Coraz częściej w przekazach medialnych przewija się temat zmian, które w ramach programu „Polski Ład” mają wejść w życie w najbliższych miesiącach. To m.in. podwyższenie kwoty wolnej od podatku i drugiego progu podatkowego czy inne istotne zmiany dotyczące podatku PIT, które – zdaniem rządu – mają podreperować domowe budżety Polaków. Niestety, oznacza to jednocześnie spore kłopoty dla samorządowych finansów, dla których podatek dochodowy jest jednym z głównych filarów pozwalających na planowanie wydatków i inwestycji.
Ostatnie miesiące, a nawet szerzej – lata nie należą do łatwych dla samorządowych skarbników. Zmiany w systemie podatkowym, które wprowadza obecny rząd, regularnie uderzają w gminne finanse – mowa głównie o przychodach z podatku PIT, które są podstawą przy planowaniu budżetów i długofalowych wydatków.
W przypadku Gdyni wpływy z podatku dochodowego to niemal 30% wszystkich dochodów, które w ciągu roku zasilają miasto. Niestety, wszystko wskazuje na to, że kolejny raz wpływy z tego tytułu będą mniejsze, a w zamian rząd nie zaproponuje żadnej alternatywy na wsparcie malejących budżetów gmin, które borykają się chociażby z rosnącymi kosztami usług i coraz większą liczbą zadań.
Mniej dochodów, więcej wydatków
Wiąże się to z szumnie zapowiadanym rządowym programem „Polski Ład”, który ma zreformować system podatkowy w Polsce. Co to oznacza? Wśród założeń programu znajdziemy przede wszystkim: podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych, podniesienie tzw. drugiego progu podatkowego z 85 tys. złotych na 120 tys. złotych i tzw. zerowy PIT dla osób w wieku emerytalnym (podobnie jak w przypadku osób do 26. roku życia).
Listę planowanych zmian uzupełniają też inne propozycje: ulgi w podatku PIT dla osób zarabiających od 70 do 130 tys. złotych, zmiany stawek składek zdrowotnych dla działalności gospodarczych czy ulgi w podatku PIT dla osób wracających do kraju z emigracji zarobkowej.
Sama idea na pierwszy rzut oka wygląda szczytnie, bo zakłada symboliczne, ale jednak, podniesienie zarobków – dla osoby zarabiającej minimalną krajową (2800 złotych brutto) wypłata netto wzrośnie o 137 złotych miesięcznie. Na kilkaset złotych więcej będzie mogło też liczyć nawet do 90% emerytów. Niestety, koszty tych zmian spadną przede wszystkim na samorządy, które już szacują zmniejszone wpływy z podatku dochodowego.
Na skalę problemu zwraca uwagę Związek Miast Polskich, który opierając się na projekcie ustawy, wyliczył, że w ciągu najbliższych 10 lat polskie samorządy stracą w ten sposób dochody o wartości łącznie 145 miliardów złotych.
Przypomnijmy, że w przypadku uchwały budżetowej Gdyni na 2021 rok szacowane wpływy z podatku PIT i CIT miały sięgać łącznie nieco ponad 539 mln złotych, czyli niemal jednej trzeciej wartości całego rocznego budżetu miasta (ok. 1 mld 817 mln złotych). To środki, które pozwalają na realizację oczekiwanych przez gdynian inwestycji w infrastrukturę, utrzymanie oświaty, komunikację miejską i inne obszary funkcjonowania miasta. Jak możemy sprawdzić na przygotowanym przez ZMP i Unię Metropolii Polskich portalu natwojkoszt.pl, tylko w tym roku Gdynia może w ten sposób stracić prawie 134 miliony złotych.
Na podstawie tych danych przygotowywana jest też wieloletnia prognoza finansowa. Pozwala ona z wyprzedzeniem oszacować, które z większych projektów samorząd będzie w stanie zrealizować w najbliższych latach. Ta sama prognoza ze względu na zapowiadaną rewolucję w systemie podatkowym traci na aktualności. Realizacja części planów samorządów może stanąć pod znakiem zapytania, bo… w gminnych budżetach po prostu zabraknie pieniędzy.
Straty bez rekompensaty
Chociaż wpływy z tytułu podatku dochodowego co roku systematycznie rosną, to najprawdopodobniej i tak nie zrównoważą strat, które poniosą gminy. To kolejna w ostatnich latach sytuacja, w której skarbnicy muszą mocno weryfikować swoje plany – wcześniej w samorządowe finanse uderzył przede wszystkim tzw. zerowy PIT dla młodych (pozbawienie gmin dochodów podatkowych od mieszkańców poniżej 26. roku życia), ale i zmniejszenie podstawowej stawki podatku dochodowego z 18% na 17% od października 2020 roku.
Co najważniejsze, równocześnie na horyzoncie nie widać żadnej propozycji rekompensaty utraconych dochodów. Gdzie gminy poszukają oszczędności, aby spiąć mocno nadszarpnięte budżety? Oczywiście po stronie wydatków. Cięcia mogą dotyczyć przede wszystkim inwestycji, których w pełni nie zabezpieczą rządowe środki na realizacje tych celów. Finansowa luka będzie jednocześnie rosnąć razem ze wzrastającymi bieżącymi wydatkami – kosztami wynagrodzeń w oświacie czy utrzymania komunikacji miejskiej borykającej się z mniejszą liczbą pasażerów.
Kolejnym problemem jest pandemia koronawirusa, która spowodowała ogólnie spowolnienie gospodarcze. Niestety, również w tym przypadku samorządy nie otrzymały od rządu bezpośredniego wsparcia finansowego.
Sprawdź, co dzieje się z Twoim podatkiem
Przypomnijmy, iż od niedawna gdynianie mogą korzystać z prostego narzędzia, które pozwala im sprawdzić, jaka część ich zarobków systematycznie zasila budżet miasta. To dostępny na stronie gdynia.budzetyjst.pl „Kalkulator Mieszkańca”.
Warto sprawdzić, jak planowane przez rząd zmiany mogą wpłynąć na miejski budżet. Przykładowo: średnie miesięczne wynagrodzenie w Gdyni w 2019 roku (ostatnie opublikowane dane) wynosiło 5 624,49 zł brutto. Z zarobków na tym poziomie do miejskiej kasy z tytułu podatku PIT regularnie trafia 174,56 zł.
Po wprowadzeniu zmian proponowanych przez rząd w „Polskim Ładzie” kwota ta zmniejszy się aż o 96,74 zł miesięcznie. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo miasto może też stracić wpływy m.in. z podatku dochodowego od wszystkich pracujących mieszkańców w wieku emerytalnym.
Kamil Złoch
UM Gdynia