Większość zawsze się myli – dlaczego tak często dajemy się robić w konia…

Niezależnie jaki kryzys finansowy przechodzi przez rynki od lat zawsze sprawdza się stare giełdowe powiedzenie czyli „większość zawsze się myli”. Dlatego też to tylko nieliczni się bogacą, a większość z nas nie wie kiedy tak naprawdę warto zainteresować się prawdziwą okazją inwestycyjną. Zaczynamy inwestować zazwyczaj gdy jest już za późno…

Większość zawsze się myli – oto konkretne przykłady z ostatnich lat!

Pieniądz nigdy nie śpi to inna stara sprawdzona zasada doświadczonych graczy na rynku finansowym. I to jest prawda. Pieniądze nie zarabiają gdy leżą na koncie czy niskooprocentowanej lokacie, natomiast w gospodarce i na rynku finansowym codziennie jest mnóstwo okazji inwestycyjnych, które dają zarobić bardzo spore kwoty pieniędzy.

By jednak zacząć zarabiać należy zdobyć doświadczenie i odpowiednią wiedzę. Nie bez przypadku na wielu stronach brokerów finansowych, które oferują możliwości grania na walutach, surowcach czy kontraktach giełdowych istnieje informacja, że zazwyczaj ok. 80% inwestorów traci swoje środki, a zarabia garstka ok. 20% grających.

Wielu z nas uważa, że maklerom czy spekulantom giełdowym łatwo wychodzi zarabianie. Nic bardziej mylnego. Inwestowanie zwłaszcza własnych środków to bardzo trudna sztuka, którą powinniśmy zrozumieć jeśli nie chcemy być dawcami kapitału, którzy tracą. A przykładów w ostatnich latach o tym jak łatwo sparzyć się na tzw. okazjach inwestycyjnych o których piszą popularne serwisy informacyjne jest całe mnóstwo. Oto one.

Fundusze Inwestycyjne pierwszą nauczką w życiu Polaków…

Jedną z pierwszych lekcji Polaków co chcieli zostać rekinami finansjery były fundusze inwestycyjne, które na potęgę były reklamowane pod koniec pierwszego 10-lecia XXI wieku.

Jednym z liderów w tamtych czasach był Bank Zachodni WBK i jego fundusze inwestycyjne Arka. Ale nie brakowało reklam innych funduszy inwestycyjnych. Kto z nas nie chciałby zarobić kilkaset % w ciągu kilku lat. Problem w tym, że wszelkie informacje w reklamach to zaledwie dane historyczne, a więc jak to śpiewa Maryla Rodowicz „Ale to już byyyło, i nie wróci więcej”.

By więc poważnie myśleć o inwestowaniu nie możemy popełniać błędu zachwycając się tym ile można było zarobić w poprzednich latach… Mimo wszystko w kolejnych latach dalej wielu z nas popełnia dalej ten sam błąd nie wyciągając żadnych nauk jakie dały nam lekcje z funduszami inwestycyjnymi.

Kryptowaluty i krach na tzw. „żyle złota”

Jedną z najbardziej głośnych historii w ostatnich miesiącach są utraty znacznych środków pieniężnych wszystkich tych co wierzyli w kryptowaluty i tam lokowali swoje oszczędności. Słynne przysłowie „to the moon” miało dotyczyć nieustannych wzrostów na Bitcoinie i kolejnych kryptowalut, które przecież powstawały jak grzyby po deszczu.

W pewnym momencie znajdowali się chętni by brać pożyczki pod zastaw nieruchomości byle tylko kupić choć jednego Bitcoina… oczywiście Bitcoina, który był już praktycznie na szczycie.

Jeszcze na początku 2020 roku za 1 Bitcoina trzeba było zapłacić niecałe 5 000 dolarów. Na szczycie w 2021 roku za 1 Bitcoina niektórzy inwestorzy musieli płacić ok. 65 000 dolarów co dawało kwotę ok. 260 000 złotych! Niewyobrażalna kwota wydatków by mieć 1 wirtualną monetę ze świata kryptowalut…

Tymczasem w 2021 roku na szczycie pojawiały się coraz bardziej odważne prognozy co do rynku bitcoina. Niektórzy prognozowali nawet, że 1 Bitcoin będzie przed 2030 rokiem kosztował nawet milion dolarów!

Bitcoin będzie wart ponad 1 mln USD jeszcze przed 2030 rokiem – zakłada prognoza Jeffa Rossa (strefainwestorow.pl)

Nawet jeśli Bitcoin miałby w 2030 roku kosztować milion dolarów to wszyscy Ci, którzy weszli w tą kryptowalutę w 2021 roku muszą póki co zadowolić się utratą ok. 65 % swoich oszczędności. Czy nakarmią się prognozami na 2030… Nagle ilość tych odważnych prognoz i optymistów co rokowali złote góry dla kryptowalut znacznie ucichła. Przypadek czy kolejna bolesna lekcja o tzw. „okazjach inwestycyjnych”

Tesla i Elon Musk – czego nie dotknie zamienia w złoto… czyli krach na akcjach najbogatszego człowieka świata

Rozwój samochodów Tesla dał niesamowity rozgłos Elonowi Muskowi. Jego tweety na temat kryptowalut opisywanych powyżej podbijały ich kursy w przestworza. Można było zauważyć, że cokolwiek czego dotknie się Elon Musk rośnie mocno w górę.

