W minionym tygodniu poznaliśmy skład nowej Młodzieżowej Rady Miasta. Dziś prezentujemy wywiad z Oliwierem Pietrzykowskim, przewodniczącym młodej Rady pierwszej kadencji oraz jednym z inicjatorów ponownego wprowadzenia tej jednostki samorządowej do elbląskiego Urzędu Miasta.
Pracowita, bo musieliśmy tak naprawdę stworzyć tę Radę od początku. Trudna, bo wielu z nas pisało matury, musiało łączyć pracę społeczną z zawodową. Wymagająca, bo cały czas rówieśnicy zgłaszali nam kolejne postulaty. Udana, bo patrząc na działania innych takich organów w Polsce i na to co zrobiliśmy jest się czym pochwalić.
Jakie cele, podczas pierwszej kadencji MRM, której byłeś przewodniczącym okazały się najtrudniejsze do realizacji?
Pierwszy i głównym założeniem było przetrwać. Niewielu się to udaje. Młodzieżowe rady to specyficzne organy, które z jednej strony wymagają od swoich członków zaangażowania, zaś z drugiej właściwie nic, poza satysfakcją, nie dają w zamian. Kolejnym celem było reprezentowanie głosu młodych. To tez się udało. Zabieraliśmy głos w sprawach dotyczących edukacji – jak łączenie szkół, likwidacja zielonej szkoły w Piaskach – rynku pracy – rozbudowy Ogrodów, EPT – i innych obszarów, na których zależy młodym elblążanom.
Z czego jesteś najbardziej dumny, co udało się wam osiągnąć?
Stabilne funkcjonowanie przez całą kadencję. 30 opinii dla uchwał Rady Miejskiej. Udało się zrealizować kilka działań ponadprogramowych – akcje charytatywne, mobilizacja Samorządów Uczniowskich do wymiany doświadczeń, Maraton Pisania Listów Amnesty International, konsultacje społeczne ws. skateparku i inne mniejsze działania. Mamy też przygotowane 4 autorskie projekty uchwał dla Rady Miejskiej, które zaprezentujemy pod koniec października.
Często słyszy się głosy, że MRM jest sztucznym tworem, który niczemu nie służy, nie ma żadnej mocy prawnej – jest swoistą zabawą we władzę, bez władzy. Co o tym sądzisz?
Zapewne te same osoby mówią, że generalnie politycy są źli, nie potrafią zrobić nic dobrego. Młodzież się w nic nie angażuje, a miasto w zasadzie można już zabić deskami i czekać na nieuniknioną apokalipsę. Owszem Młodzieżowa Rada nie ma mocy prawnej tak samo jak Elbląska Rada Konsultacyjna Osób Niepełnosprawnych, Elbląska Rada Seniorów, Rada Managerów. Czy to znaczy, że te organy też są niepotrzebne? Każdy z nas zajmuje się swoim środowiskiem. Na dodatek nasz organ nie wymagał od miasta żadnych kosztów. Wszystko, od papieru, po organizację wyborów i plakaty kupowaliśmy z własnych środków. Jeśli komuś nie podobają się koszta rzędu – 0 zł i godziny darmowej pracy młodych ludzi no to ma do tego prawo, tak samo jak młodzi elblążanie mają prawo formalizować swoje poglądy i przedstawiać je władzom miasta. Nikt tego nie traktuje jako zabawy, bo sam przyznam, że znam przyjemniejsze rzeczy. Wielu młodych radnych było zdołowanych chociażby komentarzami na formach internetowych, które były często wyrazem braku wiedzy na ich temat. W innych miastach docenia się młodych za chęci i zaangażowanie społeczne. Mijająca kadencja była pod tym względem wyjątkowo nieprzyjemna, szczególnie dla nowicjuszy w działalności publicznej. Tym mocniej jestem dumny z ich wytrwałości i uważam, że zaszczytem było z nimi pracować. Niektórzy młodzieżowi radni przygotowywali więcej interpelacji niż członkowie „prawomocnej” Rady Miejskiej… Mam nadzieję, że da to trochę do myślenia naszym krytykom.
Mówi się, że młodych nie ciągnie do polityki, gdyż jest ona pełna negatywów – skąd więc Twoja fascynacja?
Nie fascynuję się polityką, uważam po prostu, że jest ona narzędziem, które może być użyteczne dla ludzi z dobrymi zamiarami. Od zawsze byłem aktywny na polu społecznym. Chciałem w Elblągu wprowadzać standardy innych miast. Na razie ta „mini polityka” sprzyja w realizacji wielu działań niezwiązanych zupełnie z polityką. Akcje charytatywne, kampanie społeczne, inicjatywy lokalne to są działania, które służą konkretnym społecznością. Lubię tak spędzać swój wolny czas, bo nie lubię siedzieć bezczynnie i patrzeć na zmieniający się świat dookoła. Po prostu chcę być współodpowiedzialny i przez swoją aktywność wyrażam swoją gotowość do tego. Z resztą nie tylko ja, ale wielu młodych ludzi w Elblągu i Polsce. Warto w nich inwestować i nie skreślać na samym początku.
Powiedziałeś kiedyś, że najtrudniej było podtrzymać u młodych radnych zapał do przychodzenia na sesje i wiarę w to co robią, gdyż z miesiąca na miesiąc przychodziło coraz mniej osób. Myślisz, że teraz to się zmieni?
Znasz powody tego zjawiska. Nikt nie miał prawa oczekiwać od nich tego, że będą radnymi. Po prostu była to ich dobra wola, chęć pracy dla miasta i rówieśników. Nikt nie miał prawa oczekiwać, że będą pracować ponad minimum. Nic w zamian nie dostali, więc dlaczego mieliby dać więcej? A dawali z siebie wiele. I nagle czytają na swój temat, że są „darmozjadami”, „politykierami”, „że dorwali się do koryta”. 80% z nich nawet nie myśli o karierze politycznej, ta praca jest dla nich wolontariatem. To była niesprawiedliwość, z którą ciężko było im się pogodzić. Nie miałem prawa oczekiwać od nich, że będą to znosili. Dlatego z przykrością akceptowałem ich rezygnacje. Mam nadzieję, że w przyszłości świadomość społeczna wzrośnie i przyjazne nastawienie dla tych nieprzeciętnych młodych ludzi, wybranych na kolejna kadencję, będzie większa.
Czego życzyłbyś swoim młodszym kolegom, którzy będą zasiadać w Radzie drugiej kadencji?
Zapału, energii i wytrwałości. Będę ich z całych sił wspierał. Czy to merytorycznie, czy finansowo. Myślę, że dobrze się stało, że nie poprosiliśmy miasta o wsparcie, chociaż mieliśmy możliwość. Pani Prezydent Kluge deklarowała to otwarcie, za co jej dziękuję. Mam nadzieję, że kolejna kadencja też udowodni, że młodzi potrafią nawet za okrągłe 0 zł zrobić coś z pasji i miłości do swojego miasta. Takich świadectw potrzeba w komercyjnym świecie i społeczeństwie.
Gdybyś miał taką możliwość, jakie przywileje dałbyś MRM?
Żadnych. Jest to organ konsultacyjny i takim powinien pozostać. Obecne uprawnienie nie ograniczają dodatkowej działalności, a też nie ma co przesadzać przecież wciąż jesteśmy młodymi ludźmi i mamy się tu uczyć odpowiedzialności społecznej. Inni mają uprawnienia, inni mają przywileje. Nam powinno wystarczyć to co jest. Dzięki temu udowodniamy naszą wartość bez ryzyka rozczarowania w przypadku niepowodzenia. Jestem daleki od roszczeniowości, rzadko służy ona ogólnemu dobru.
Byłeś jednym z inicjatorów odrodzenia się MRM, jak chciałbyś by Rada wyglądała za dziesięć lat?
Nie byłbym rozczarowany jakby wyglądała tak jak teraz. Może zabrzmi to samochwalnie, ale gdybym mógł to nie wymieniłbym tych ludzi na nikogo innego. Z mojej strony mają pełen szacunek i podziw. Ktoś może mieć inne zdanie, ma do tego prawo, ale ja znam ten organ od środka i faktycznie go tworzyłem. Praca z obecnymi radnymi to była przyjemność. Życzę nowej Radzie, wszystkiego najlepszego i takiej atmosfery pracy jaką mieliśmy my. Na luzie o sprawach poważnych. I jeszcze raz zapewniam o pełnym poparciu.
RS