Wytwórnia Studniak przy ul. Abrahama 25 gości od poniedziałku wystawę malarstwa Jacka Piątka – artysty, który na co dzień pracuje jako Plastyk Miasta Gdyni. Prezentowane obrazy z pogranicza jawy i snu są zapisem czasu pandemii i doświadczenia choroby.
Choć artysta nie chce opowiadać za dużo o swoich obrazach i woli żeby one mówiły za niego, pozostawiając odbiorcy pole do własnej interpretacji, to jednak dzieli się z nami szczerze swoimi przemyśleniami oraz doświadczeniem czasu pandemii i choroby, które przewartościowały jego życie.
Jacek Piątek, który na co dzień w ramach obowiązków służbowych odpowiada za wizerunek przestrzeni miejskiej oraz estetykę terenów i obiektów w mieście, ma bardzo rozległe zainteresowania w dziedzinie sztuki. Zajmuje się rzeźbą, malarstwem wielkoformatowym, miniaturą, malarstwem sztalugowym, rysunkiem, ilustratorstwem.
Do procesu twórczego dopuszcza intuicję i sny, choć przyznaje się do tego bez przekonania, nie będąc pewnym, czy to istotne dla odbiorcy sztuki. Dla niego jest to jednak bardzo ważne. Swoich pokręconych, szalonych czasem snów nie stara się interpretować, tylko przenosić na płótno. Jednak, jak mówi, niektóre materializują się nie tylko na płótnie, ale i w życiu. Na wystawie w galerii Wytwórnia Studniak zobaczymy obrazy z pogranicza jawy i snu.
– Prezentowane tu prace to melanż obrazów powstałych w różnych etapach pandemii, przed i po chorobie. Ten zbiór okrasiłem kilkoma artefaktami powstałymi przed 25 laty. Cykle tych prac cechuje różnorodna stylistyka, technika a nawet format. Różnią się paletą barw ale też formą ekspresji. Obrazy ze złotem w płatkach noszą cechy starych ikon pokrytych patyną czasu, rozwarstwienia, kruszenia zanikania czy psucia. Cechuje je też mnogość warstw laserunków używanych przez mistrzów holenderskich. Inne obrazy są formą spontanicznej, dynamicznej ekspresji czasem wręcz rysunkowej i konturowej a kolorystyka ograniczona do czerni, bieli i czerwieni wzmacnia ich wymowę. Te mniejsze bogate kolorystycznie portrety ludzi w maskach, powstały jeszcze przed chorobą. Doszukiwałem się optymizmu w akcji szycia masek ze wszystkiego. Wspólnym mianownikiem tych prac jest człowiek, jego kruchość, ulotność oraz rysowane przez los emocje, które mu towarzyszą. Lęk przed nieznanym, strach przed utratą życia, niepewność, uciekający czas… wszystkie one wpisują się w temat złego snu Pandemii – mówi Jacek Piątek.
W marcu 2021 roku choroba dopadła samego artystę. Jej doświadczenie wpłynęło bardzo mocno na jego życie.
– Gdy w pewnym momencie choroba dotknęła mnie osobiście a następnie moją najbliższą rodzinę poczułem się bezradny. Szybko postępująca choroba, utrudniony kontrakt z lekarzem, rozbieżne zalecenia, coraz gorsza kondycja, brak wsparcia medycznego, manipulacje i doniesienia medialne sprawiły, że czułem się bezradny. Doświadczyłem totalnej niemocy, zapaści. W którymś momencie czułem, że nie mam sił i nie dam rady. Martwiłem się o bliskich. Na szczęście mogliśmy liczyć na bliskich i przyjaciół . Ktoś wyprowadził psa, ktoś inny dał kontakt do lekarza i przywiózł generator tlenu oraz garnek rosołu. Powoli podnieśliśmy się ucząc na nowo oddychać , chodzić i żyć. Ten czas był jak bolesny zły sen.
Doświadczenie choroby i strachu zmieniło również styl pracy Piątka.
– Technika złocenia uspakaja mnie, wycisza. Daje mi więcej czasu na myślenie o następnych etapach pracy nad obrazem. Czaszki, senne mary, hybrydy ludzi i ryb ciało kobiece to figuratywny zapis życia w marzeniu o dojrzewaniu, młodości i starości, oswajaniu życia i śmierci o doświadczeniu czasu. Moje prace powstają w dużej mierze intuicyjnie czasem wręcz mechanicznie. I choć rozstrzygam kwestie właściwej kompozycji obrazu, jego ciężaru podziałów i decyzji o zastosowanych kolorach to temat rodzi się podczas transu jaki doświadczam w czasie pracy twórczej. Wtedy może wydarzyć się wszystko jak we śnie.
Odbicia tych mar widać w jego postcovidowej twórczości i podejściu do życia.
– Zawsze jest nam przykro, gdy odchodzą nasi bliscy, ale gdy samemu doświadcza się takiej zapaści, dotyka się granicy, lub ją przekracza w jakimś stopniu, to nagle inne sprawy stają się ważne. Zacząłem m.in. intensywniej pracować twórczo. Chociaż nie miałem siły, szybko się męczyłem, to każdy wolny dzień, wolną sobotę, niedzielę, uciekałem i wciąż uciekam do pracowni. Mam rozpoczęte kolejne obrazy i przygotowuję się do następnego projektu który będzie w zupełnie innym miejscu i innej formie. Ale przede wszystkim bardziej doceniam, czas spędzony z bliskimi i przyjaciółmi.
Wystawę „Pandemic Dream” możemy oglądać w miejscu, które wpisuje się zdaniem artysty w temat i formę jego obrazów.
– Moje prace wpisują się w „Dom burmistrza”, jak Mirek Studniak nazywa to miejsce.
Spękane tynki ścian pokrytych patyną czasu, skrzypiące podłogi, historia kamienicy i związanych z nią ludzi właściwie dopełnia kolorowe obrazy. Tam czas inaczej płynie. Bo w tej wystawie chodzi także o refleksję nad upływającym czasem, nad sensownym wykorzystaniem czasu, jaki w życiu mamy – dodaje malarz.
Wernisaż wystawy odbędzie się w sobotę, 5 lutego 2022 roku, o godzinie 17.00 w Wytwórni Studniak przy ul. Abrahama 25. Wystawę można oglądać od poniedziałku do piątku w godzinach 17.00 – 19.00, w soboty i niedziele od 11.00 do 14.00. Zakończenie wystawy – 13 lutego 2022.
– Wystawę Pandemic Dreams dedykuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób doświadczyli krzywdy ze strony wirusa covid 19 – kończy opowieść Jacek Piątek.
Jacek Piątek – urodzony 12 kwietnia 1971 roku absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy na kierunku wystawiennictwo i Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Ukończył malarstwo w pracowni Włodzimierza Łajminga w 1997 r.
fot. Maurycy Śmierzchalski