki z domowymi odpadami, a w skrajnych przypadkach także odpady budowlane, części samochodowe czy nawet… szkodliwy eternit z dachu, który powinien być utylizowany w bezpiecznym miejscu.
Zdjęcie, punkt na mapie i gotowe
Takie znalezisko w ostatnich miesiącach namierzyli leśnicy w lesie znajdującym się niedaleko Gdyni. Jak udało się na nie natrafić? Dzięki zgłoszeniu czujnego spacerowicza, którzy skorzystał z aplikacji Nadleśnictwa Gdańsk. Aplikacja na smartfony, którą zarządzają lokalni leśnicy, ma specjalną opcję zgłaszania zalegających śmieci, łącznie z wysłaniem zdjęcia i zaznaczeniem dokładnej lokalizacji. W ten sposób leśniczy nadzorujący teren wie, gdzie szukać nielegalnego wysypiska i może szybko zlecić jego usunięcie.
– Zgłaszane wysypiska muszą być przede wszystkim na naszym terenie, czyli terenie administrowanym przez Nadleśnictwo Gdańsk. Część zgłoszeń, które do nas spływają, jest na terenie np. lasów komunalnych Gdyni. Najłatwiej sprawdzić to za pomocą drugiej aplikacji, mBDL (mobilny Bank Danych o Lasach). Tam można łatwo można sprawdzić, czy las jest państwowy, czy podlega nadleśnictwu. Ważne jest jak najbardziej precyzyjne zaznaczenie lokalizacji, gdyż kilka razy dostawaliśmy zgłoszenie, a leśniczy nie mógł znaleźć danego miejsca. Staramy się na bieżąco przekazywać zgłoszenia, nasi leśniczowie reagują naprawdę bardzo szybko – mówi Witold Ciechanowicz z Leśnego Ogrodu Botanicznego „Marszewo”.
Zgłaszanie porzuconych w lesie śmieci to jedna z najbardziej przydatnych, ale nie jedynych funkcji w aplikacji Nadleśnictwa Gdańsk. Bardziej zaprawionym w bojach spacerowiczom z powodzeniem posłuży np. za terenową mapę lub wskaże najciekawsze miejsca rekreacyjne na łonie natury.
– Aplikacja powstała dzięki współpracy z funduszami norweskimi. Miała w założeniu ułatwić kontakt z pracownikami nadleśnictwa, można zgłaszać za jej pośrednictwem różne rzeczy, które dzieją się w terenie i nas niepokoją. Przede wszystkim śmieci, ale można też zgłosić np. pożar. Aplikacja ma też funkcje turystyczne. Między innymi można sprawdzić szlaki turystyczne, wyznaczone miejsca na rozpalanie ogniska czy parkingi leśne na terenie całego nadleśnictwa – wyjaśnia Witold Ciechanowicz.
Bliżej miasta? Powiadom strażników
Co zrobić w przypadku, gdy znajdziemy śmieci we wspomnianym wcześniej lesie komunalnym, czyli tym, który przylega bezpośrednio do granic miasta i jest administrowany przez samorząd? Wówczas z pomocą przychodzi gdyńska Straż Miejska.
Znalezienie nielegalnego wysypiska należy zgłosić dyżurnemu Straży Miejskiej w Gdyni lub skorzystać z funkcji „Asystent” w miejskiej aplikacji Gdynia.pl. Sytuację zweryfikują mundurowi, którzy udadzą się na miejsce.
Zdarza się i tak, że sprawcy zanieczyszczeń w lasach wpadają w ręce służb… sami. Gdyńscy strażnicy posiadają tzw. fotopułapki, które regularnie umieszczają w newralgicznych leśnych punktach i przyłapują winnych „na gorącym uczynku”, zdobywając ich dane np. przez uchwycenie tablic rejestracyjnych.
– Fotopułapki są nam bardzo potrzebne do wykrywania sprawców wykroczeń, które popełniane są w lesie. Działają one w ten sposób, że uruchamiają się podczas ruchu. Wówczas nagrywany jest film oraz robione są zdjęcia, a my na nasze telefony otrzymujemy MMS-a ze zdjęciem osoby, która popełnia wykroczenie – mówi Leonard Wawrzyniak ze Straży Miejskiej w Gdyni.
W przypadku namierzenia sprawców strażnicy mają możliwość wystawienia mandatu karnego i jednocześnie nie muszą kierować wniosku o ukaranie do sądu.
Kamil Złoch
UM Gdynia