Rządowa propaganda mówi od roku jedno: „Pomagamy firmom, ratujemy miejsca pracy!”. Tyle propagandy, bo realne dane jakie spływają z 2020 roku i początku 2021 mówią zupełnie co innego. Polska gospodarka się sypie o czym mówi lawina upadłości konsumenckich i coraz większe zatory płatnicze pomiędzy firmami.
Rekordy upadłości konsumenckich
Od blisko 6 lat istnieje zliberalizowana możliwość zgłaszania upadłości konsumenckiej. Przez wiele pierwszych lat od czasu wprowadzenia tej możliwości dużo chętnych nie było. Zmieniło się to jednak w minionym roku, i liczby te rosną również w obecnym roku. Wszystkiego nie można zrzucić na pandemię, przedsiębiorcy są coraz gorzej traktowani przez kolejne obowiązki, regulacje i podwyżki składek czy podatków.
Kilka tygodni temu pisaliśmy, że pracodawcy będą zwalniać.
Ostatnie dane pokazują, że zwalnianie to łagodny scenariusz. Wiele firm albo ogłasza bankructwo, albo się do niego szykuje. Co piąty przedsiębiorca przewiduje bankructwo i zamknięcie swojego biznesu.
W zeszłym roku w grudniu ogłoszono 1809 ogłoszeń o upadłość osób fizycznych. To nowy miesięczny rekord.
IV kwartał 2020 był najtragiczniejszy w histori. W tym kwartale ogłoszeń upadłości konsumenckiej było aż 5055. Cały 2020 rok zamknął się wynikiem 13 tys. bankructw konsumenckich, 64% więcej niż w 2019 roku. Poniżej kilka przykładów porównań kwartałów by uzmysłowić sobie skalę problemu:
IV kwartał 2020 – 5055 ogłoszeń upadłości konsumenckiej
IV kwartał 2019 – 2300 ogłoszeń upadłości konsumenckiej
IV kwartał 2018 – 1914 ogłoszeń upadłości konsumenckiej
III kwartał 2017 – 1172 ogłoszeń upadłości konsumenckiej
Co piąty przedsiębiorca myśli o zakończeniu działalności.
Zła sytuacja w firmach, zwłaszcza małych, spowodowana jest przede wszystkim lockdownem. Dodatkowo wszelkie podwyżki podatków, składek ZUS najbardziej uderzają właśnie w koszty małych firm, które w Polsce odpowiadają za prawie 3/4 produkcji polskiego PKB. Podcinamy więc gałąź na której siedzi cały kraj. To droga prosta do katastrofy gospodarczej. Gospodarki nie utrzymają zwalniani pracownicy, którzy nie podejmą ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej gdyż nie mają takich predyspozycji zawodowych. Duże firmy nie zwiększą z dnia na dzień skali zatrudnienia, gdyż ich zamówienia i możliwości produkcyjne są przecież ograniczone.
Jak podają najnowsze dane co piąty przedsiębiorca liczy się z tym, że zamknie firmę. W nieskończoność właściciele firm nie mogą przecież inwestować swoich oszczędności w firmę, nie widząc żadnych oznak szybkiego ożywienia gospodarczego i przy rosnących kosztach pensji pracowników.
Z danych rejestru dłużników BIG Info Monitor oraz BIK wynika, że od początku pandemii zaległości firm wobec dostawców i banków wzrosły do 715 milionów złotych. Prawie połowa tej kwoty przypada na początek tego roku.
Od zeszłego roku, wielu polskich przedsiębiorców wprost mówiło, że tarcze antykryzsowe rozdawane zaledwie garstce polskich firm, w tym wielu, którzy nie zatrudniają ani 1 pracownika są niewystarczające. Firmy zaś dokładały ze swoich oszczędności już w poprzednim roku, licząc na koniec lockdown w 2021. Mamy zaraz maj, a lockdown wcale nie jest znoszony.
W I kwartale niewypłacalność dotknęła blisko 520 firm. To wzrost o niemal 120 proc. w porównaniu z a analogicznym okresem 2020 r.
W branży transportowej przyrost niewypłacalności wyniósł 230% więcej. Wcale nie lepiej jest w usługach, wzrost niewypłacalności o 220% rok do roku w analogicznym okresie. Rolnictwo i handel wzrost niewypłacalności o 150%, budownictwo 80%.
Branża transportowa, która jest w najgorszej sytuacji pokazuje, że przewóz towarów zanika. Czynników i objawów czarnych chmur nad polską gospodarką jest mnóstwo.
Rząd niestety zapatrzył się na własną propagandę, i co gorsza chyba sam zaczął w nią wierzyć co świadczyć może, że Polskę już wkrótce czeka potężny armagedon.