Dogecoin zyskuje na wartości. Wystarczył jeden post Elona Muska – Money.pl

Pod koniec 2021 roku Elon Musk został okrzyknięty najbogatszym człowiekiem świata. Jego majątek był szacowany na 236 miliardów dolarów!

W tym czasie wydawać się mogło, że jeśli ktoś ma tak dużo pieniądzy i jest takim wizjonerem jak Elon Musk to może tylko pomnażać swoją fortunę, a akcje Tesli będą ciągle rosły. Właśnie pod koniec 2021 roku osiągnęły one wartość 400 dolarów za 1 akcję Tesli.

Obecnie na początku 2023 roku ocierają się o granicę zaledwie 100 dolarów za akcję. Jeśli ktoś na fali tych pięknych artykułów o najbogatszym człowieku świata zainwestował w Teslę notuje teraz straty w wysokości ok. 75%…

Wybucha wojna… wysyp artykułów o drożejących surowcach… Tymczasem

W minionym roku mieliśmy do czynienia z niezwykle bolesnym doświadczeniem, które z rynkami finansowymi nam się nigdy nie kojarzyło. Mowa oczywiście o wybuchu wojny na Ukrainie po brutalnej inwazji Rosji.

Niestety również to wydarzenie odbiło się na początkujących inwestorach giełdowych. W momencie wybuchu wojny notowania ropy naftowej poszybowały w granice 130 dolarów. Media obiegły paniczne nagłówki jak jest drogo…

Jeśli jednak spojrzeć na miniony rok to Ci, którzy chcieli oprzeć swój portfel na drożejących surowcach mogli popełnić duży błąd. W trakcie gdy codziennie słyszeliśmy w telewizji czy radio o drogiej ropie naftowej czy rachunkach za gaz na rynkach finansowych działo się zupełnie na odwrót…

Ropa naftowa kosztuje już zaledwie ok. 73 dolarów za baryłkę, z kolei notowania gazu są zaledwie po 4 dolary, a w ciągu roku były kwotowane nawet po 10 dolarów.

Nieruchomości – czy mieliśmy do czynienia z bańką?

Rynki finansowe to jedno, ale przecież w życiu codziennym też niejednokrotnie podpalamy się na łatwe biznesy. W ostatnich latach zrobił się boom na nieruchomości. Wielu z nas wcale nie kupowało jedynie nieruchomości by w niej zamieszkać. Wielu potraktowało branżę nieruchomości jako dochodowy biznes.

Kup, wyremontuj, drogo sprzedaj! lub Kup, wynajmij i nie musisz pracować… podpowiadało wielu, którzy zakochali się w prostocie życia na rynku nieruchomości, gdzie ceny ciągle rosły.

Czy jednak nie będzie podobnie jak z tymi co kupowali akcje lub surowce na szczycie? Czy faktycznie tak jak to pisało wiele portali informacyjnych ceny będą dalej rosnąć…

Czy nasze babcie i dziadkowie, którzy kiedyś nabyli mieszkania w kamienicach są teraz milionerami? Czasy się zmieniły i nieruchomości kiedyś uznawane za majątek nie są już teraz trendy. Wielu w obecnych czasach nie chce mieszkać w mieszkaniach bez windy, balkonu, gdzie aby rozwiesić pranie trzeba udać się na strych… Gdzie w pobliżu nie ma wielkiego parku handlowego… A może tak samo będzie z tymi nieruchomościami co teraz wielu z nas kupowało… może nie będą one idealnym rozwiązaniem na zmiany energetyczne jakie zachodzą na świecie…

Czy ktoś z tych co kupowali nieruchomości i tak wierzyli w ten biznes wziął pod uwagę kryzys, drożejące stopy procentowe czy malejący popyt na nieruchomości z powodu niżu demograficznego?

A co jeśli wejdą nowe technologie i budowa domu będzie o wiele tańsza niż mieszkania kupowane obecnie po 600- 700 tysięcy złotych?

Jak w każdej inwestycji zawsze musimy się dwa razy zastanowić czy na pewno wiemy co robimy i przeanalizowaliśmy wszystkie plusy i minusy, perspektywy i zagrożenia! Czasem dla dorobienia się kilku lub kilkudziesięciu procent w skali kilku lat nie warto ryzykować oszczędnościami naszego życia.

Poprzedni artykułTrudny, ale zwycięski początek roku w wykonaniu EKS Start Elbląg
Następny artykułPolicjanci ostrzegają przed oszustami internetowymi. Dwie mieszkanki Pasłęka padły ich ofiarą.
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze